ZUS swoje, lekarze swoje
Treść
Zakład Ubezpieczeń Społecznych twierdzi, że nigdy nie wywierał nacisku na lekarzy, aby posyłali matki na wcześniejsze urlopy macierzyńskie. Przepisy nie wykluczają możliwości przechodzenia kobiet na urlop macierzyński nawet dwa tygodnie przed terminem porodu, ale też tego nie nakazują.
Według Centrum Informacyjnego Rządu (CIR), które zwróciło się o wyjaśnienia do ZUS, może to się wiązać z nieznajomością kodeksu pracy przez lekarzy. Niektórzy z nich zamiast dawać matkom zwolnienia lekarskie, kierują je na urlop macierzyński, zasłaniając się przepisami ZUS. - Nie może być mowy o celowym działaniu ZUS-u dla osiągnięcia oszczędności - podkreśla CIR. Tymczasem lekarze, z którymi się kontaktowaliśmy, mówią coś innego: to niepisane nakazy ZUS, a nie nasza nieznajomość prawa. Potwierdzają to same kobiety, których coraz więcej mówi o tym, że zmuszone były przez lekarzy do wcześniejszego pójścia na urlop macierzyński, bo "takie są przepisy ZUS". Niepisane, ale stosowane.
"ZUS nigdy nie prezentował wykładni, z której wynikałby obowiązek rozpoczęcia urlopu macierzyńskiego i korzystania z zasiłku macierzyńskiego przed porodem" - napisała nam Małgorzata Juras z Centrum Informacyjnego Rządu w odpowiedzi na prośbę o zajęcie stanowiska w sprawie przez organ nadzorujący ZUS, czyli Departament Nadzoru nad Ubezpieczeniami w kancelarii premiera. "Przepisy nie wykluczają pobierania zasiłku chorobowego do dnia porodu" - dodała.
Według CIR, niekiedy lekarze prowadzący, w związku z nieznajomością kodeksu pracy, odmawiają wystawienia zwolnienia lekarskiego, informując, że kobiety ciężarne muszą korzystać z urlopu macierzyńskiego, jeśli choroba przypada na krótko przed porodem. "Z całą pewnością nie może być mowy o celowym działaniu ZUS-u dla osiągnięcia oszczędności, a już na pewno nie ma żadnych danych, które mogłyby stanowić podstawę ich szacunku" - napisała Małgorzata Juras.
Tymczasem z tłumaczeniem ZUS nie zgadzają się lekarze. - Nikt, a zwłaszcza ZUS, oficjalnie nie przyzna się, że to niepisane sugestie - powiedział nam ginekolog położnik z Łodzi. - My jednak otrzymujemy wytyczne od inspektorów ZUS, aby jeśli to możliwe, kierować przyszłe matki na wcześniejszy urlop macierzyński - tłumaczy. Jego zdaniem, tak dzieje się od lat, a posądzanie lekarzy o nieznajomość kodeksu pracy jest zrzuceniem winy za taki stan rzeczy na kogoś innego, tylko nie na instytucję, która za to odpowiada.
- Dlaczego dopiero teraz się o tym mówi? - pytają matki, które kontaktują się z nami po informacjach o praktykach ZUS w stosunku do kobiet oczekujących narodzin dziecka. Potwierdzają, że jest to stosowana od wielu lat praktyka. Przynosi ona oszczędność dla ZUS, a matki pozbawia kilkunastu dni urlopu macierzyńskiego po porodzie i części pieniędzy, które mogłyby otrzymać. Dlatego kobiety próbują niekiedy radzić sobie w inny sposób. Jedna z nich, której lekarz ginekolog nie chciał dać zwolnienia krótko przed porodem, "uratowała się" dzięki zwykłemu przeziębieniu. Bez kłopotów dostała zwolnienie od internisty i dzięki temu nie straciła nawet jednego dnia z urlopu macierzyńskiego.
Anna Skopińska
"Nasz Dziennik" 2007-03-24
Autor: wa