Zima trudna dla zwierząt
Treść
Mróz oraz gruba pokrywa śniegu zalegającego w lasach czy na polach nie ułatwiają zwierzynie poszukiwania pożywienia. Dopiero wiosną okaże się, jak duże straty w dzikiej zwierzynie poczyniły mrozy i śniegi.
Tegoroczna zima, wyjątkowo mroźna i obfita w śnieg, utrudnia także dokarmianie zwierząt. Pokrywa śniegowa w większości polskich lasów przekracza pół metra, a w dodatku między warstwami śniegu jest lód. To utrudnia, a czasem wręcz uniemożliwia zwierzętom zdobywanie pożywienia. W tej sytuacji część z nich, zwłaszcza saren, pada z wyczerpania, bo nie wszystkim udaje się dotrzeć do pokarmu. Osłabione osobniki stają się łatwym łupem dla drapieżników. Dlatego leśnicy starają się, jak mogą, pomagać zwierzynie w przetrwaniu trudnego czasu. Jak powiedział nam Edward Marszałek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, leśnicy są dobrze przygotowani do zimy pod kątem zgromadzonych zasobów karmy dla zwierząt. - Nadleśnictwa nadzorowane przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Krośnie przygotowały wystarczającą ilość różnego rodzaju karmy dla zwierząt. Są to m.in. buraki, ziemniaki, marchew, kiszonka i sianokiszonka, ponadto karma treściwa: kukurydza i ziarna zbóż, a także siano. Również obwody łowieckie wchodzące w skład ośrodków hodowli zwierzyny zgromadziły karmę, którą myśliwi systematycznie dostarczają zwierzętom - wyjaśnia Edward Marszałek.
Leśnicy zgromadzili też spore ilości soli lizawkowej, która jest przysmakiem zwłaszcza saren oraz jeleni i uzupełnia niedobór minerałów. Lizawki są umieszczone w pobliżu paśników we wgłębieniach pni ściętych drzew. Zdaniem Edwarda Marszałka, zwierzyna ma także utrudniony dostęp do paśników, gdzie leśnicy dostarczają żywność. Dokarmianie rozpoczęło się w listopadzie. Jednak zwierzęta początkowo nie korzystały z paśników, same dając sobie radę ze zdobywaniem pokarmu. Teraz m.in. sarny, jelenie, a także żubry, które też odczuwają zimowy brak naturalnego pokarmu, często mogą przetrwać tylko dzięki "leśnym stołówkom". - Problemem jest jedynie dotarcie przez nas do paśników z pokarmem, ale od tego jest ciężki sprzęt, od tego są także konie i dajemy sobie radę - dodaje Edward Marszałek. Jak zapewniają bieszczadzcy leśnicy, zgromadzone zapasy żywności dla zwierząt powinny wystarczyć do wiosny. W razie potrzeby zawsze jest możliwość dokupienia dodatkowej ilości karmy.
Wiele zwierząt zaczyna podchodzić także pod ludzkie zagrody, nieraz sporymi stadami liczącymi po 20-30 sztuk. Rolnicy również wykładają im karmę, gdzie tylko mogą, bo to lepsze wyjście niż walka z sarnami lub zającami ogryzającymi drzewa w sadach, choć i takie przypadki często się zdarzają.
Na pewno tegoroczna zima spowodowała, że z mrozu i głodu padło więcej zwierząt niż w latach poprzednich. Ale jak duże są te straty, będzie można ocenić dopiero wiosną, gdy ustąpią śniegi.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-02-17
Autor: jc