ZNAKI Z LOURDES
Treść
Święty Jan z Damaszku wzywał swoich współczesnych, by "starali się zachować w umyśle i pamięci jasny obraz życia Matki Bożej". Dziś to samo czyni Papież Benedykt XVI, który ludziom pytającym o to, jak żyć i po co żyć, wskazuje na Lourdes. Dlaczego człowiek współczesny nie miałby wziąć do ręki świętego podręcznika z Lourdes, który napisała sama Matka Najświętsza, a który opublikował najbardziej wiarygodny wydawca - Kościół święty? Przecież każdy z nas sięga po jakiś poradnik, encyklopedię, książkę, by znaleźć odpowiedź na konkretne pytania. "Lourdes" to dziś rodzaj pierwszej pomocy, podręcznik wskazujący drogę do szczęścia i zdrowia współczesnego świata. Dziś czyta go nam Następca św. Piotra Benedykt XVI. ROLA OBJAWIEŃ MARYI Od razu odezwą się głosy, że nikt - nawet katolicy - nie muszą wierzyć w objawienia. To prawda, mamy wierzyć w Ewangelię i w prawdy przekazywane nam w Tradycji Kościoła. Trzeba jednak zadać pytanie: Czy rzeczywiście jesteśmy aż tak dobrymi znawcami Pisma świętego? Czy jesteśmy obeznani z Tradycją kościelną? Czy wiemy na przykład, co to znaczy sens literacki, a co to jest sens alegoryczny i mistyczny? Czy wiemy, co to jest ikonoklazm, doketyzm, manicheizm? Nie wymagajmy, by każdy wierzący kończył studia teologiczne. Bóg, stwarzając ludzi, nie powołał do życia tłumu świętych teologów. Dlatego od początku chrześcijaństwa dawał światu objawienia: przekaz prawd Ewangelii i Tradycji "w pigułce", co więcej - w "pigułce dedykowanej", to znaczy w formie i treści dostosowanej do konkretnych chorób konkretnych czasów, podkreślającej to, co w danej chwili trzeba wiedzieć i co najbardziej potrzebne, by odnaleźć drogę do nieba. MARYJNY JAN PAWEŁ II Specjalistą od dawania ludziom do rąk takich "streszczeń Ewangelii i Tradycji" był Jan Paweł II. Nie jeździł on po świecie z teologicznymi wykładami. Pielgrzymował po miejscach świętych i nauczał w sanktuariach. Często wskazywał na treści objawień i tłumaczył, co kryją dla nas zawarte w nich Boże przekazy. Zazwyczaj była to "informacja maryjna". Jan Paweł II nauczał z ambony Pompei, Fatimy, Rue du Bac, Guadalupe, Jasnej Góry, zakopiańskiach Krzeptówek, Lichenia i dziesiątków innych miejsc. Wyjaśniał, że środek naszego ocalenia jest dziś ukryty w tajemnicy Niepokalanego Poczęcia Maryi. W niej - jak pisała Siostra Łucja - zawarte jest wszystko, co Bóg daje człowiekowi "na trudne czasy dla Kościoła i świata". Nie zaryzykujemy wiele, jeśli powiemy, że Jan Paweł II - święty mistyk i teolog - odkrył, iż całość zbawczego (czyli ratunkowego) przekazu, jaki daje nam dzisiaj Bóg, został zawarty w kilku księgach objawień. Po roku 1830 (to data pierwszego nowożytnego objawienia o niepokalaności Maryi - Rue du Bac) Bóg wręczył Kościołowi kilka świętych ksiąg. Rue du Bac to rodzaj wstępu do wielkiego tematu, Lourdes to pierwszy podstawowy tom Bożej Prawdy przekazywanej nam z nieba na dziś. Kto chce sięgnąć po resumé Ewangelii dla epoki, w której żyjemy, niech zatrzyma na chwilę swój wzrok na tajemnicy objawień w Lourdes. W tych dniach Lourdes to najważniejsze miejsce na ziemi, najważniejsza księga Bożej prawdy. Jest tak od wielu lat, bo znak Lourdes woła do nas głośno także z poprzedniego pontyfikatu. Nieprzypadkowo Jan Paweł II wybrał na