Zima kontra piłka
Treść
Za nami trzy "wiosenne" kolejki rozgrywek piłkarskiej ekstraklasy. Z zaplanowanych 24 spotkań nie odbyło się aż 11, ani raz na boisko nie wyszli zawodnicy płockiej Wisły i Górnika Łęczna. A runda jest - ze względu na finały mistrzostw świata - wyjątkowo krótka. Ostatnią serię zaplanowano wszak na 13 maja.
I zapewne nie będzie z nią żadnych problemów, gdyż do tego czasu zima odejdzie, a śnieg stopnieje. Ale co wydarzy się pomiędzy, od teraz do połowy maja - trudno przewidzieć. Na razie mecze są przekładane, a że terminarz jest napięty - niepokoju nie brakuje.
Bo taka na przykład płocka Wisła prócz ligi gra również w Pucharze Polski. Co będzie, jeśli awansuje do finału tych rozgrywek? Jak połączy walkę w niej z grą w lidze, skoro na razie nie było dane jej wyjść ani razu na boisko? Czy piłkarze wytrzymają obciążenia, skoro będą musieli występować co kilka dni? No, ale - powie ktoś prześmiewczo - w ten sposób zbliżymy się do standardów zachodnich, gdzie drużyny rozgrywają dwa-trzy mecze w tygodniu i nie narzekają. Nie udaje się nam dorównać im w sposób normalny, uda się drogą okrężną. Ale czy o to chodzi?
Już niedługo wszyscy ligowcy będą musieli posiadać boisko z podgrzewaną murawą. Za granicą (piłkarsko cywilizowaną) to rzecz tak oczywista, że o niej się nawet nie wspomina. Tymczasem u nas ma ją dziś ledwie kilka klubów. Jaki jest tego efekt - widzieliśmy w minionych tygodniach. Odwołuje się mecz za meczem ze względu na śnieg, błoto albo lód. Przeszkadza wszystko, grać się nie da. Odra Wodzisław nie ma nawet miejsca do treningu, więc jeździ do czeskich Vitkovic, gdzie jest do wyboru boisko z podgrzewaną bądź sztuczną murawą. Oczywiście nie brakuje też kontrowersji, a największe dotyczą chyba kieleckiej Korony. Raz sędzia odwołał mecz na tamtejszym obiekcie z powodu zmrożonej płyty, innym razem wydała się ona zbyt rozmokła. A znowuż, gdy przypominała lodowisko (podczas meczu PP z Legią Warszawa) - arbiter do gry dopuścił. I bądź tu mądry.
Zima co roku zaskakuje drogowców, w tym zaskoczyła też piłkarskich działaczy. Faktycznie nie sposób było przewidzieć, że na początku marca jeszcze nie odpuści, że śniegiem sypnie, a temperatura równać się będzie zeru. Tymczasem jest jak jest, a to przekłada się na złość i frustrację. Miast emocjonować się ekscytującymi meczami, niektórzy zastanawiają się, jak doprowadzić rozgrywki do końca, skoro jeszcze (patrz: Wisła i Górnik) nie udało się ich nawet rozpocząć.
Za kilka lat chcemy zorganizować finały mistrzostw Europy. Na szczęście zwykle odbywają się one w czerwcu i lipcu...
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2006-03-21
Autor: ab