Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zofia Kossak-Szczucka - w służbie Bogu i Ojczyźnie

Treść

Życie pisarki, które uważała za służbę Bogu i Narodowi Polskiemu, przepojone było Ewangelią i miłością Ojczyzny. Wzorce postępowania, zgodne z wartościami katolickimi, stanowią zasadniczą cechę jej pięknych i mądrych książek, w których zawarła to wszystko, w co wierzyła i co kochała.
Urodziła się 8 sierpnia 1889 roku w Kośminie na Lubelszczyźnie. Pochodziła z rodziny słynnych malarzy batalistów. Była córką Tadeusza Kossaka i wnuczką Juliusza. Początkową edukację odbyła w domu. W latach 1912-1913 studiowała malarstwo w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie, a w latach 1913-1914 rysunek w Ecole des Beaux Arts w Genewie. W 1915 roku poślubiła Stefana Szczuckiego i zamieszkała wraz z nim w Nowosielicy na Wołyniu. W 1916 roku urodził im się syn Juliusz, a rok później drugi - Tadeusz. W latach 1917-1919 Zofia Kossak była świadkiem wydarzeń rewolucyjnych na Wołyniu. Wspomnienia, które spisała z tego czasu i wydała w 1922 roku pod tytułem "Pożoga", stanowią jej właściwy debiut pisarski.

Zakochana w historii Polski
Zofia Kossak dzieje ojczyste ukazywała swoim czytelnikom w zbeletryzowanej formie - w książkach pisanych z wielką pasją i rozmachem - a zarazem z wnikliwością badacza. Cieszyły się one tak wielką popularnością, że pisarkę okrzyknięto szybko następczynią Kraszewskiego i Sienkiewicza. Twórczość Zofii Kossak, jak to właściwie zauważyła Amelia Szafrańska w książeczce "Kossak-Szatkowska", "jest wypadkową trzech żywiołów: historycznego, patriotycznego i religijnego". Można więc stwierdzić, że myślała i czuła poprzez historię, która dostarczała jej bogactwa wydarzeń mających wpływ na losy Narodu Polskiego. Z nich wybierała fakty najbardziej donośne i z wielką starannością odmalowywała uczucia, charaktery, postawy i niezłomne czyny swoich bohaterów, ukazując przy tym doskonale epokę, na tle której rozgrywa się akcja danej powieści.
Pisarka, co trzeba podkreślić, starała się zawsze w swych książkach uwypuklać prawdę historyczną. Można tutaj sięgnąć choćby po "Beatum scelus" (1924 r.), powieść wydaną później pod tytułem "Błogosławiona wina". Opowiada ona o kradzieży obrazu Madonny Gregoriańskiej z kaplicy papieskiej na Watykanie, dokonanej przez wojewodę mińskiego Mikołaja Sapiehę. Świętokradczy czyn, którego się dopuścił, doprowadził do jego głębokiego nawrócenia oraz zaowocował wieloma cudami w Kodniu, gdzie Sapieha założył sanktuarium maryjne. Sama autorka we wstępie do "Błogosławionej winy" mówi: "Sens i piękno owej nie zmyślonej treści polega na tym, że w danym wypadku zbrodnia świętokradztwa, zbrodnia kuszenia i przyprawienia bliźniego o śmierć - nie przerodziły się w narzędzie zguby (...). A stało się tak, ponieważ winowajca okazał i dobrą wolę, i skruchę w ponoszeniu skutków winy, zaś miłosierdzie Boże dopełniło reszty".
Inną jej książką dotyczącą historii dawnej Polski jest "Złota wolność" (1928 r.), która ukazuje losy ariańskiej rodziny Pielszów, żyjącej za panowania Zygmunta III Wazy. W tamtych czasach Polskę nękały najrozmaitsze rokosze, bunty, ale i sławiono zwycięstwa hetmanów Chodkiewicza i Żółkiewskiego. Zarówno wiara tego pierwszego w przeddzień bitwy pod Kircholmem, jak i opisane w fabule powieści dzieje nawrócenia na katolicyzm braci polskich są dla autorki wymownymi świadectwami działania Bożej Opatrzności. Należy podkreślić, że wiara katolicka w światopoglądzie Zofii Kossak odgrywała zawsze rolę decydującą. O czym by ona nie pisała, jakich spraw Ojczyzny nie dotykała, zawsze poruszała istotne problemy i pytania dotyczące naszej wiary. Wymowa ewangeliczna jej mądrych i pięknych książek jest bezsprzeczna. Pisarka zawsze stara się wpoić w czytelnika przekonanie, że z największego upadku zawsze można powstać, a ratunku szukać trzeba w Bożej pomocy.

