Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zostanie tylko pomnik

Treść

Samolot szkolno-bojowy I-22 Iryda miał być symbolem rodzimej myśli technicznej, dumą polskiej armii oraz czasów świetności i perspektyw Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu. Tymczasem stał się symbolem nieudolności kolejnych polskich rządów, które nie potrafiły doprowadzić programu Iryda do końca, zaprzepaszczając wielomilionowe nakłady wysupłane z kieszeni polskiego podatnika. Maszyny zostaną zezłomowane, a jedna z nich jako pomnik stanie na rogatkach Mielca. Ostatni z istniejących egzemplarzy samolotu I-22 Iryda ma stanąć już wkrótce jako pomnik na jednej z rogatek Mielca. Tym samym Iryda dołączy do popularnych niegdyś produktów PZL Mielec, samolotów: AN-2, popularnego "Antka", który wita przyjezdnych na drodze dojazdowej od strony Tarnowa, i szkolno-treningowego samolotu TS-11 Iskra, który jest ozdobą terenów rekreacyjnych w Mielcu. Z kolei Iryda będzie witać dojeżdżających do Mielca od strony Rzeszowa. Dwie kolejne maszyny decyzją MON zostały już wcześniej przekazane do Muzeum Wojska Polskiego i Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, a pozostałe z 17 wyprodukowanych egzemplarzy Irydy, które jeszcze w ubiegłym roku miały szansę trafić na wyposażenie hinduskich sił powietrznych, zostały przetransportowane do Kutna, gdzie mają być zezłomowane. Irydę pierwsza skreśliła lewica Prace nad projektem Iryda rozpoczęły się w 1976 roku i według szacunków kosztowały polskiego podatnika około miliarda złotych. Pierwsze samoloty seryjne powstały w 1992 roku, a w wojsku pojawiły się dwa lata później. Irydy były wykorzystywane m.in. przez szkołę lotniczą w Dęblinie, jednak po katastrofie w styczniu 1996 roku, w której zginęło dwóch pilotów, szkolenia przerwano, a samolot przeszedł modyfikację. W 2000 roku międzyresortowy zespół ekspertów powołany przez ówczesny rząd RP wydał pozytywną opinię na temat Irydy, a w ustawie budżetowej na rok 2001 Sejm przyznał 24 miliony złotych na kontynuację prac nad samolotem. Mimo iż PZL w Mielcu wyłożyły z własnej kieszeni spore środki na modernizację jednej z maszyn, to zagwarantowanych pieniędzy z budżetu państwa nie otrzymały. Oliwy do ognia dolała wypowiedź wiceministra obrony narodowej w rządzie Leszka Millera, Janusza Zemkego, który 23 stycznia 2003 roku z mównicy sejmowej zakwestionował celowość dalszych prac nad Irydą, dodając, że wszystkich zabiegających o wznowienie programu namawia do spotkania z wdowami po lotnikach, którzy zginęli, oblatując te samoloty. Stanowisko przedstawiciela resortu obrony zbulwersowało związkowców zakładowej "Solidarności" PZL Mielec, którzy uznali je za skandaliczne. Dyrekcja oraz związki zawodowe stwierdziły wówczas, że zamiast emocjonalnych wypowiedzi korzystniejsze byłoby podjęcie merytorycznej dyskusji na temat przyszłości Iryd. Przyczyny pozamerytoryczne? Testy zmodernizowanego samolotu ostatni raz przeprowadzono kilka lat temu. Potwierdziły one jego klasę. Nic dziwnego. PZL Mielec poprawiły jego parametry, zmodernizowano m.in. pokładowy system awioniki. Pomimo że w opinii fachowców Iryda to samolot bezpieczny, kompatybilny z F-16, który z powodzeniem mógłby być wykorzystany do szkolenia naszych pilotów, a także w razie konieczności spełniać ważne funkcje, jak chociażby loty patrolowe czy wsparcie pola walki, nie udało się go reanimować. W błoto zostały wyrzucone pieniądze, a inwencja i myśl techniczna polskich inżynierów, którym może nawet bardziej niż Irydzie należałoby wystawić pomnik, zmarnowane. Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2008-01-09

Autor: wa