Zmarł Wiktor Zin
Treść
Wczoraj zmarł nagle w Rzeszowie profesor Wiktor Zin, znany architekt, rysownik, działacz kultury i nauczyciel akademicki. Miał 82 lata.
Urodził się 14 września 1925 roku w Hrubieszowie. Obok pracy naukowej zajmował się działalnością na rzecz Krakowa oraz architektury i zabytków całego kraju. Był głównym architektem miejskim, kierownikiem badań Staromiejskiego Zespołu Krakowa, przewodniczącym Krakowskiej Komisji Konserwatorskiej oraz prezesem i wiceprezesem Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa. Nie do przecenienia są jego zasługi dla zachowania dziedzictwa kultury całej wschodniej Polski. Walnie przyczynił się do renowacji i inwentaryzacji zabytków Hrubieszowa, m.in. odzyskania i przywrócenia do kultu kościoła pogarnizonowego, odbudowy pomników pamięci narodowej, odnowy wnętrz kościelnych. Projektował i realizował rekonstrukcje zabytków architektury w Zamościu, Chełmie, Opatowie. Miał też ogromny udział w odbudowie i renowacji budownictwa sakralnego na Ukrainie i Białorusi.
Wiktor Zin był wybitnym naukowcem, doktorem honoris causa polskich i zagranicznych uczelni, architektem i konserwatorem zabytków, naczelnym architektem Jasnej Góry. Ogromną popularność zdobył dzięki telewizyjnemu cyklowi "Piórkiem i węglem", w którym uczył dostrzegać piękno polskiej ziemi oraz rodzimej kultury i tradycji. Był także autorem cyklów: "Klub pod Smokiem", "Szperacze", "Spotkanie z zabytkami", "Dźwięk i linia", "Być tutaj", "Nad Niemnem, Piną i Prypecią", "Spotkanie z prof. Zinem", "Sztuka patrzenia", "Nasze korzenie" i "Opowieści domu rodzinnego". Prowadził również audycje radiowe, m.in. "Półgłosem i ciszą". Był również twórcą scenografii do spektakli i oper, autorem ciekawych akwareli oraz licznych publikacji naukowych, książkowych i prasowych. Wśród jego książek wymienić należy m.in.: "Piękno nie dostrzegane", "Piękno potężne", "Piękno utracone", "Półgłosem i ciszą", "Opowieści o polskich kapliczkach" czy "Narodziny krajobrazu kulturowego".
W ostatnich latach zajmował stanowiska: prorektora Europejskiej Akademii Sztuk w Warszawie, kierownika Ogólnopolskiego Studium Konserwacji Zabytków Urbanistyki i Architektury przy Politechnice Krakowskiej, kierownika Katedry Dziedzictwa Kulturowego i Humanizacji Biznesu Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, wykładowcy Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie oraz kanclerza kapituły odznaczenia "Polonia Mater Nostra est". W ubiegłym roku minister kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierz Michał Ujazdowski przyznał prof. Wiktorowi Zinowi Złoty Medal Zasłużony Kulturze "Gloria Artis".
PCz
Z profesorem Januszem Kaweckim z Politechniki Krakowskiej rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
Jak odebrał Pan Profesor wiadomość o śmierci Wiktora Zina? Czy nie uważa Pan, że to wielka strata dla Krakowa, z którego zabytkami był szczególnie związany?
- Każde odejście do domu Ojca kogoś, kogo się znało bliżej i z kim w różny sposób się współpracowało, zawsze wywołuje żal, że to już musiało nastąpić. Choć przecież wiadomo - tak też profesor mówił za życia - nie jesteśmy wieczni. Jego śmierć to strata nie tylko dla Krakowa. Profesor objął bowiem swoim zakresem zaangażowania zawodowego znaczną część zarówno obecnej, jak i przedwojennej Polski. Mieliśmy posiedzenie Prezydium Komisji Budownictwa Polskiej Akademii Nauk, kiedy dotarła do nas wiadomość o śmierci profesora Zina. Wszyscy powstaliśmy i odmówiliśmy modlitwę w jego intencji. W ten sposób uczciliśmy pamięć o nim.
Miał Pan kontakt z prof. Zinem, prowadził z nim audycję w Radiu Maryja. Jakim był człowiekiem?
