Przejdź do treści
Przejdź do stopki

ZOMO w akcji

Treść

Na ulice Warszawy wrócił strach. Niebieskie milicyjne suki, radiowozy, zomowcy w kaskach z pałkami tłumiący demonstrację oraz oddziały wojskowe z bronią automatyczną - takie sceny można było zobaczyć wczoraj na pl. Zamkowym. Dziś to tylko rekonstrukcja, ale przechodnie przyznają, że trzydzieści lat temu, kiedy wprowadzono stan wojenny, wcale nie było im do śmiechu.

Milicyjne nysy, radiowozy marki Polonez oraz Fiat 125p, umundurowani funkcjonariusze ZOMO z tarczami przyciągały wczoraj uwagę warszawiaków. Wśród części z nich, pamiętających wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 r., inscenizacja przygotowana przez Fundację Odpowiedzialność Obywatelska, przywoływała niemiłe wspomnienia z przeszłości. - To jest zrobione dla osób dosyć młodych, bo ja osobiście pamiętam ten dzień - mówi pani Teresa. - Mieszkałem wtedy na Bródnie. Wstałem rano i patrzę, że nic nie działa, nie ma telewizji. Pomyślałem, że coś się dzieje. Wyjrzałem przez okno i widzę, że ludzie czytają jakieś ogłoszenia. Poszedłem zobaczyć, a to informacja o wprowadzeniu stanu wojennego - wspomina pan Aleksander. Podkreśla, że warto przypominać Polakom o tym wydarzeniu. Wskazuje, że stan wojenny był złem, a władze nie powinny tak postąpić i dławić wolnościowego zrywu. Potwierdza, że funkcjonariusze ZOMO budzili wówczas lęk. - Pamiętam, jak jeździli po Marszałkowskiej i walili pałami ludzi. To było zastraszanie. Trzeba było uciekać. Zamknęli wtedy mojego kolegę, który schował się za drzewko. Podlecieli i wrzucili go do suki. Jeden do drugiego mówił: "dopiep... mu" i walili pałą. Siedział w więzieniu miesiąc tylko dlatego, że się schował za drzewo - mówi nasz rozmówca. Zaznacza, że było widać po zomowcach, że czymś ich odurzano. - Oczy mieli zamglone, strach było patrzeć, jak walili tymi wielkimi szturmowymi pałami - dodaje.
Ludzie, korzystając z okazji inscenizacji wydarzeń stanu wojennego na pl. Zamkowym, robili sobie zdjęcia z rekonstruktorami. Jeden z nich prezentował oryginalne umundurowanie z tego okresu. - Ambicją każdego członka naszej grupy rekonstrukcyjnej jest, by taki sprzęt zebrać. Można to uzyskać z różnych źródeł. Głównym są aukcje internetowe - opowiada Tomasz Starosolski, członek grupy rekonstrukcyjnej Milicja.waw.pl. Nysy są oryginalne milicyjne, mają przesuwane drzwi z obu stron.
Jednak pokazy to tylko część akcji "Młodzi pamiętają" zorganizowanej przez Fundację Odpowiedzialność Obywatelska. Pod kolumną Zygmunta zapłonęły znicze. - Staramy się pokazać warszawiakom, że stan wojenny to nie tylko te pojazdy. Każdy, kto zobaczy znicze, przypomni sobie, że oznaczał przede wszystkim ofiary i ogromną stratę Narodu Polskiego. W momencie, kiedy Polacy byli najbardziej zjednoczeni, bo aż 10 mln osób wspierało "Solidarność", panowała wielka euforia i chęć zmian, przychodzi grudniowa noc i gen. Wojciech Jaruzelski ucina wszelkie nadzieje - mówi Maciej Górski, rzecznik Fundacji.

Jacek Dytkowski

Nasz Dziennik Środa, 14 grudnia 2011, Nr 290 (4221)

Autor: au