Zły kierunek Wisły i Legii
Treść
Od tych dwóch drużyn wymaga się najwięcej, bo - przynajmniej teoretycznie - na najwięcej je stać. Mają najlepszych w Polsce piłkarzy, solidne podstawy finansowe - słowem winny nie tylko liczyć się w walce o najwyższą stawkę, ale i pokazywać poziom ponadprzeciętny. Czy tak jest? Czy Wisła Kraków i Legia Warszawa prezentują się na miarę swych możliwości? Nie! Niestety.
W przypadku krakowian taka teza może ciut dziwić, gdyż są zdecydowanym liderem naszej ekstraklasy i chyba nic i nikt już nie odbierze im mistrzostwa Polski. Od Wisły wymaga się jednak więcej, bo w ostatnich latach żaden polski zespół nie grał - na krajowym podwórku - tak efektownie, z takim polotem, nie strzelał tak wielu bramek. Dziś jest inaczej. Krakowianie prezentują się źle, mają ogromne kłopoty ze sforsowaniem linii obrony każdego przeciwnika, grają piłkę nieciekawą, czasami nudną. Dzięki indywidualnościom - Tomaszowi Frankowskiemu, Maciejowi Żurawskiemu - zdobywają punkty, ale przecież nie tego oczekują kibice. Trener Werner Liczka jest niezadowolony z formy prezentowanej przez podopiecznych, zaczyna się denerwować, pojawiają się pierwsze - i to mocne - głosy krytyki czeskiego szkoleniowca. Na razie z nimi poczekajmy, ale jeśli za dwa-trzy tygodnie nic się nie zmieni, działacze będą musieli zdać raport ze skuteczności zimowych zmian w składzie i sztabie szkoleniowym. - Musimy coś zmienić w naszej grze, bo przeciwnicy za łatwo nas rozszyfrowują - mówi Żurawski. Trudno mu nie przyznać racji.
W niedzielę wiślacy szczęśliwie zremisowali na własnym stadionie z Pogonią Szczecin 1:1. Jesienią na wyjeździe wygrali 5:0. Tydzień wcześniej przywieźli punkt (1:1) z Płocka. W pierwszej rundzie pokonali imienniczkę 4:0. Komentarz zbyteczny.
A Legia? Jeszcze gorzej. Przed rozpoczęciem wiosennych zmagań trener Jacek Zieliński i jego podopieczni zapowiadali pogoń za Wisłą, na razie wszystko wygląda mizernie. Wicemistrzowie Polski grają strasznie. Popełniają proste błędy, mają wielkie problemy ze zdobywaniem goli. W pięciu ostatnich meczach zdobyli pięć punktów. Tylko. Dwa kolejne spotkania przegrali - nie strzelili rywalom ani jednej bramki. O ile jeszcze porażkę z Cracovią można usprawiedliwić, o tyle niedzielnej z Odrą Wodzisław (która w poprzedniej kolejce poległa z Górnikiem Łęczna 0:5) - już nie. Zieliński był po tym meczu załamany. - Zagraliśmy żenująco pod każdym względem - powiedział. Komentarz? Zbyteczny.
Wisła się jeszcze jakoś obroni. Zaliczka zdobyta jesienią pozwala jej na najbliższą przyszłość patrzeć spokojnie. Nawet mimo fatalnej dyspozycji, nawet mimo strachu, jaki Werner Liczka czuje przed Górnikiem Łęczna. Krakowianie mają dziewięć punktów przewagi nad drugim w tabeli Groclinem Grodzisk Wlkp. i jeden mecz mniej rozegrany. Mistrzostwo dowiozą, ale co dalej?
Trudniejsza jest sytuacja Legii. Marek Saganowski i spółka spadli na trzecie miejsce. O pierwszym już chyba nie marzą, teraz ich celem jest wyłącznie zajęcie pozycji gwarantującej start w Pucharze UEFA. A to wcale nie będzie łatwe, bo szósta Cracovia, jeśli dziś pokona Zagłębie Lubin, zbliży się do legionistów na dystans tylko czterech punktów. Zapowiada to spore emocje na koniec sezonu. Ale czy o to warszawiakom chodziło?
Dziś i jutro rozegrane zostaną zaległe mecze 14. kolejki. Mogą sporo zmienić w tabeli.
Program (zaległej) 14. kolejki: wtorek: Cracovia - Zagłębie Lubin (18.00); środa: Amica Wronki - Odra Wodzisław (18.00), Lech Poznań - GKS Katowice (18.00), Górnik Zabrze - Wisła Płock (18.00), Górnik Łęczna - Wisła Kraków (18.30). Mecze rozegrane: Groclin Grodzisk Wlkp. - Polonia Warszawa 5:0, Legia Warszawa - Pogoń Szczecin 3:0.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2005-04-19
Autor: ab