Ziemianki i grabie
Treść
Prezydent Aleksander Łukaszenka oświadczył wczoraj, że Białoruś nie podda się w obliczu rosyjskiego szantażu gazowego. Uznał, że polityka Moskwy prowadzi do zerwania dwustronnych stosunków.
Unia Europejska zaapelowała do Rosji i Białorusi, by zakończyły swój spór. Rosyjski Gazprom ostrzegł, że 1 stycznia 2007 roku wstrzyma dostawy gazu dla Białorusi, jeśli Mińsk nie zgodzi się na podwyżkę ceny gazu. Gazprom uprzedził swych partnerów na Litwie, w Polsce i Niemczech, że mogą wystąpić problemy z tranzytem gazu przez Białoruś.
- Na razie trwa szantaż, a jeśli oni dalej będą go stosować, to my zejdziemy do ziemianek, ale nie ulegniemy szantażowi - oświadczył Łukaszenka, odpowiadając na pytania dziennikarzy podczas wizyty w Żłobinie (wschodnia Białoruś).
Stanowisko Moskwy w sprawie podwyżki cen gazu dla Białorusi ocenił jako "niekonstruktywne". Oznajmił, że nie wierzy, by Rosja od nowego roku wstrzymała dostawy gazu dla Białorusi.
- Wątpię, by Rosja znowu nadepnęła na te same grabie - powiedział Łukaszenka, przypominając, jak w lutym 2004 roku Moskwa w podobnej sytuacji wstrzymała na kilkanaście godzin dostawy gazu na Białoruś. - Wtedy faktycznie dwukrotnie podnieśli nam cenę na gaz, a my poszliśmy na pewne ustępstwa - dodał.
Według białoruskiego prezydenta tym razem Białorusi nie chodzi o zakup taniego rosyjskiego gazu, lecz o "równe warunki gospodarowania" w państwie związkowym z Rosją, wynikające z zawartych umów.
- Nie chcemy taniego gazu, lecz aby tu i tam ceny były równe. Niech to będzie 200, 300, a nawet 500 dolarów (za 1000 metrów sześciennych), ale warunki powinny być równe - podkreślił.
Łukaszenka ocenił, że polityka Rosji wobec Mińska "to burzenie wszystkich stosunków". - Tym sposobem wypychają nas z rosyjskiego rynku. Nie damy rady sprzedawać swoich towarów, bo będziemy mieli wyższe koszty - zaznaczył.
Prezydent ocenił, że Rosji niepotrzebny jest taki związek z Białorusią, jaki został wymyślony za czasów prezydentury Borysa Jelcyna. - Lecz wprost nam tego nie mogą powiedzieć i szukają problemów na Białorusi. To przybiera obecnie formę rozpasanej propagandy - oznajmił Łukaszenka.
Zdaniem Łukaszenki jego kraj nie dostaje taniego gazu od Rosji, bo przy uwzględnieniu odległości wypada on drożej niż Niemcom. - Rosja płaci Polsce za tranzyt 4,5 mld dolarów, a nam 120 mln - dodał.
- Zapłaćcie nam za tranzyt jak należy, to będziemy kupować gaz po niemieckiej cenie - wezwał Moskwę. Łukaszenka zaznaczył, że Białoruś świadczy Rosji "usługi na nie mniejsze sumy" niż Moskwa żąda od Mińska. Wskazał przy tym na tranzyt oraz obiekty wojskowe.
(PAP) "Dziennik Polski" 2007-01-01
Autor: mj