- Kontakt z profesorem wiązał się nie tylko z audycją w Radiu Maryja, ale także wcześniejszą, jeszcze za moich czasów studenckich. Kiedy organizowaliśmy sesje studenckich kół naukowych, to zawsze był taki zwyczaj, że zapraszało się któregoś z profesorów na wykład inaugurujący posiedzenie danej sesji. Szliśmy wówczas do profesora Wiktora Zina, bo on potrafił zawsze ciekawie opowiadać i poprzez słowa, a także rysunki uświadamiał słuchaczom niepowtarzalne piękno Polski, jej architektury i pejzażu. Wszyscy słuchaliśmy go z zapartym tchem. Po wielu latach poprosiłem go o rozmowę w Radiu Maryja. Z jednej audycji zrodził się cały ich cykl. Słuchaczom bardzo się one podobały. Otrzymywałem wiele telefonów i listów po tym cyklu rozmów, że szkoda, iż się już skończyły, że przecież na pewno profesor miałby jeszcze wiele do powiedzenia. Próbowaliśmy także myśleć o programach w Telewizji Trwam. Jednak wobec braku studia w Krakowie przerastało to nasze możliwości organizacyjne. Znacznie wcześniej profesor był znany także z cyklu audycji prezentowanych w telewizji publicznej pt. "Piórkiem i węglem". Skupiał przy telewizorach bardzo dużą grupę stale oglądających i słuchających. Bo profesora rysunki nie tylko się oglądało, ale także słuchało opowiadania z nimi związanego z wielkim zainteresowaniem. A jakim był człowiekiem? Na pewno bardzo otwartym, bezpośrednim jak ludzie pochodzący z Kresów. Chciał dzielić się z innymi swą wiedzą o pięknie Polski, jej pejzażu i architekturze. Czynił to w sposób wyjątkowy. Skupiał też wokół siebie wielu uczniów, którzy później wyrośli na profesorów i prowadzą dalej jego dzieło w katedrach i instytutach, którymi kierował.
Co w jego pracy naukowej i działalności kulturalnej wymaga szczególnego podkreślenia?
- Przede wszystkim to, że z pietyzmem odkrywał przeszłość. Może przykłady najlepiej to przybliżą. Wymieńmy tu jego odkrycia związane z kościołem św. Wojciecha na Rynku krakowskim czy kościołem i kryptami klasztornymi Ojców Reformatów w Krakowie... Pracę naukową i działalność kulturalną wiązał zawsze z konkretnymi obiektami potrzebującymi pomocy architekta, który opisywał stan, w jakim się znajdują, i przedstawiał, jak trzeba przywrócić ich pierwotne piękno. Wiktor Zin przyczynił się do odkrycia, opisania i renowacji wielu zabytków w Polsce. Miał też ogromny udział w odbudowie i renowacji budownictwa sakralnego na Ukrainie i Białorusi. W swoje prace włączał studentów. Wyjeżdżał z nimi na Kresy na tzw. wakacyjne obozy naukowe. Tam dużo kościołów ma wiele do zawdzięczenia właśnie profesorowi. To on się nimi zajął, na nowo odkrył ich piękno, zinwentaryzował i pokazał ich przeszłość. A wszystko to zrobił po to, by można było to piękno odtworzyć później już w działaniach budowlanych. Miał też znaczący wkład w rozwój kadr naukowych. Uczestniczący w jego wyjazdach równocześnie rozwijali w sobie, podobną do występującej u niego, miłość do rodzinnego pejzażu, do architektury polskiej tworzonej przez wiele pokoleń Polaków. A to w kształtowaniu warsztatu pracy architekta jest szczególnie ważne.
Jego praca doceniona została przez Ojców Paulinów, sprawował bowiem funkcję naczelnego architekta Jasnej Góry...
- Nie tylko Ojcowie Paulini docenili jego umiejętności i wiedzę. W Krakowie był czas, że praktycznie każdy obiekt zabytkowy, którego on dotknął swoją ręką, stawał się piękniejszy. Profesor sprawował także funkcje związane z ochroną zabytków architektury w Polsce. Był w latach 1977-1981 generalnym konserwatorem zabytków w randze wiceministra kultury. Bardzo ciekawie wyjaśniał to podczas audycji w Radiu Maryja, opowiadając o tym, jak ówczesny minister przyjął jego warunki, że będzie sprawował tę funkcję w zakresie konserwacji zabytków samodzielnie, nie podlegając żadnym wpływom. Co ważne, profesor podkreślał, że umacniał się poprzez uczestnictwo w Eucharystii. Wtedy, gdy był wiceministrem, uczestniczył przed rozpoczęciem pracy w codziennych Mszach Świętych. Ale później też bardzo często, gdy rano przechodziło się w Krakowie ulicą Grodzką, widać było go, jak szedł do kościoła Ojców Dominikanów.
Jak oceniłby Pan dorobek naukowy i twórczy zmarłego?
- Obszary aktywności naukowej, szczególnie w zakresie historii architektury i konserwacji zabytków - bo przecież profesor założył na Politechnice Krakowskiej Instytut Historii Architektury i Konserwacji Zabytków i był przez 25 lat jego dyrektorem - wyraźnie pokazują, że w tym obszarze architektury i urbanistyki jako dyscypliny kształtuje się jego dorobek naukowy. Miał wielu doktorantów, opiekował się wieloma pracami habilitacyjnymi. Jeżeli chodzi o jego dorobek twórczy, należy podkreślić, że Bóg obdarzył go wyjątkowymi zdolnościami. Profesor Wiktor Zin potrafił poprzez rysunek i słowo mówione charakterystycznym kresowym zaciągnięciem opowiadać w prosty sposób o ważnych i trudnych problemach. Pozostanie więc jako wzór, szczególnie dla architektów, ale nie tylko, dla ludzi otwartych na społeczność, w której żyją, mieszkają i chcą ją swoimi osiągnięciami ubogacić.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-05-18
Autor: wa
Tagi: wiktor zin