Znani Niemcy byli członkami NSDAP
Treść
Federalne archiwum w Berlinie potwierdza doniesienia, że znani w Niemczech: były minister rządowy - Erhard Eppler, były redaktor naczelny hamburskiego dziennika "Bild Zeitung" i jednocześnie rzecznik prasowy rządu - Peter Boenisch, członek prominentny SPD - Horst Ehmke, znany i wybitny socjolog - Niklas Luhmann, czy też filozof Hermann Luebbe, byli członkami NSDAP.
Kilkanaście dni temu potwierdzono informacje, że Martin Walser i Siegfried Lenz, znani też w Polsce wybitni niemieccy pisarze, a także satyryk Dieter Hildebrandt, należeli w czasach Trzeciej Rzeszy do Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP). Teraz światło dzienne ujrzały nowe dokumenty świadczące o tajemnej brunatnej przeszłości następnej grupy wybitnych niemieckich publicystów, polityków, ludzi nauki i kultury.
Pomimo ujawnianych dokumentów świadczących o przynależności do NSDAP osoby, których one dotyczą, najczęściej albo zaprzeczają, albo twierdzą, że nie pamiętają okoliczności, kiedy wpisywano ich na listę członków, bądź nie wypowiadają się na ten temat wcale. Wielu z nich już nie żyje, gdyż mieli po osiemdziesiąt i więcej lat. Inaczej zachował się 82-letni, żyjący były polityk Erhard Eppler, który w jednym z wywiadów nie wyrażał żadnej skruchy z powodu przynależności do NSDAP, a nawet stwierdził bezczelnie: "Zapisałem się do NSDAP świadomie i nikt mnie do tego nie zmuszał, nawet to akceptowałem. Tak to właśnie było w tamtym czasie".
Wielu byłych członków NSDAP jednak próbuje bagatelizować fakt swojej przynależności do faszystowskiej Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników, twierdząc nawet, że ich nazwiska znalazły się na liście tej organizacji bez ich wiedzy.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" niemiecki historyk dr Bohdan Musial zdecydowanie zaprzeczył, jakoby istniała możliwość wpisania nazwiska kogokolwiek do NSDAP bez wiedzy zainteresowanego. - To było całkowicie niemożliwe! Oni nawet ograniczali liczbę swoich członków. To była elita, gdzie nie tak łatwo można było się dostać. Można było wyraźnie sprzyjać i popierać Hitlera, a mimo to nie dostać się w szeregi NSDAP - stwierdził.
Podobnego zdania jest historyk Hans Mommsen, który w rozmowie z agencją DPA powiedział, że przyjmowanie do NSDAP odbywało się jedynie za zgodą i wolą zainteresowanych. Także historyk Norbert Frei przyznał, że przed wciągnięciem kogokolwiek w struktury NSDAP potrzebny był jego podpis, który teraz zdecydowanie uniemożliwia twierdzenie, iż stał się on członkiem tej organizacji nieświadomie.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2007-07-16
Autor: wa