Przejdź do treści
Przejdź do stopki

ZUS-owska formalistyka

Treść

Zakład Ubezpieczeń Społecznych domaga się od fotoreportera "Naszego Dziennika" Roberta Sobkowicza zwrotu części renty wypłacanej z tytułu częściowej niezdolności do pracy. W 1999 r. w wyniku ostrzału policjantów pacyfikujących demonstrację pracowników Łucznika stracił on oko. ZUS skierował do naszego fotoreportera pismo, w którym domaga się zwrotu renty chorobowej za rok 2005, motywując to tym, że przekroczył on w tym roku pułap dochodu uprawniający do jej pobierania. Kierując się jednak formalnym brzmieniem przepisów, ZUS zapomniał o fakcie, że w tym roku Robert Sobkowicz otrzymał wyrokiem sądu zaległą rentę za okres trzech lat, co spowodowało "sztuczny" przyrost jego kwoty wynagrodzenia. Nasz fotoreporter po wypadku, będąc częściowo niezdolny do pracy, otrzymywał rentę od ZUS zaledwie przez rok. Jej przedłużenia Zakład Ubezpieczeń Społecznych mu odmówił. Po kilku latach procesu sąd zadecydował o przyznaniu renty na okres 6 lat, w tym za trzy lata zaległe z góry. Ten właśnie fakt spowodował wniosek ZUS. Robert Sobkowicz odwołał się od tych żądań do sądu. Pierwsze posiedzenie w tej sprawie odbyło się wczoraj. Wskutek konieczności doręczenia dodatkowych dokumentów zostało ono odroczone do kwietnia. Podczas pacyfikacji w 1999 r. manifestacji pracowników radomskiego Łucznika w Warszawie jeden z funkcjonariuszy policji wystrzelił w kierunku naszego fotoreportera gumową kulę, od uderzenia której stracił on oko. Mimo wielu obietnic kolejnych szefów MSWiA i policji organy te cały czas zaprzeczały, że są winne, i nadal odmawiają Sobkowiczowi prawa do zadośćuczynienia. W grudniu zeszłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok, w którym uznał, że policja działała bezprawnie i ponosi winę za utratę oka i trwałe kalectwo fotoreportera "Naszego Dziennika". Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-02-19

Autor: wa