Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Znak z Nieba

Treść

Uroczystości beatyfikacyjne ks. Jerzego Popiełuszki, 6 czerwca 2010 r., Warszawa (FOT. R. SOBKOWICZ)
Z siostrą Angeliką Witalec ze Zgromadzenia Sióstr św. Michała Archanioła w Joinville le Pont we Francji rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

We wrześniu ubiegłego roku w jednym ze szpitali francuskich dokonał się cud uzdrowienia mężczyzny chorego na raka za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego Popiełuszki.

– Cud wydarzył się w szpitalu, gdzie pracuje siostra Rozalia Oleniacz, z którą mieszkam i tworzę wspólnotę Sióstr Michalitek w Joinville le Pont. Cudowne uzdrowienie dokonało się w diecezji Créteil. Siostra Rozalia poprosiła księdza, aby przyszedł do szpitala i udzielił sakramentu chorych jednej z osób. Przechodząc przez oddział, zobaczyła jednak, że sakramentu chorych potrzebuje również inny pacjent, który jest w stanie agonalnym. Przez uchylone drzwi dostrzegła żonę chorego przy jego łóżku; weszła i zaproponowała jej udzielenie sakramentu chorych mężowi. Ta pani odpowiedziała siostrze, że jej mąż otrzymał już sakrament chorych w innym szpitalu, w którym leczył się od 10 lat na bardzo złośliwego raka. „Proszę siostry, jesteśmy praktykującą rodziną katolicką, jeżeli siostra sobie życzy, by ksiądz udzielił mężowi sakramentu chorych, to ja się nie sprzeciwiam” – odparła żona chorego.

Ksiądz, który przyszedł do chorego, modlił się nad nim za przyczyną bł. ks. Jerzego Popiełuszki?

– Tak. To był ksiądz Bernard, nazwiska nie pamiętam, francuski duchowny, wyświęcony parę miesięcy wcześniej, który był na piel- grzymce w Polsce. Modlił się u grobu bł. ks. Jerzego Popiełuszki na warszawskim Żoliborzu, a historia tego niezwykłego kapłana bardzo go poruszyła. Mało tego, zauważył, że ksiądz Jerzy urodził się dokładnie tego samego dnia, miesiąca i roku, co on. Gdy to odkrył, powiedział: „Oto będzie mój brat bliźniak”. Gdy go wezwano do tego chorego, ksiądz zobaczył, że stan pacjenta jest bardzo poważny. Powiedział wówczas: „Jerzy, jeżeli masz coś zrobić, to w tej chwili jest dobry moment”, i udzielił choremu sakramentu chorych, odmawiając modlitwę do bł. ks. Jerzego Popiełuszki, i poszedł. Żona chorego poinformowała później siostrę Rozalię, że jest w trakcie załatwiania wszystkich spraw pogrzebowych, bo widzi, że jej mąż już wkrótce umrze.

Co było potem?

– Na drugi dzień, gdy siostra przyszła do pracy, poszła na oddział, gdzie leżał ten chory, gdyż była ciekawa, czy jeszcze żyje i może pomodlić się nad nim. Weszła do pokoju, w którym leżał, i z ogromnym zdumieniem zauważyła, że tego pana nie ma w łóżku, jest za to w łazience i sam bierze prysznic. W szoku poszła do pielęgniarek, by im to oznajmić. Te powiedziały jej, że są zdumione, gdyż od wczoraj stan tego pana nagle się poprawił. Ten chory na raka mężczyzna po pięćdziesiątce w ogóle nie wiedział, co się stało.

Siostra Rozalia rozmawiała z nim?

– Tak. Zapytała go: „Jak to się stało, że pan tak nagle dobrze się poczuł?”. A on na to: „Proszę siostry, ja nie wiem, co się stało. Wczoraj się zbudziłem i poczułem, że się dobrze czuję, i wstałem, żeby spróbować chodzić”. Dodał, że lekarze zastanawiają się, co mogło spowodować to nagłe uzdrowienie. Siostra Rozalia poinformowała go, że dostał sakrament chorych, a ksiądz, który go udzielał, również modlił się nad nim za przyczyną bł. ks. Jerzego Popiełuszki, który został beatyfikowany jako męczennik komunizmu. Po rozmowie z uzdrowionym mężczyzną siostra Rozalia zadzwoniła do tego księdza. Ten, gdy usłyszał, co się wydarzyło, od razu pojechał poinformować o tym swego biskupa. Gdy zdawał relację, ks. bp Michel Santier odparł, że go to nie dziwi, bo gdy parę miesięcy wcześniej był również na pielgrzymce w Polsce, oddał swoją diecezję pod opiekę ks. Jerzego Popiełuszki. „Moją diecezją rządzi w tej chwili ks. Jerzy Popiełuszko” – podkreślił ksiądz biskup.

Czy cud jest badany przez władze kościelne?

– Tak. Jeżeli chodzi o lekarzy, którzy prowadzili chorego, od razu poddali go wszystkim możliwym badaniom i stwierdzili, że jest zupełnie zdrowy. Zebrało się konsylium lekarskie, które wydało dokument stwierdzający, że ten człowiek nie został wyleczony poprzez środki medycyny, tylko w sposób nadzwyczajny. Cała historia choroby została opisana i wszystkie dokumenty, jakie były potrzebne, wysłane do Polski. Był u nas również i rozmawiał z tym człowiekiem i z wszystkimi ludźmi, którzy znali ten przypadek, ksiądz wysłannik z Polski, który zajmuje się procesem kanonizacyjnym ks. Jerzego Popiełuszki. Trzeba dodać, że cud dokonał się w rocznicę urodzin bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Uważam, że jest to też znak z Nieba, gdyż ksiądz Bernard został wyświęcony już w starszym wieku, po sześćdziesiątce, i miał trudną historię życia. Wielu ludzi i księży dziwiło się, że ten człowiek zostanie duchownym, jednak dla mnie jest to odpowiedź z Nieba, że Pan Bóg chciał kapłaństwa tego człowieka.

Cud może przyspieszyć kanonizację kapelana „Solidarności”?

– Myślę, że tak, gdyż ksiądz, który zajmuje się tym przypadkiem, podkreśla, że jest on niezwykły, gdyż do tej pory nikt nie został wyleczony z tej choroby. Mężczyzna był chory na raka krwi, a jego przypadek był szczególny, gdyż na świecie bardzo mało jest podobnych odmian tej choroby. Jest ona absolutnie nieuleczalna, nie ma środków leczniczych na tego typu raka. Ksiądz z Polski, gdy dowiedział się o uzdrowieniu mężczyzny z tej choroby, powiedział, że to będzie na pewno przyczyna do kanonizacji ks. Jerzego Popiełuszki. Rodzina uleczonego jest bardzo wierząca, zarówno on, jak i jego żona oraz dzieci, których chyba mają troje. Wierzą, że tę łaskę, którą otrzymali, zawdzięczają tylko i wyłącznie Bogu, i gdzie mogą, dają o tym świadectwo.

Dziękuję za rozmowę.

Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik, 18 lipca 2014

Autor: mj