Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Żony i matki bronią kopalń

Treść

Do Krakowa przybyła wczoraj około trzydziestoosobowa grupa kobiet. Protestowały przed oknami mieszkania ministra Jerzego Hausnera. Skandowały: "Chcemy pracować, a nie głodować".

- Przyjechały pracownice kopalni "Bolesław Śmiały" i żony pracowników - powiedział nam Andrzej Janasik z komitetu obrony kopalni "Bolesław Śmiały".
Zaznaczył, że w tej kopalni jest bardzo duża liczba pań, których mężowie także są zatrudnieni w tym samym zakładzie, a zdarza się, że pracują tam też ich synowie. Kobiety należą do tej grupy pracowników powierzchni, którzy nie otrzymają żadnej gwarancji zatrudnienia, nawet na papierze. - Pracuję na kopalni, mąż pracuje na innym zakładzie. Pozbawienie mnie pracy byłoby bardzo wielką tragedią. Mąż nie zarabia aż tak dużo, a teraz gdzie szukać pracy, kto mnie przyjmie? A tu dzieci się uczą, trzeba je utrzymać. Jeśli nawet dostanę pieniądze na przekwalifikowanie, to w dzisiejszych czasach nie znajdę pracy - powiedziała nam pani Eugenia, pracownica KWK "Bolesław Śmiały".
Protest odbywał się bardzo spokojnie. Najpierw kobiety przez kilka minut maszerowały z transparentami po ulicy. Kiedy policjanci poinformowali, że manifestacja jest nielegalna, protest został przeniesiony na chodnik. Cała akcja trwała kilkanaście minut i odbyła się bez incydentów.
Związkowcy oczekują, że rząd zrezygnuje z likwidacji czterech kopalń: "Centrum", "Bytom II", "Bolesław Śmiały" i "Polska - Wirek" oraz podejmie rozmowy w sprawie przyjęcia nowego programu restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego, opartego na wiarygodnych wyliczeniach oraz uwzględniającego aspekt społeczny wprowadzanych rozwiązań. Zdaniem związków zawodowych, likwidacja kopalń jest niedopuszczalna w przypadku kiedy złoże jest niewyczerpane, a przyjęty przez rząd program dąży do pogrążenia polskiego górnictwa.
Marcin Austyn, Kraków
Nasz Dziennik 18-09-2003

Autor: DW