Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ziemniaki zagrożone przez wirusy

Treść

W tym roku znacznie wzrosło prawdopodobieństwo zaatakowania plantacji ziemniaków przez dwie groźne choroby: wirusa Y i liściozwoju. To negatywny skutek deszczowej aury, która sprzyja rozwojowi szkodników i wirusów.
Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa ogłosiła komunikat dotyczący prognoz porażenia ziemniaków wirusami Y i liściozwojem. Okazuje się, że sytuacja pod tym względem jest niestety dużo gorsza niż w dwóch poprzednich latach. Jeśli chodzi o wirusa Y, to - jak twierdzą eksperci PIORiN - "w Polsce Północnej i Centralnej spodziewane jest porażenie wyższe niż w 2009 r. i znacznie wyższe niż w 2010 roku. Na południu Polski powinno osiągnąć poziom zbliżony do porażenia z 2009 r. lub może być nieco wyższe. Będzie jednak znacząco wyższe niż w 2010 roku". Natomiast w przypadku wirusa liściozwoju ziemniaków tylko w Polsce Północno-Wschodniej zagrożenie tą chorobą będzie niższe niż w poprzednich sezonach, natomiast "na pozostałym obszarze kraju należy się spodziewać porażenia wyższego niż w latach 2009 i 2010, przy czym na południu kraju znacznie wyższego niż w 2010 roku".
Obie choroby są bardzo groźne dla ziemniaczanych plantacji. Wirus Y to w naszym kraju największe zagrożenie dla bulw, bo gdy zaatakuje rośliny, wywołuje znaczne spadki plonów. A ma to przecież największe znaczenie dla rolników, gdyż powoduje konkretne straty finansowe lub może oznaczać problemy z paszą, jeśli ziemniaki uprawia się z myślą o skarmianiu nimi zwierząt.
Z kolei liściozwój jest wywoływany przez wirus przenoszony przez mszyce, powodujący deformację liści, które zwijają się do środka. Z powodu tej choroby liście przestają odprowadzać asymilaty do korzeni.
Trudno jest jeszcze dokładnie ocenić, jaki wpływ będą miały te choroby na plony. Zbiory ziemniaków i tak będą na pewno w tym roku niższe od ubiegłorocznych, ale wynika to z faktu ograniczania powierzchni tych upraw przez rolników, co jest widoczne od wielu lat. - Uprawa ziemniaków jest coraz mniej opłacalna - mówi rolnik Stanisław Kurzępa. - Lepiej jest przestawić się na produkcję warzyw, z tego są po prostu większe pieniądze - podkreśla. Z podobnego założenia wychodzi wielu innych rolników, bo w ubiegłym roku zbiory ziemniaków wyniosły niespełna 9 mln ton i były o prawie 10 proc. niższe niż w 2009 roku. Eksperci tłumaczą, że spadek zainteresowania sadzeniem tych roślin jest związany nie tylko z cenami. Po prostu maleje popyt na ziemniaki, bo zmienia się dieta Polaków: jemy coraz mniej bulw, bo są one uważane - niesłusznie - za jeden z tych składników naszego pożywienia, który przyczynia się do otyłości. Z drugiej strony ziemniaki nie są już tak powszechnie stosowaną paszą jak przed laty, to zaś skutek m.in. tego, że wielu rolników posiadających niewielkie gospodarstwa zlikwidowało hodowlę trzody chlewnej, którą karmili tym, co uprawiali.
Ogółem ziemniakami obsadzono w Polsce niespełna 400 tys. hektarów. To niewiele w porównaniu choćby z początkiem obecnego wieku, gdy ziemniaki zajmowały grubo ponad 800 tys. hektarów. Oczywiście, to i tak było niewiele w stosunku do przełomu lat 60. i 70., gdy ziemniaki uprawiano na powierzchni prawie 3 mln ha, ale i wtedy były one podstawowym składnikiem zarówno diety Polaków, jak i pasz dla zwierząt. Duże zapotrzebowanie na ten produkt zgłaszał też przemysł przetwórczy. Potem produkcja bulw zaczęła spadać, ale do drastycznego spadku doszło dopiero w latach 90. i w kolejnej dekadzie ten proces tylko się pogłębiał. Eksperci są przekonani, że powierzchnia upraw ziemniaków nie powinna już w kolejnych latach znacząco spadać i będzie utrzymywać się mniej więcej na dotychczasowym poziomie.
KL
Nasz Dziennik 2011-08-30

Autor: jc