Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zmiany mimo polskiego weta

Treść

Bez zgody polskiej delegacji ministrowie rolnictwa państw Unii Europejskiej, obradujący od wtorku w Brukseli w sprawie reformy europejskiego rynku cukru, przyjęli wczoraj pakiet rozwiązań, do czego zobowiązała UE Światowa Organizacja Handlu (WTO). Zdaniem unijnych dyplomatów, polskie stanowisko w sprawie reformy było zbyt wygórowane, zaś decyzja w sprawie kształtu reformy nie wymaga jednomyślności 25 krajów Unii.
Komisji Europejskiej i kierującym pracami Unii Brytyjczykom zależało na zawarciu wczoraj kompromisu ze względu na naciski WTO, która oskarża Brukselę o łamanie reguł wolnego handlu. Cel został osiągnięty po trwających dwa i pół dnia negocjacjach. Wdrożenie reformy będzie korzystne m.in. dla krajów Ameryki Południowej, które liczą na to, że zmniejszenie przez UE dopłat umożliwi im sprzedaż na unijnym rynku swojego znacznie tańszego cukru.
Polska jest obok Niemiec i Francji czołowym producentem cukru w UE. Proponowana reforma rynku cukru zakłada, że przez 4 lata cena tego produktu spadnie o 36 proc., a cena buraków cukrowych - o 39 proc., natomiast sięgające 60 proc. rekompensaty skłonią cukrownie i plantatorów do zaprzestania produkcji. W ostatniej chwili pojawił się też zapis o większych rekompensatach dla tych krajów, które zredukują swoją narodową produkcję o co najmniej 50 procent. Ta poprawka wychodzi naprzeciw oczekiwaniom mniejszych krajów, które skłonne są niemal całkowicie zlikwidować produkcję cukru. Wstępne analizy politycznego porozumienia wskazują, że końcowy pakiet jest korzystny dla Włochów i Hiszpanów, a mechanizmy udzielenia pomocy z budżetu krajowego mają z polskiego punktu widzenia charakter dyskryminacyjny.
Zarówno Komisja Europejska, jak i przewodniczący w tym półroczu pracom Unii Brytyjczycy uznali już w środę wieczorem, że nasz kraj oczekuje zbyt wiele w pakiecie dotyczącym reformy unijnego rynku cukru. Ponieważ decyzje w tym obszarze podejmuje się kwalifikowaną większością, a nie jednomyślnie, poparcie Polski okazało się niepotrzebne. Od tego momentu głos polskiej delegacji rządowej, która formalnie uczestniczyła w obradach, przestał się liczyć.
Tego typu podejście zwykle nie jest praktykowane w unijnych negocjacjach. Choć wiele unijnych stolic głośno krytykuje kształt reformy, tylko Polska i Grecja do końca sprzeciwiały się wczoraj zawarciu porozumienia politycznego w tej sprawie na zaproponowanych warunkach. Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel argumentował w Brukseli, że Polska potrzebuje więcej czasu na przeanalizowanie założeń reformy, która będzie miała bardzo poważne konsekwencje dla polskich producentów.
Polskie ministerstwo rolnictwa domagało się m.in., by została podniesiona cena interwencyjnego skupu buraków (według propozycji KE - 75 proc. ceny referencyjnej), oraz korzystniejszego dla Polski ustalania kwot produkcji - tych na rynek wewnętrzny oraz na eksport. Reforma może bowiem doprowadzić do sytuacji, że nasz kraj będzie musiał importować cukier. Polski resort rolnictwa wnioskował też o wprowadzenie regulacji ograniczających import cukru.
Polska delegacja uznała, że w obecnym kształcie reforma jest nie do przyjęcia. Wnosiła też o to, aby wcześniej w tej sprawie zajął stanowisko Parlament Europejski. Tymczasem KE i brytyjska prezydencja - pod naciskiem WTO - chciały zawarcia kompromisu właśnie wczoraj. Według polskiego ministra Krzysztofa Jurgiela, spełniono tylko kilka z kilkunastu polskich postulatów, a ostateczny pakiet okazał się "zgniłym kompromisem". Wśród częściowo satysfakcjonujących Polskę zapisów są deklaracje o zwiększeniu kontroli nad importem cukru oraz o przeznaczeniu części pomocy restrukturyzacyjnej na rekompensaty dla plantatorów, nie zaś samych cukrowni.
Zdaniem polskiego ministra, radykalne zmiany warunków funkcjonowania sektora cukrowego, dokonywane w pośpiechu, bez szczegółowych uzasadnień wprowadzanych zmian, w atmosferze niejasności i niby-uzgodnień, nie leżą w interesie Polski. Polskie ministerstwo rolnictwa zamierza teraz podjąć działania dla osłabienia niekorzystnych skutków reformy. Nie bez znaczenia będzie w tej sprawie zdanie posłów do Parlamentu Europejskiego, którzy w styczniu powinni przyjąć oficjalne stanowisko w sprawie reformy.
Piotr Wesołowski, Bruksela

Stanowisko Komisji Europejskiej w sprawie polskich postulatów dotyczących regulacji rynku cukru komentują:

Wojciech Mojzesowicz (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Z tych dziesięciu państw, które weszły do Unii Europejskiej, my stanowimy 50 proc. materiału produkcyjnego i to jest problem Unii, że jeżeli nas się przycina, to zamyka się problem. To my produkujemy więcej cukru niż pozostała dziewiątka. Jeżeli Unia jest miejscem, gdzie przedstawiciele mają dyskutować, to uważam to za skandal. Poza tym nie możemy zgodzić się na mniejszą produkcję i kwotę produkcyjną niż potrzeba na polskim rynku. To są rzeczy niemożliwe do przyjęcia. Uważam, że stanowisko rządu jest dobre. Dziękuję ministrowi, że tak postąpił.

Stanisław Kalemba (PSL), sejmowa Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Jest to kontynuacja dyskryminacji, polityki dyktatu. Nie znam szczegółów, ale uważam, że demokracja i standardy europejskie polegają na tym, że każdy ma prawo zająć swoje stanowisko. Polskie interesy, i konsumentów, i producentów, i pracowników, są sprzeczne z tym, co proponuje się w tej reformie, a to ma prowadzić do tego, że w Polsce ograniczy się produkcję cukru i będziemy po prostu cukier do Polski sprowadzali. Więc skoro za taką koncepcję, z którą się nie zgadzamy, wyrzucono nas z rozmów, to świadczy to o tym, iż Unia nie tylko straciła ducha europejskiego, ale są wyraźne partykularne interesy poszczególnych państw.
not. AMJ, PAP

"Nasz Dziennik" 2005-11-25

Autor: ab