Doświadczenia oświęcimskie
Gdy wybuchła II wojna światowa, pisarka opuściła rodzinny majątek i zaangażowała się w ruch konspiracyjny oraz działalność charytatywną. Została współredaktorką pierwszego pisma podziemnego zatytułowanego "Polska żyje" i członkinią Frontu Odrodzenia Polski (FOP), który wyznaczył sobie zadanie "odrodzenia moralnego Polski w myśl zasad katolicyzmu". Była także współzałożycielką Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom, kierowała Wydziałem Ochrony Człowieka w Społecznej Organizacji Samoobrony, przewodniczyła Unii Kobiet oraz redagowała pismo FOP-u "Prawda". Jest również autorką słynnego "Protestu", opublikowanego w lipcu 1941 roku, który w imieniu katolików polskich piętnował hitlerowskie zbrodnie na Polakach i Żydach i wzywał do ich ratowania. "Ulotka ta - pisze Mirosława Pałaszewska w książce "Zofia Kossak" - miała także wpływ na ogłoszenie nagłego wniosku Rady Narodowej w sprawie masowego mordowania ludności żydowskiej w Polsce". Za swoją działalność Zofia Kossak została po wojnie odznaczona medalem "Sprawiedliwy wśród narodów świata".
W 1943 roku pisarka została aresztowana i osadzona w obozie koncentracyjnym w Auschwitz-Birkenau, w którym przebywała 7 miesięcy. W 1944 roku została przewieziona do Warszawy na Pawiak i skazana na śmierć. Uwolniona jednak 29 lipca 1944 roku dzięki staraniom władz podziemnych wzięła udział w Powstaniu Warszawskim. Do 1945 roku przebywała w Częstochowie, gdzie spisywała swoje wstrząsające wspomnienia obozowe, które w 1946 roku wydała w książce pt.: "Z otchłani". Choć w Oświęcimiu była świadkiem potwornych niemieckich zbrodni, nie ulękła się zła i nie popadła w rozpacz. Wiedziała, że wolą Bożą jest to, że przebywa w tym strasznym miejscu i starała się za wszelką cenę ochronić w sobie godność dziecka Bożego. W swoich wspomnieniach zanotowała: "Gdyby przeżycie lagru było nad siły, to by Bóg tego nie żądał, bo On wie, na ile nas stać. A skoro żąda, to znaczy, że wytrzymać można (...). Czyli, że całe zagadnienie sprowadza się do tego, czy wierzy się w Boga czy nie... (...) W lagrze bardziej niż gdziekolwiek winno być tak-tak, nie-nie. Bo my musimy nie tylko to zło przyjąć i znieść, ale je zwalczyć... (...) Bóg jest jedyną rzeczą, o której warto myśleć. (...) I ten czas w lagrze (...) nie jest ani stracony, ani bierny; może być wykorzystany dobrze lub źle (...). Bo samo życie, gdziekolwiek upływa, stanowi porę udzieloną człowiekowi dla odbycia próby, przynoszącej ostateczne zwycięstwo lub klęskę".
Wymownym świadectwem głębokiej wiary w Boga pisarki są słowa, które wypisała nad swoją pryczą w obozie zagłady: "Każdej chwili mego życia wierzę, ufam, miłuję". Stale też pomagała współwięźniom, dożywiając ich w miarę swoich możliwości, czym ratowała ich życie. Organizowała również nabożeństwa, choć groziło to śmiercią. Trzeba podkreślić, że książka "Z otchłani" to niezwykłe świadectwo obrony wiary i człowieczeństwa w świecie oświęcimskiego koszmaru. Szkoda, że dziś jest ona wciąż tak mało znana szerszemu gronu czytelników.
Pobyt w Oświęcimiu dostarczył Zofii Kossak niezbitych dowodów nieludzkiego traktowania ludzi wszelkiej nacji przez hitlerowskich bandytów. Wszystkie zbrodnie, które ci wówczas popełniali, bardzo nią wstrząsnęły. Nie chciała o nich milczeć. Już 24 maja 1944 roku, zanim jeszcze spisała swoje wspomnienia z obozu w formie książkowej, skierowała przejmujący list do prezydenta Władysława Raczkiewicza, w którym pisała m.in.: "Czy głód i udręki codziennego bytowania stanowią najcięższe strony pobytu w Birkenau? Czy na nich polega okropność systemu w lagrze? O nie. Są rzeczy gorsze. Okropność polega na całkowitym zaprzeczeniu i niszczeniu człowieczeństwa. Haftling przybyły do lagru przestaje być człowiekiem, jest już tylko numerem, bydlęciem, niczym. Wszystko mu raczej zostanie wybaczone niż odruch godności, wstydu, szlachetnego oburzenia. Z nieporównaną konsekwencją, z właściwą sobie systematycznością Niemcy realizują swój program odczłowieczenia, poniżenia, pokonania (...). Zdrowie i życie, cześć i siły, to jeszcze nie dość dla dokonania dzieła odczłowieczenia. Trzeba jeszcze haftlingowi odebrać serce".
Od 1945 do 1957 roku Zofia Kossak-Szczucka przebywała na przymusowej emigracji w Anglii. Po powrocie do kraju osiadła ponownie w Górkach Wielkich, gdzie dalej pisała książki i współpracowała jako publicystka głównie z prasą katolicką.

