Znalezisko z czasów Kieresa
Treść
Stan archiwów Instytutu Pamięci Narodowej wpływał na nieuzasadnione przedłużanie procedur udostępniania oraz poszukiwań akt w IPN, ale nie powodował błędnych wyników tych działań - twierdzi Instytut Pamięci Narodowej. To komentarz do informacji, że w Instytucie znaleziono 300 nierozpakowanych worków z dokumentami bezpieki. W oświadczeniu przekazanym wczoraj mediom Instytut napisał, że opinia, iż stan archiwów Instytutu uniemożliwia przeprowadzanie kwerend związanych z zadaniami, które mogą zostać nałożone ustawowo na IPN, jest nieuzasadniona.
W archiwum Instytutu Pamięci Narodowej znaleziono trzysta nierozpakowanych worków akt, które powstały w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych w czasach PRL. Informację taką przekazały wczoraj zgodnie "Gazeta Wyborcza" i "Rzeczpospolita". Okazało się, że "znalezisko" pochodzi z czasów, gdy IPN-em kierował Leon Kieres. Materiałów przechowywanych w workach nie wykorzystano w czasie kwerend.
- Archiwum IPN liczy ponad 80 kilometrów materiałów archiwalnych, zaś w tych 300 workach, jak szacujemy, tego materiału jest jedynie około 100 metrów - podkreślił prezes IPN Janusz Kurtyka na konferencji prasowej w Krakowie. Dodał również, że są tam m.in. "materiały o charakterze kartotecznym, materiały klasyczne archiwalne". - Od stycznia bieżącego roku, od momentu kiedy odnaleźliśmy te worki w magazynie archiwalnym, trwa systematyczne ich rozpakowywanie, klasyfikowanie i włączanie materiału do zbioru - wyjaśnił prezes IPN.
Kurtyka zaznaczył, że pewne nieprawidłowości przy kwerendach związane były z niegdyś błędnie podjętymi decyzjami. - Stan archiwaliów miał wpływ na przewlekłość procedur związanych z udostępnianiem dokumentów. Osoba, która powinna dostać pewne dokumenty po kilku miesiącach, otrzymywała je dopiero po trzech latach. Przewlekłość procedur była wynikiem błędów organizacyjnych - tłumaczył prezes IPN. Wykluczył możliwość, że stan ten mógł skutkować błędnymi wynikami. Jak podkreślił, istnieje zerowe prawdopodobieństwo, iż odnalezienie worków, w których większość materiałów jest bezwartościowa, może podważyć wcześniejsze orzeczenia sądu lustracyjnego. Zauważył równocześnie, że istnieje pewne prawdopodobieństwo, iż w tych materiałach znajdują się źródła, na podstawie których będzie można ustalić agentów do tej pory niezidentyfikowanych.
Zdaniem przewodniczącego klubu PiS Przemysława Gosiewskiego, odnalezienie w Instytucie Pamięci Narodowej worków z aktami służb specjalnych PRL pokazuje, "jak wiele trzeba jeszcze zrobić w IPN". Gosiewski zapowiedział, że Instytut będzie miał czas na przygotowanie się do lustracji w kształcie proponowanym przez PiS, a więc przeniesienie wszystkich procedur lustracyjnych do Instytutu. - Uważam, że jest to sytuacja incydentalna, ta liczba worków na tle tysięcy kilometrów akt nie świadczy o całym pionie archiwalnym, ale pokazuje, jak wiele trzeba jeszcze zrobić w IPN - stwierdził Gosiewski. Podkreślił, że fakt ten pokazuje, że objęcie funkcji przez Janusza Kurtykę było pozytywnym rozwiązaniem, ponieważ Leon Kieres nie panował nad IPN-em.
Innego zdania jest były doradca prezesa IPN prof. Andrzej Rzepliński. Uważa on, że "poważnym skandalem" byłoby, gdyby okazało się, że odnalezione w Instytucie Pamięci Narodowej worki z dokumentami ukryto, zanim je rozpakowano. On jednak jest zdania, że worki te dopiero czekały na rozpakowanie.
Przeciwnicy lustracji wykorzystali fakt "znaleziska" do formułowania twierdzeń, że w archiwum IPN panuje bałagan uniemożliwiający rzetelną lustrację, a wyniki prac archiwistów są niewiarygodne. Według nich, miał to stwierdzić raport prezesa IPN Janusza Kurtyki dla kolegium IPN z 15 lutego. Z raportu miało wynikać, że wbrew temu, co Kurtyka mówi, IPN nie jest gotowy do przejęcia lustracji według założeń PiS. Jednak IPN odpiera te zarzuty i utrzymuje, że "Raport otwarcia", dotyczący stanu archiwów w centrali IPN, został przedstawiony przez Kurtykę i dyrektora Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów Zbigniewa Nawrockiego wyłącznie do wiadomości kolegium IPN i zawiera "opis stanu archiwów i ocenę działalności BUiAD, dokonane w drugiej połowie stycznia 2006 r. i podsumowujące okres lat 2000-2005".
Prezes IPN powołał komisję, która rozpoznaje stan archiwów i na bieżąco wskazuje kierunki zmian. Prace związane z uporządkowaniem stanu archiwaliów i reorganizacją BUiAD, które zostały zapoczątkowane na początku stycznia, mają potrwać kilka miesięcy.
Robert Popielewicz
"Nasz Dziennik" 2006-03-03
Autor: ab