Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Żołnierze podziemia niepodległościowego represjonowani i szykanowani w PRL pozytywnie oceniają propozycję sporządzenia dwóch list: agentów SB i osób inwigilowanych

Treść

Zdaniem kombatantów Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, Senat nie powinien blokować przyjęcia projektu, który - ich zdaniem - przyczyni się do oczyszczenia życia publicznego w Polsce. Kombatanci popierają również pomysł posła Arkadiusza Mularczyka, by IPN publikował dwie listy: funkcjonariuszy SB i osób inwigilowanych. - Będzie jawne, kto był bohaterem, a kto zdrajcą - mówią żołnierze.
Choć do posiedzenia Senatu, które rozstrzygnie o ewentualnych poprawkach, jakie znajdą się w projekcie ustawy o udostępnianiu informacji organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego, zostało jeszcze ponad tydzień, sprawa budzi coraz większe emocje. Zwłaszcza w środowiskach tych, którzy w okresie PRL poddawani byli represjom i szykanom. I choć zdania na temat odtajnienia akt i zniesienia statusu pokrzywdzonego są wśród działaczy "Solidarności" mocno podzielone, to jednak środowisko żołnierzy Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, a więc pokolenie ludzi, którzy za walkę o wolną Polskę spędzili długie lata w więzieniach, na temat ustawy lustracyjnej wypowiada się zdecydowanie. - Nową ustawę powinno się wprowadzić w życie natychmiast - przekonuje Stefan Makne, przewodniczący Wielkopolskiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Prezes organizacji skupiającej więźniów politycznych i byłych żołnierzy podziemia niepodległościowego jest zdania, że tylko ujawnienie dokumentów SB z jednoczesnym umożliwieniem poznania nazwisk konfidentów daje szansę na poznanie prawdy o PRL. - Wreszcie będzie można samemu na podstawie dokumentów ocenić, kto był bohaterem, a kto zdrajcą - mówi Stefan Makne.
- Podoba mi się pomysł przygotowania przez IPN dwóch list, jednej z nazwiskami funkcjonariuszy SB, drugiej z danymi osób inwigilowanych przez bezpiekę - zaznacza.
Propozycja, by IPN publikował obok listy z wykazem nazwisk funkcjonariuszy SB również listę osób inwigilowanych, to sugestia posła PiS Arkadiusza Mularczyka, alternatywna wobec poprawki senatora Zbigniewa Romaszewskiego, postulującego przywrócenie statusu pokrzywdzonego.
Projekt dwóch list będzie omawiany na przyszłotygodniowym posiedzeniu klubu PiS.

Lustracja niefikcyjna
- Powinny zostać jak najszybciej ujawnione teczki osób pełniących istotne funkcje w państwie. Dotychczasowa lustracja była nieskuteczna, to w zasadzie fikcja - uważa kpt. dr Jan Górski, prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oddział Wielkopolska.
Kapitan Górski uważa, że nazwiska funkcjonariuszy SB powinny zostać podane do wiadomości publicznej, a Senat zaszkodzi ustawie, jeżeli doprowadzi do wykreślenia poprawki dającej pracodawcy możliwość dyscyplinarnego zwolnienia z pracy konfidentów SB.
- Jeżeli ktoś nie chce mieć w przedsiębiorstwie esbeckiego kapusia, powinien mieć pełne prawo go zwolnić - mówi Górski. - Ci, którzy donosili, szpiegowali, często byli gorsi od etatowych funkcjonariuszy. To oni przyczyniali się do łamania ludziom życia - dodaje.
Jan Podhorski, wiceprezes Rady Naczelnej Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, do więzienia we Wronkach trafił za przynależność do przedwojennej Młodzieży Wszechpolskiej.
- Lustracja jest potrzebna, choć będzie przeprowadzona o 15 lat za późno. A tak Michnik czy komuniści buszowali już po papierach, wiadomo, że wiele teczek zaginęło w niewyjaśnionych okolicznościach - mówi Podhorski.
Wiceprezes Rady Naczelnej Związku Żołnierzy NSZ po długim oczekiwaniu otrzymał od IPN prawo wglądu w dotyczące jego osoby dokumenty, ujawniono mu również nazwiska tych, którzy przyczynili się do jego skazania. Jak mówi, akta były dla niego pewnym zaskoczeniem. Przyznaje, że znał połowę nazwisk, a ci, którzy prześladowali go osobiście, nie żyją. Podhorski jednak zdecydowanie popiera projekt ujawnienia dokumentów SB.
Choć kombatanci NSZ i AK często różnią się poglądami, w przypadku lustracji są wyjątkowo zgodni i przyznają: potrzebne jest szybkie i rzetelne ujawnienie nazwisk agentów połączone z odtajnieniem dokumentów bezpieki.
- Nareszcie parlamentarzyści się za to wzięli - cieszy się Franciszek Wawrzyniak, żołnierz AK, którego za walkę o niepodległą Polskę służby bezpieczeństwa PRL wtrąciły do więzienia we Wronkach. Po wyjściu Wawrzyniaka inwigilowano, starając się pozyskać go do współpracy. - Obiecywano mi złote góry - wspomina. Dzisiaj uważa, że ujawnienie agentów jest - z punktu widzenia ludzkiej sprawiedliwości - niezbędne.
- Najlepszym rozwiązaniem jest opublikowanie listy funkcjonariuszy SB i listy inwigilowanych. Niech będzie jawne, kto był bohaterem, a kto zdrajcą - twierdzi Franciszek Wawrzyniak.
Wojciech Wybranowski

"Nasz Dziennik" 2006-08-12

Autor: wa