Zostali pobici, bo chcieli kościoła
Treść
Licząca kilkaset osób grupa muzułmanów zaatakowała chrześcijan, którzy chcieli się modlić w zaadaptowanym na miejsce modlitwy dzielnicowym domu kultury na północno-wschodnich obrzeżach stolicy Egiptu, Kairu. Muzułmanie zgromadzili się w dzielnicy Matria, aby zaprotestować przeciwko wykorzystywaniu tego budynku przez wyznawców Chrystusa jako kościoła. Ich demonstracja po chwili przerodziła się w napaść na zgromadzonych na modlitwie koptyjskich chrześcijan. Interweniować musiała policja.
Wyznawcy Allacha obrzucili służby porządkowe butelkami oraz kamieniami. W wyniku tych strać rany odniosło dwóch funkcjonariuszy policji oraz kilkanaście osób cywilnych. Walki te były swoistą kulminacją trwającego już od dłuższego czasu sporu o wykorzystanie budynku domu kultury w Matrii jako kościoła. Nie ma on bowiem prawnego usankcjonowania jako budowla sakralna, o co zabiegają miejscowi chrześcijanie. Aby dać wyraz poparcia takiemu rozwiązaniu, na nabożeństwo przybyli oni z różnych części Kairu. Zgromadzeni przed budynkiem demonstranci krzyczeli: "Zniszczymy wam ten kościół", i nawoływali do wierności islamowi. Kiedy zorientowali się, że ich okrzyki nie wzbudzają zainteresowania modlących się, rzucili się na nich.
Mimo że stosunki pomiędzy liczącą ok. 10 proc. społecznością chrześcijańską (ponad połowa to Koptowie) w Egipcie a muzułmanami są zazwyczaj pokojowe, nie sposób wyeliminować takich incydentów. Co bardziej radykalni wyznawcy islamu oburzają się najczęściej na dobrowolne konwersje na chrześcijaństwo licznych muzułmanów, międzywyznaniowe małżeństwa, a także, jak w tym przypadku, na budowanie nowych świątyń. W ostatnim czasie doszło do aresztowań kilku miejscowych chrześcijan rzekomo nawołujących do walki z islamem i rozprowadzających literaturę zniesławiającą tę religię.
Cywile walczą z policją
Do jeszcze cięższych starć ludności cywilnej z oddziałami policji doszło w Asuanie na południu Egiptu. W sobotę policjant zastrzelił tam mężczyznę, myśląc, że to pilnie poszukiwany przestępca. Miejscowa ludność uznała, że doszło do tragicznej pomyłki. W pogrzebie mężczyzny wzięło udział kilka tysięcy osób. Z konduktu odłączyła się spora grupa ludzi, która wznosząc okrzyki: "Nielegalny rząd, niesprawiedliwy rząd", zaatakowała policyjny kordon. Napastnicy rzucali butelkami, kamieniami, niszczyli witryny pobliskich sklepów. Funkcjonariusze użyli w odpowiedzi gazu łzawiącego. W starciach zginęła jedna osoba, zaś dwóch policjantów odniosło rany.
ŁS
"Nasz Dziennik" 2008-11-25
Autor: wa