miejsce swej ostatniej międzynarodowej pielgrzymki właśnie sanktuarium w Lourdes. Od tamtych dni minęły już cztery lata. Czy zrozumieliśmy, że był to jego testament? Był to wielki, choć zduszony bólem krzyk o świętość i o niemarnowanie łask, które Bóg związał z cierpieniem. KATECHEZA PRZEZ ZNAKI Podobną pedagogię stosuje wobec współczesnego świata Benedykt XVI. To bez wątpienia największy współczesny teolog, a przecież zamiast tłumaczyć nam zawiłości teologiczne, kieruje do nas proste nauki i ukazuje nam... znaki. Naszym zadaniem jest je właściwie odczytać. Benedykt XVI podobnie jak jego poprzednik wie, że słowa niekoniecznie przybliżają całą prawdę i że to nie lektura podręczników teologii rodzi w człowieku autentyczne doświadczenie bliskości Boga oraz Jego miłości i mocy. Ten najbardziej podstawowy dla człowieka wierzącego przekaz ukrywa się przede wszystkim w wymiarze znaków i w przykładzie osobistego świadectwa. Tak poza dwiema homiliami i dwoma przemówieniami wygłoszonymi w Lourdes Papież wskazuje nam jeszcze pozawerbalne znaki, jakie wpisał on w swą pielgrzymkę. CEL PIELGRZYMKI: LOURDES Francja ma setki sanktuariów i setki miejsc, które Maryja wybrała sobie na objawienia. Jest paryskie Le-Puy-en-Velay, Cotignac, Rue du Bac i Notre Dame de Victories, La Salette, Pontmain, L'Ile Bouchard. Dlaczego Ojciec Święty wybiera spośród nich Lourdes? Znamy odpowiedź: bo trwają tam obchody 150. rocznicy objawień. Owszem, ale gdyby zdaniem Benedykta XVI Lourdes nie było dziś ważne dla świata, Papież przyjechałby do Francji w innym terminie i nie skierowałby swoich kroków do massabielskiej groty. Celem jego pielgrzymki jest Lourdes, wszystko inne to spotkania "w drodze do celu". Mamy już pierwszy znak: zdaniem Benedykta XVI Lourdes jest ważne dla współczesnego świata i Kościoła. O NASZYCH LOSACH NIE DECYDUJĄ POLITYCY Czas na znak bardziej szczegółowy. Ile czasu będzie przebywać Papież w lourdzkim sanktuarium? Pełne dwie doby z trzech, które spędzi we Francji jako pielgrzym. Dlaczego aż tak wiele? Czy nie mógł dłużej zabawić wśród polityków i współczesnych władców? Nie, bo Ojciec Święty daje nam do zrozumienia, że to nie oni mają prawdziwy wpływ na historię. Papież pokazuje nam właściwe proporcje: najważniejszą rolę ma dziś do odegrania nie krąg polityków i rządców tego świata, ale Maryja. I Jej potomstwo - ci, którzy stają przy Niej zafascynowani Jej tajemnicą świętości. Historię tworzą święci: ludzie, którzy chcą podobać się niebu, nie światu. To dlatego Benedykt XVI najwięcej czasu poświęcił Lourdes. Tam - a nie w Paryżu, Brukseli, Nowym Jorku czy w Moskwie - rozstrzygają się nasze losy. Katolik, który śledzi znaki dawane przez Ojca Świętego, zaczyna to coraz lepiej rozumieć. I konsekwentnie biegnie nie do współczesnych belwederów i białych domów, ale w miejsca zaznaczone przez niebo obecnością Maryi. Bardziej niż przemówień bushów i sarkozych słucha słów Maryi. ZNAK SPRZECIWU Dlatego dla wielu osób ważnych na tym świecie nawet krótka wzmianka o Maryi jest niepoprawna politycznie. Niektórzy korespondenci, relacjonując papieską pielgrzymkę, skupią się więc na Paryżu i rozmowach Benedykta ze światem władzy i kultury, a mówiąc o Lourdes, będą opisywać je jako czysto dewocyjną część papieskiej podróży. Inni będą