"Moje książki i ja to jedno"
W twórczości Zofii Kossak powszechne jest łączenie problematyki wiary z tematami historyczno-patriotycznymi. Można wymienić następujące jej powieści, w których jest to szczególnie widoczne: "Z miłości" (1926 r.), "Suknia Dejaniry" (1948 r.), a także opowiadania i eseje: "Bursztyny" (1936 r.), "Rok polski - obyczaj i wiara" (1955 r.). O ponadczasowości jej dzieł decyduje mocna wiara w Boga i Bożą Opatrzność, która stanowiła dla niej silną inspirację twórczą. Swoje życiowe credo jasno wyłożyła w broszurce poświęconej beatyfikacji księdza Piotra Skargi, w której umieściła następujące słowa: "Przywykliśmy uważać świętość za pewną anormalność, może nawet chorobliwą, za nieprawdopodobny skok. Jesteśmy tak konsekwentnie nastawieni na przeciętność, że o świętości prawie wstydzimy się mówić. A przecież choć tak wielka, sprowadza się ona do rzeczy prostej: Miłować Boga i ludzi tak mocno, by to uczucie odbijało swoje piętno na każdej myśli, słowie i czynie". Co więcej można do tego dodać? Gdyby każdy tak żył, świat byłby zupełnie inny...
W 1929 roku pisarka wydała zbiór opowiadań pt. "Szaleńcy Boży", oparty na legendach. To właśnie w nim ukazuje ona świętych jako ludzi zwykłych, narażonych tak samo jak my na upadki i słabości, ludzi, którzy jednak bezgranicznie zaufali Stwórcy. Zofia Kossak istotę świętości odnajduje w zbliżeniu się człowieka do Boga, które ukazuje głównie jako przeżycia wewnętrzne. Owocują one dobrocią w stosunku do bliźnich oraz wiernością nakazom Ewangelii, nawet za cenę męczeńskiej śmierci.
O przebogatej twórczości Zofii Kossak nie da się opowiedzieć w kilku zdaniach. Nie sposób także wspomnieć tutaj o jej wszystkich ważnych książkach, takich jak trylogia "Krzyżowcy", "Przymierze", "Dziedzictwo" czy wiele innych utworów, broszur i artykułów, za które była honorowana różnymi nagrodami. Dodajmy, że książki Zofii Kossak tłumaczone były na wiele języków świata. Przypomnieć tu trzeba, że w 1966 roku pisarka otrzymała państwową nagrodę I stopnia za zasługi w dziedzinie powieści historycznej. Zrezygnowała z niej jednak, ponieważ dowiedziała się o zatrzymaniu przez te same władze kopii Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, który peregrynował wówczas po Polsce z okazji Roku Milenijnego. W oświadczeniu napisała: "(...) rozdźwięk między lekceważeniem przez Władze Państwowe uczuć religijnych ludności, a równoczesne przyznanie przez te same Władze nagrody literackiej pisarce katolickiej - jest tak wielki, że zdaje się być omyłką, nieporozumieniem. (...) Nie mogę przyjąć nagrody od Władz Państwowych, wprawdzie własnych, prawowitych, lecz odnoszących się wrogo do spraw dla mnie świętych". Poprzez ten szczególnie piękny gest solidaryzowała się ona z Prymasem Tysiąclecia ks. kard. Stefanem Wyszyńskim, który mówił o zaaresztowaniu obrazu Matki Bożej, że "tego rodzaju czyny naruszają przede wszystkim nasze prawa wierzącego Narodu". W 1964 roku podpisała ona słynny "List 34", sprzeciwiający się zaostrzeniu cenzury prasowej, stwarzającej sytuację zagrażającą rozwojowi kultury narodowej.
Życie pisarki nie było usłane różami. Śmierć bliskich (męża Stefana, synów Julka i Tadeusza, rodziców), pobyt na Pawiaku i w Oświęcimiu, pobyt na emigracji i niezasłużone odwrócenie się od pisarki bardzo ją dotknęły. Jednak pomimo tych wielu doświadczeń nie traciła pogody ducha, a jej książkom nie brakowało optymistycznego przesłania. Z wiary zawsze czerpała najwięcej sił. Dzięki niej była zawsze pełna miłości i bezinteresownej życzliwości w stosunku do innych ludzi. Maria Przyłęcka, jedna z łączniczek z czasów okupacji, tak zapamiętała Zofię Kossak: "Była jedną z najbardziej czarujących osób, jakie można sobie wyobrazić, pełna życia w stosunku do każdego człowieka (...). Wszyscy do niej lgnęli, wszyscy chcieli jej rady, wstawiennictwa, opinii i po prostu chcieli z nią być. Była bez miary szczodra w obdarowywaniu innych o cokolwiek się do niej zwracali".
Pisarka zmarła 9 kwietnia 1968 roku w Bielsku-Białej. Po śmierci małżonki jej drugi mąż, Zygmunt Szatkowski, otworzył Muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej w Górkach Wielkich.
Piotr Czartoryski-Sziler

"Nasz Dziennik" 2006-08-12

Autor: wa