Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zjadliwa bakteria nadal zabija

Treść

Reinhard Burger, szef Instytutu im. Roberta Kocha, przyznał, że źródłem fali groźnych zatruć pokarmowych w Niemczech mogą być pomidory, ogórki i sałata z północnych landów. Jak ustalono w laboratoriach, zdecydowana większość chorych spożywała warzywa, które najprawdopodobniej zostały zanieczyszczone zarażonymi fekaliami. Unia Europejska zapewnia, że jest przygotowana na ewentualne rozszerzenie skali epidemii.
Ta informacja wcale nie uspokoiła Niemców, którzy dopiero teraz zaczynają panikować z powodu szybko rozszerzającej się tajemniczej choroby przewodu pokarmowego. Jej dokładnych przyczyn ciągle nie znamy. Wiadomo jedynie, że jest ona wywołana toksynami i enzymami wytwarzanymi przez drobnoustroje z rodziny Escherichia - pałeczki okrężnicy (enterotoksyna EHEC). Strach rośnie tym bardziej, iż zanotowano już ofiary śmiertelne, a media straszą, że to dopiero początek horroru, bo wirus groźnie zmutował. Berliński Instytut im. Roberta Kocha na razie ostrzega przed jedzeniem wyhodowanych na północy kraju pomidorów, sałaty i ogórków.
Do dziesięciu wzrosła liczba ofiar zakażenia bakterią EHEC w Niemczech. Jak poinformowały tamtejsze służby sanitarne, ostatnią ofiarą zakażenia groźnym szczepem pałeczki okrężnicy jest 84-letnia kobieta, która zmarła w sobotę rano w Lauenburgu, w Szlezwiku-Holsztynie na północy. Niemieckie władze i służby sanitarne ostrzegają, że kulminacyjny punkt rozszerzania się infekcji jeszcze nie nastąpił. Dlatego wzywają ludność - zwłaszcza północnych Niemiec, do jak najściślejszego przestrzegania higieny. - Zakładamy jako pewnik, że wzrośnie liczba osób, które ciężko zachorowały - podkreślił rzecznik Ministerstwa Spraw Socjalnych Dolnej Saksonii, regionu, który został również poważnie dotknięty masową infekcją. W ciągu tygodnia zgłoszono w Niemczech 800 potwierdzonych przypadków zakażenia.
Unia Europejska ze względu na epidemię EHEC w RFN zamierza wprowadzić na swoim terytorium pierwszy poziom zagrożenia epidemiologicznego. W jednym z wywiadów przewodniczący komisji środowiska i bezpieczeństwa żywności Parlamentu Europejskiego Jo Leinen stwierdził, że jego komisja jest bardzo zaniepokojona sytuacją w Niemczech i traktuje ją poważnie. - To tylko kwestia czasu, kiedy niebezpieczna choroba wywołana EHEC przekroczy granice unijne - powiedział Leinen, dodając, że Europejskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób w Sztokholmie zostało postawione w stan najwyższej gotowości. Jest m.in. przygotowane do wprowadzenia na terytorium UE pierwszego poziomu zagrożenia, którego konsekwencją będzie obowiązkowe dla wszystkich krajów unijnych natychmiastowe wprowadzenie środków masowej ochrony obywateli.
Hamburski "Bild Zeitung" straszy czytelników, że można obawiać się najgorszego, czyli mutacji drobnoustroju z rodziny Escherichia albo nawet pojawienia się całkiem nowej śmiertelnej bakterii. Nie wyklucza takiego rozwiązania profesor bakteriologii Helge Karch z Uniwersytetu z Muenster, który tłumaczy, że znane są 42 szczepy enterotoksyny EHEC i ciągle nie wiadomo, czy mamy do czynienia z mutacją jednego z nich, czy też ze szczepem numer 43. Karch nie wyklucza, iż jest możliwe, że Niemcy zostały zaatakowane przez zmutowany szczep bakterii, która jest wyjątkowo zjadliwa i bardzo groźna.
Na razie lekarze zalecają dokładne mycie surowej żywności oraz wyjątkową ostrożność przy kontaktach z innymi ludźmi. Reinhard Burger, szef Instytutu im. Roberta Kocha, przyznał, że bardzo poważnie należy liczyć się z następnymi przypadkami śmiertelnymi w wyniku zachorowań na ten wirus. Najwięcej osób choruje w Hamburgu (ponad 150 przypadków), w Szlezwiku-Holsztynie (także ponad 150), ale zachorowania odnotowano również w pozostałych landach.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2011-05-30

Autor: jc