przeinaczać słowa Papieża i nawet nie przyjdzie im na myśl, że w Lourdes zostały ludziom dane znaki - że tam znajduje się najważniejsze przesłanie papieskie. Będą i pewnie tacy, którzy zakwestionują sens podróży Benedykta do tego miejsca i po raz kolejny podniosą głos, podając w wątpliwość wiarygodność objawień. Ci powołają się na argumenty naukowe, których siła polega jednak tylko na hałasie wystrzałów. W rzeczywistości są to tylko ślepe naboje. Tak oto sami przeciwnicy Kościoła dają nam kolejny znak, który warto odczytać i zapamiętać: "naukowe dowody" przeciw Bogu to straszaki na ludzi zalęknionych i niewykształconych. Z ich wielkich armat nie wylatuje żaden pocisk. Jest tylko dużo dymu i hałasu. DWA "NAUKOWE DOWODY" Warto może w tym miejscu przywołać dwa "naukowe" dowody, które zdaniem "specjalistów" podważają autentyczność objawień w Lourdes. Pewien psycholog, którego nazwisko przemilczymy, bo szkoda zaprzątać sobie nim głowy, twierdzi, że objawienia w Lourdes to nie fenomen obiektywny, ale halucynacje św. Bernadety. Dowodem miałby być strój Matki Bożej, która ukazała się dziewczynce "odziana w białą szatę, okryta białym płaszczem i przepasana błękitną spływającą wstęgą". Zdaniem owego psychologa, nie jest to nic innego jak ceremonialny strój członków Dzieci Maryi. Do tego stowarzyszenia należała matka chrzestna Bernadety - Bernarde Nicolau - osoba stosunkowo zamożna, z którą święta była blisko związana. Otóż objawienia w Lourdes rozpoczęły się niedługo po powrocie wizjonerki od pani Nicolau do domu rodzinnego, gdzie panowała nędza, a dzieci były traktowane surowo. Silna tęsknota za szczęśliwym życiem przy ukochanej ciotce miała spowodować przeżycia uznane potem za objawienia w Lourdes. Przytoczmy kolejny argument mający udowodnić, że Bernadecie wcale nie ukazała się Matka Boża. Kiedy zapytano wizjonerkę, jak wygląda Najświętsza Maryja Panna, ta sięgnęła za koszulę i wyciągnęła zawieszony na szyi Cudowny Medalik. "Wygląda tak jak Madonna z tego medalika" - powiedziała. Dziecko musiało lubić ten medalik, często przyglądać się przedstawionej na niej postaci Maryi i tak właśnie wyobrażało sobie Matkę Jezusa. Kiedy zaczęły się jej "halucynacje", ukazująca się w nich Maryja była oczywiście taka, jaki obraz miała w głowie pobożna, niewykształcona dziewczynka. "Naukowe" argumenty robią dużo zamieszania i hałasu, w którym możemy poczuć się niepewnie. Tymczasem owe dowody "przeciw" wzmacniają tylko naszą pewność, że objawienia w Lourdes były prawdziwe, więcej - że są dla nas bardzo ważne. Przywołane argumenty nie tyle podają w wątpliwość prawdziwość objawień w Lourdes, ile wręcz potwierdzają ich autentyczność. Wystarczy przypomnieć pojęcia "filtru kulturowego", do którego odwołał się obecny Papież, kiedy jeszcze jako prawa ręka Jana Pawła II pisał komentarz do trzeciej części tajemnicy fatimskiej. Istnieje filtr, przez który przechodzi każde objawienie: "Wizja (...) wiąże się z pewnymi ograniczeniami (...) zawsze wchodzi w grę także czynnik subiektywny: nie postrzegamy czystego przedmiotu, ale dostrzegamy go przez filtr zmysłów, które muszą go dla nas 'przełożyć'. (...) człowiek widzący widzi (...) na miarę dostępnych mu sposobów obrazowania i poznania. (...) Obraz, jaki się mu ukazuje, musi być na jego