Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zwycięstwo na początek

Treść

Puchar Wielkich Mistrzyń

Polskie siatkarki udanie rozpoczęły zmagania w prestiżowym Pucharze Wielkich Mistrzyń. Po dramatycznym i niezwykle emocjonującym spotkaniu nasze panie pokonały wczoraj w Tokio Japonię 3:2 (25:19, 18:25, 16:25, 26:24, 15:12). Dziś zmierzą się z Brazylijkami, które w meczu inaugurującym turniej wygrały z Chinkami.

Pierwszy set wczorajszego pojedynku Polki rozstrzygnęły na swoją korzyść bez większych problemów. Zagrały swoje, spokojnie i na luzie, pewnie w obronie i skutecznie w ataku. Szybko zyskały przewagę, cały czas kontrolując później przebieg wydarzeń na parkiecie. Bardzo dobrze prezentowały się Dorota Świeniewicz i Katarzyna Skowrońska, których akcje siały spustoszenie po drugiej stronie siatki. Choć kolejna partia rozpoczęła się od punktowej zdobyczy Japonek, Polki natychmiast odrobiły stratę i wyszły na prowadzenie. Na przerwę techniczną obie drużyny zeszły przy stanie 8:7 dla mistrzyń Europy i... nic nie zapowiadało, że za chwilę role całkowicie się odwrócą. Gospodynie turnieju zdobyły trzy punkty z rzędu, poprawiły obronę, a Polki nie mogły znaleźć na nie sposobu. I tak mecz wyglądał już do końca tego seta. Japonki zwiększały przewagę, nasze słabły.
Trzecia odsłona zaczęła się wręcz fatalnie. Biało-Czerwone straciły siedem punktów pod rząd, a gdy przegrywały 3:10, wydawało się, że już się nie podniosą. Ale podjęły walkę. Po chwili było już tylko 8:10, kilka minut później 13:16. Nagle jednak Polki stanęły w miejscu, a Japonki złapały wiatr w żagle. Naszym nic się nie udawało, praktycznie każdą akcję w łatwy sposób broniły rywalki, natychmiast skutecznie kontrując.
Humorów najlepszych nie mieliśmy, ale nasza reprezentacja to drużyna w pełni tego słowa znaczeniu, potrafiąca się mobilizować w trudnych momentach. Tak było i tym razem. Dobrze grające Świeniewicz, Małgorzata Glinka, Joanna Mirek i koleżanki objęły kilkupunktowe prowadzenie, kontrolując sytuację na parkiecie. Przy stanie 15:12 coś się jednak znowu zacięło. Japonki zdobyły trzy "oczka", za chwilę sędzia odgwizdał błąd ustawienia naszego zespołu. Znów górą były rywalki. Na szczęście Polek to nie speszyło. Po dramatycznej końcówce wygrały seta i doprowadziły do tie-breaku. A w nim przewaga naszych była już wyraźna. Kapitalnie grała Mirek, na swoim poziomie Glinka, Biało-Czerwone wygrywały 7:3, 10:5, 14:8. I choć rywalki obroniły cztery piłki meczowe, nasze (a konkretnie Glinka) zaatakowały wreszcie skutecznie. Wygrały seta, wygrały mecz - zasłużenie.
W pozostałych wczorajszych spotkaniach Brazylia pokonała Chiny 3:2 (15:25, 17:25, 25:20, 25:20, 15:8), a USA - Koreę Południową 3:0 (25:20, 25:22, 25:20).
Piotr Skrobisz

"Nasz Dziennik" 16 listopada 2005

Autor: mj