Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Złotówka za hutę

Treść

Ministerstwo Skarbu Państwa negocjuje z Mittal Steel Poland, kontrolującym Polskie Huty Stali, kwestię odkupienia od państwa przez inwestora 66 milionów akcji PHS. Zawierając umowę prywatyzacyjną, Mittal zagwarantował sobie możliwość odkupienia tych akcji w cenie jednego złotego za sztukę. Według Najwyższej Izby Kontroli, cena, za jaką eseldowski rząd sprywatyzował PHS, była o przynajmniej 2 miliardy złotych zaniżona. Nad informacją rządu w sprawie wyników kontroli NIK w zakresie prywatyzacji PHS jutro będzie debatował Sejm.

Negocjacje nie są jednak łatwe. - Podczas rozmów podnosiliśmy argument opóźnień przez inwestora w realizacji dwóch inwestycji i w związku z tym, jeśli strona narusza umowę w jednym punkcie, to nie może domagać się egzekwowania umowy w innym - tłumaczy Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu.
Jak zaznaczył, wykorzystywany był również argument o "nadzwyczajnej zmianie okoliczności". Ostatnie lata to bowiem wyraźna poprawa koniunktury w hutnictwie. W tej sytuacji jeszcze jednak trudniej przypuszczać, by Mittal nie wykorzystał gwarantowanej mu przez zawartą z eseldowskim rządem umowę prywatyzacyjną opcji zakupu akcji PHS właściwie za bezcen. - Nie ma co ukrywać, że są to trudne rozmowy, ale w swoich wysiłkach nie ustajemy - dodał Szałamacha. Według wiceministra, gdyby inwestor nie zdecydował się odkupić akcji, istnieje możliwość wprowadzenia ich na giełdę. 66 milionów akcji stanowiących 25 proc. udziałów w PHS powinno być sprzedane inwestorowi do końca tego roku.
Z upublicznionych pod koniec stycznia przez NIK wyników kontroli prywatyzacji Polskich Hut Stali wynika, że wycena akcji spółki została zaniżona o ponad 2 miliardy złotych. Jak tłumaczył wiceprezes NIK Jacek Jezierski, wycena była zaniżona, gdyż doradca prywatyzacyjny oparł ją na zaniżonych prognozach wyników finansowych firmy. Wycena była wykonana na zlecenie zarządu PHS i nie została później zweryfikowana przez resort skarbu. Można było uznać, że nie byłoby w tym nic dziwnego - gdyż w okresie przygotowywania prywatyzacji PHS koniunktura w przemyśle hutniczym była jeszcze słaba - gdyby nie jeden fakt. - Ten sam doradca prywatyzacyjny niecałe pół roku wcześniej, tworząc biznesplan dla PHS, zakładał o 2,5 mld zł większy zysk, niż później zaproponował Ministerstwu Skarbu Państwa w wycenie - tłumaczył Jezierski. Doradcą prywatyzacyjnym było konsorcjum BRE Corporate Finance SA i Evip International Sp. z o.o., które współpracowało również z PHS. Według NIK, doradca prywatyzacyjny został wybrany bez przetargu. Pozostaje nieodparte wrażenie, że zarówno zarządowi PHS, jak i doradcy prywatyzacyjnemu, któremu Skarb Państwa za usługi przecież płacił, obca była dbałość o interesy Skarbu Państwa, czyli dotychczasowego właściciela PHS, a koncentrowały się one na pilnowaniu spraw przyszłego inwestora.
Jezierski przypomniał, że zarzuty NIK w tej sprawie dotyczą właściwie jedynie kwestii wyceny. W związku z tym do prokuratury zostały skierowane odpowiednie doniesienia w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa. Izba nie miała zastrzeżeń co do samego wyboru inwestora, wtedy jeszcze noszącego nazwę LNM Holding. Złożył bowiem najlepszą ofertę, a jego inwestycje pozwoliły uchronić PHS przed bankructwem.
Z inwestycji w PHS na pewno zadowolona jest należąca do hinduskiego inwestora firma. I nie tylko z racji tego, że za 25 proc. akcji może teraz zapłacić Skarbowi Państwa jedynie 66 mln złotych. Jak zauważył Jezierski, na zakup 62 proc. akcji PHS, w których posiadaniu jest inwestor, Mittal wydał około 1,43 mld zł, czyli jedynie 48 proc. rocznego zysku PHS osiągniętego przez tę spółkę w rok po prywatyzacji.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-03-15

Autor: wa