miarę i odpowiadać jego możliwościom". Innymi słowy, kiedy Maryja ukazuje się wybrańcom, przedstawia się im tak, by była rozpoznawalna w świetle ich wyobrażeń. Jeśli mała mieszkanka Lourdes wyobrażała sobie Matkę Boga tak, jak przedstawiał Ją Cudowny Medalik, to trudno się dziwić, że w takiej postaci ukazała się jej Matka Najświętsza. A argument powołujący się na ceremonialne szaty Dzieci Maryi? Po pierwsze, to ludzkie wyobrażenie, jakie szaty nosi Najświętsza Panienka. Po drugie, zadaniem Dzieci Maryi jest naśladowanie Matki Bożej, a wyrazem tego jest zakładanie maryjnych szat. W tym momencie pojawia się kolejny znak: skoro Matka Boża ukazuje się w stroju Dzieci Maryi, to znaczy, że chce, abyśmy byli jak Ona. NIECHĘĆ SZATANA Z pewnością komuś może się to nie podobać. Wiemy, dlaczego. To Niepokalana zmiażdży głowę piekielnego węża. To ludzie zebrani wokół Niej stają się tak do Niej podobni w świętości, że pokonają szatana mocą Bożą, która jest w nich. Zwyciężą go nie tylko w swoim sercu, ale i w strukturach świata. Ktoś boi się Maryi. To szatan i jego pokolenie. Nic więc dziwnego, że już w czasie trwania objawień w Lourdes, diabeł podjął próbę ich zdyskredytowania. W tym samym rejonie, w którym leży Lourdes, rozpoczął on inne objawienia Matki Najświętszej. To nic nowego, bo w historii szatan wiele razy podszywał się pod postać Matki Bożej, ale w 1858 r. objawień niby-maryjnych było pięćdziesiąt i już taka kumulacja nadzwyczajnych zjawisk wyostrzyła ostrożność Kościoła. Więcej, szatan tak je reżyserował, że nie trzeba było być teologiem, by w wielu z nich od razu rozpoznać działanie piekła. Inne były na pierwszy rzut oka prawdziwe, ale wnikliwsze badanie ukazywało ich fałsz. Logika szatana była prosta: nawet jeśli Lourdes będzie się wydawać objawieniem z nieba, nawet jeśli uważna ich analiza nie wykryje w nich żadnego szatańskiego elementu, to należałoby się spodziewać, że skoro inne objawienia z tej lawiny nadprzyrodzoności pochodzą od złego ducha, to i objawienie lourdzkie pochodzi od niego, a szatański adres jest w nim doskonale ukryty. Kościół, zawsze bardzo ostrożny w sprawach objawień, odrzuci więc Lourdes razem z pięćdziesięcioma innymi. Stało się inaczej. Wszystkie objawienia zostały uznane za fałszywe, ale dla Lourdes Kościół zrobił wyjątek. Rozpoznał tam działanie Ducha Świętego. Po pięćdziesięciu objawieniach z 1858 r. zaginął wszelki ślad, a jedno sławne jest do dziś. CO MÓWI NAM LOURDES Szatan nie cierpi Lourdes. Tym bardziej Benedykt XVI wypowiada głośno to słowo. Wie, że w tych objawieniach kryje się środek ocalenia dla świata. Wie, że księga objawienia z Lourdes zawiera najważniejsze prawdy Ewangelii na nasze dziś i nasze jutro. To słowa o roli Maryi we współczesnym świecie i o Jej zwycięstwie. To apel o świętość na miarę Maryi, by ludzkie serca zrobiły Bogu miejsce i umożliwiły mu działanie w świecie. To prośba o wykorzystywanie trudnej łaski cierpienia, by ratować świat. To wezwanie o solidarność z ubogimi i cierpiącymi. To mówienie o nadziei: że świat odnajdzie drogę ocalenia. Przyszłość każdego z nas jest malowana radosnym błękitem. Wystarczy tylko, byśmy "starali się zachować w umyśle i pamięci jasny obraz życia Matki Bożej". Wincenty Łaszewski "Nasz Dziennik" 2008-09-13
Autor: wa