Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Został tylko Klaus

Treść

Podpis prezydenta Lecha Kaczyńskiego złożony pod traktatem lizbońskim pozostawił Czechy i jej eurorealistycznego prezydenta kompletnie odizolowanych. Dalsze losy europejskiego aktu zależą teraz od decyzji Vaclava Klausa i brytyjskich konserwatystów, którzy liczą na wygraną w przyszłorocznych wyborach i rozpisanie referendum w sprawie traktatu. Jeśli jednak Klaus ulegnie naciskom Brukseli i wcześniej podpisze traktat, torysi nic nie wskórają, bo wejdzie on w życie.
Według rosyjskiego dziennika "Wriemia Nowostiej", podpisanie traktatu przez prezydenta Kaczyńskiego nie oznacza, że w Polsce zakończył się spór w tej kwestii. Gazeta przypomina, że posłowie PiS zbierają podpisy pod wnioskiem skierowanym do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności traktatu z polskim prawem. Dziennik zwraca uwagę, że Lech Kaczyński zmienił swoje zdanie odnośnie do aktu, a nawet stanął po jego stronie. "Prezydent przeistoczył się z zatwardziałego eurosceptyka w gorącego zwolennika Unii Europejskiej - tego nadzwyczaj udanego, wspaniałego eksperymentu w historii ludzkości" - piszą w "Wriemia Nowostiej". Według gazety, podpisanie traktatu przez Lecha Kaczyńskiego to "okazja do poprawienia notowań popularności" w związku z przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi. Gazeta przypomina, że polski prezydent zwlekał z podpisaniem traktatu 557 dni.
Tymczasem, jak poinformował brytyjski dziennik "Daily Mail", decyzja polskiego prezydenta "oznacza, że jeszcze jeden kraj stoi na drodze byłego premiera Tony'ego Blaira do prezydentury w Unii Europejskiej". Gazeta przypomniała, że traktat musi być podpisany przez 27 krajów członkowskich, tymczasem obecnie brakuje jeszcze tylko akceptacji Czechów. Z kolei BBC poinformowała, że "podpis Kaczyńskiego pod traktatem pozostawił Czechy osamotnione, co nie oznacza jednak, by Klaus był z tego powodu zakłopotany". BBC przypomina, że czeski prezydent porównujący Unię Europejską do ZSRS, już długo zwleka z ratyfikacją traktatu, co irytuje europejskich przywódców, dlatego "kolejny szczyt unijny pod koniec października będzie poświęcony tylko i wyłącznie obiekcjom Czechów, a nie przekazywaniu nowych stanowisk, które powstaną w związku z przyjęciem traktatu". Euroentuzjaści obawiają się, że jeśli Klaus będzie zwlekał z jego podpisaniem, brytyjska prawicowa opozycja może spełnić zapowiedzi o referendum, jeśli dojdzie do władzy w przyszłorocznych czerwcowych wyborach. BBC przypomina również, że na konferencji brytyjskich konserwatystów, minister spraw zagranicznych w "gabinecie cieni" William Hague, po raz kolejny wyraził swój sprzeciw w związku z wprowadzeniem traktatu, mówiąc że "Unia Europejska nie powinna umieszczać swojego prezydenta ponad resztą narodów"; nie zgodził się tym samym z projektem powstania jednego europejskiego superpaństwa. Innego zdania jest natomiast przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, który powiedział, że "lubi porównywać UE do imperium". - Jest jednak zasadnicza różnica. Imperia zazwyczaj powstają przy użyciu siły, natomiast my mamy teraz do czynienia, jak to niektórzy mówią, z "nieimperialnym imperium" - powiedział Barroso.
Podpis polskiego prezydenta wywołał burzę na zagranicznych portalach informacyjnych. Czytelnicy skrytykowali decyzję Kaczyńskiego, przez którą, jak piszą, ponownie utracimy dopiero co odzyskaną wolność. "Nie mogę uwierzyć, że Polacy i Czesi łączą się z kolejnym 'superpaństwem' zaraz po tym, jak zostali uwolnieni z rąk Rosji. Oddając dopiero odzyskaną wolność, oddają się ponownie najbardziej skorumpowanej w Europie organizacji - Unii Europejskiej" - komentuje doniesienia "Daily Mail" jeden z czytelników. "Myślałem, że Polska widziała już dość komunizmu w przeszłości"- dodaje inny.
Wojciech Kobryń
"Nasz Dziennik" 2009-10-13

Autor: wa