Zwycięzca zgarnie wszystko
Treść
Wczoraj polskie siatkarki odleciały do Warny, gdzie od jutra do niedzieli walczyć będą o awans do finałów przyszłorocznych mistrzostw świata. Aby ten cel zrealizować, muszą zająć pierwsze miejsce w turnieju, w którym rywalizować będą z Bułgarkami oraz Ukrainkami.
Nasze siatkarki mają obecnie niezwykle pracowity rok. Przeżywają też sporą huśtawkę nastrojów: zarówno gorycz dotkliwych porażek, jak i radość z efektownych zwycięstw. Na razie więcej było niepowodzeń, ale być może niedługo szala się przechyli. Najpierw naszym paniom nie udało się bezpośrednio awansować do finałów mistrzostw świata. Szczęśliwie utrzymały się w grze, dzięki czemu mogą cel zrealizować dalszą drogą - przez baraże w Warnie. Później niezbyt dobrze wypadły w cyklu Grand Prix, w którym nie zdołały zająć miejsca w czołowej szóstce. Na lepsze zmieniło się, gdy do drużyny powróciły dwie wielkie nieobecne w GP - Małgorzata Glinka i Dorota Świeniewicz. Ich obecność pozwoliła Polkom w efektowny sposób zapewnić sobie prawo udziału w przyszłorocznym cyklu GP. Teraz ponownie będą walczyły o awans do MŚ. Czy z powodzeniem?
Przez ostatnie dni reprezentantki Polski trenowały w Szczyrku. Wśród nich była Kamila Frątczak, powracająca do zdrowia i formy po kontuzji kolana. Na razie jest oczywiście zbyt wcześnie, by Niemczyk mógł liczyć na nią w eliminacyjnym turnieju, ale już niedługo powinna wzmocnić ekipę. Zarówno ona, jak i koleżanki wykonały kawał dobrej roboty, szlifowały przede wszystkim blok oraz obronę w polu. Niemczyk nie ma wątpliwości: - Cel jest jasny - musimy wygrać ten turniej, bo tylko w ten sposób możemy zapewnić sobie awans do MŚ - mówi. Na finały pojedzie zwycięzca imprezy. Ukrainki nie powinny sprawić większych problemów, bardzo ciężki bój czekać będzie nasze reprezentantki z Bułgarkami.
Do Warny szkoleniowiec zabrał dwanaście zawodniczek. W składzie nie ma niespodzianek, powołał m.in. Glinkę, Świeniewicz, Katarzynę Skowrońską, Agatę Mróz i Aleksandrę Przybysz. Poleciała także rozgrywająca Magdalena Śliwa, która co prawda zakończyła już przygodę z kadrą, ale miała z trenerem dżentelmeńską umowę, że w razie potrzeby pośpieszy z pomocą. Teraz szkoleniowiec na nią liczy.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2005-08-18
Autor: ab