Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Źródłem konfliktu może być Bośnia

Treść

Z Adamem Balcerem, analitykiem z Ośrodka Studiów Wschodnich, rozmawia Anna Wiejak

Jak kształtuje się kwestia poparcia przez państwa UE niepodległości Kosowa?
- Zdecydowana większość krajów uzna niepodległość Kosowa. Mniejszość w postaci Grecji, Cypru, Rumunii, Słowacji i może Hiszpanii uzna ją za kilka, a może nawet kilkanaście lat. Według prawa międzynarodowego Unia Europejska nie jest państwem, ale takim wyjątkowym bytem między państwem a organizacją międzynarodową. I to poszczególne państwa Unii będą uznawały niepodległość Kosowa, nie zaś sama Wspólnota.

Oczy Europejczyków od dłuższego czasu są skierowane na Kosowo. Co czeka nas po ogłoszeniu niepodległości tej serbskiej prowincji?
- Ogłoszenie nie doprowadzi do konfliktu na dużą skalę. Serbia oświadczyła, że nie dokona interwencji zbrojnej w Kosowie, ponieważ zdaje sobie sprawę z faktu, iż byłoby to szaleństwem. Oznaczałoby to bowiem konflikt z NATO i nawet skrajnie nacjonalistyczni politycy w Serbii nie postulują wypowiedzenia wojny NATO i interwencji zbrojnej w Kosowie. Może za to w najgorszym przypadku dojść do zamieszek, starć, prowokacji czy exodusu części serbskiej ludności.

Czy rzeczywiście, tak jak wskazuje słoweński premier, większy problem stanowi na Bałkanach Bośnia i Hercegowina?
- Tak, ponieważ ma ona znacznie bardziej, w porównaniu z Kosowem, złożoną strukturę etniczną i polityczną. Składa się ona z dwóch podmiotów: federacji Chorwatów, Bośniaków i muzułmanów oraz Republiki Serbskiej. Jak spojrzymy na strukturę etniczną, to nieco ponad połowę ludności stanowią bośniaccy muzułmanie, około 30 proc. - Serbowie, i kilkanaście procent - Chorwaci. Bośnia jest w kluczowym momencie. Po kilkunastu latach od zakończenia wojny, od 1995 r. Zachód stopniowo, małymi krokami próbował przekształcić Bośnię w kraj funkcjonalny, gdyż tylko taki może wejść do Unii i do NATO. Kraj funkcjonalny oznacza ograniczenie autonomii Republiki Serbskiej i obecnie te działania przyjęły już charakter zdecydowany w postaci prób reform konstytucyjnych Miroslava Lajczaka, który jest szefem misji ONZ-owsko-unijnym w Bośni. Napotkały one na opór serbski. Wprawdzie Serbowie wyrazili ogólną zgodę na reformy, ale diabeł tkwi w szczegółach. Wszystko okaże się przy wprowadzaniu ich w życie.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-01-08

Autor: wa