Ziemia Święta wciąż w ogniu
Treść
Po poniedziałkowym oficjalnym zerwaniu rozmów pokojowych przez Hamas wczoraj także strona izraelska ogłosiła koniec rokowań z Palestyńczykami. Tel Awiw jednocześnie rozpoczął czwarty dzień bombardowań Strefy Gazy i zapowiedział, iż przygotowuje się do prowadzenia wielotygodniowej akcji militarnej na terenie Palestyny. We wczorajszych nalotach na cele Hamasu zginęło kolejnych kilkunastu cywilów, w tym dwie siostry w wieku 10 i 12 lat. Tymczasem coraz więcej czołgów, pojazdów opancerzonych, artylerii i piechoty gromadzi się w pobliżu granicy z Autonomią. Rozpoczęcie lądowej operacji przez armię izraelską wydaje się przesądzone.
Liczba ofiar izraelskich bombardowań rośnie z każdym dniem. Według palestyńskich źródeł medycznych, przekroczyła już 350. ONZ dodaje, że wśród nich jest co najmniej 62 cywilów. Ciężko jest oszacować liczbę rannych, niektóre agencje informują o 800 poszkodowanych, inne donoszą, że liczba ta może być dwukrotnie wyższa.
Izrael swoje naloty uzasadnia nie tylko odpowiedzią na ostrzał moździerzowy Hamasu, lecz także koniecznością uspokojenia sytuacji w kraju przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Dlatego, jak tłumaczą władze, konieczne było wstrzymanie rokowań pokojowych i rozpoczęcie walk z palestyńskimi wojskami. - Nie ma miejsca na zawieszenie broni - powiedział minister spraw wewnętrznych Izraela Meir Szeetrit. - Izraelska armia nie zaprzestanie operacji, dopóki nie złamie woli Palestyńczyków z Hamasu kontynuowania wymiany ognia z Izraelem - dodał. Minister obrony Matan Vilnai potwierdził te słowa, dodając, że jego kraj jest przygotowany do ofensywy, która może potrwać wiele tygodni. Dowódcy wojskowi poinformowali, iż wczoraj celem bombardowań były: obóz szkoleniowy Hamasu, centrum sportowe, a także dom wysokiego oficera zbrojnego skrzydła tego ugrupowania. Na szczęście nie było ofiar bombardowania siedziby palestyńskiego ministerstwa spraw wewnętrznych. Władze resortu, spodziewając się ataku, nakazały ewakuację budynków.
Hamas wzywa do odwetu, zapowiadając przeprowadzanie na terenie Izraela serii zamachów samobójczych. Przedstawiciele tego ugrupowania twierdzą, że Tel Awiw kłamie, mówiąc, iż atakuje tylko cele militarne, bazy wojskowe i administracyjne Hamasu. Przywołują m.in. zbombardowanie uniwersytetu w Gazie, a także liczne ofiary wśród ludności cywilnej. Informują, że jedynie wczorajszego ranka w północnej części Gazy, Beit Hanoun, śmierć poniosły dwie dziewczynki, siostry w wieku 10 i 12 lat.
Ze strefy w pobliżu Autonomii, o promieniu ok. 30 km, w której obecnie gromadzą się izraelskie wojska lądowe, zamknięto wszystkie szkoły. Ludność żydowską zamieszkującą te tereny uprzedzono o możliwych alarmach bombowych i nakazano jej pozostać w domach. Także mieszkańcy Strefy Gazy, którą Tel Awiw obecnie określa jako "zamkniętą strefę militarną", starają się schronić w swoich domach, a raczej w tym, co z nich zostało po izraelskich nalotach. Organizacje humanitarne donoszą, że od czasu nałożenia przez Izrael całkowitej blokady na Gazę miejsce to stało się jednym z najbardziej zanieczyszczonych na ziemi. Zamieszkana przez 1,5 miliona osób strefa zamknięta praktycznie nie nadaje się do życia. Podkreślają, że warunki, w jakich egzystują Palestyńczycy, urągają ludzkiej godności. Bez zaprzestania działań wojennych pomoc tamtejszej ludności jest jednak niemożliwa.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2008-12-31
Liczba ofiar izraelskich bombardowań rośnie z każdym dniem. Według palestyńskich źródeł medycznych, przekroczyła już 350. ONZ dodaje, że wśród nich jest co najmniej 62 cywilów. Ciężko jest oszacować liczbę rannych, niektóre agencje informują o 800 poszkodowanych, inne donoszą, że liczba ta może być dwukrotnie wyższa.
Izrael swoje naloty uzasadnia nie tylko odpowiedzią na ostrzał moździerzowy Hamasu, lecz także koniecznością uspokojenia sytuacji w kraju przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Dlatego, jak tłumaczą władze, konieczne było wstrzymanie rokowań pokojowych i rozpoczęcie walk z palestyńskimi wojskami. - Nie ma miejsca na zawieszenie broni - powiedział minister spraw wewnętrznych Izraela Meir Szeetrit. - Izraelska armia nie zaprzestanie operacji, dopóki nie złamie woli Palestyńczyków z Hamasu kontynuowania wymiany ognia z Izraelem - dodał. Minister obrony Matan Vilnai potwierdził te słowa, dodając, że jego kraj jest przygotowany do ofensywy, która może potrwać wiele tygodni. Dowódcy wojskowi poinformowali, iż wczoraj celem bombardowań były: obóz szkoleniowy Hamasu, centrum sportowe, a także dom wysokiego oficera zbrojnego skrzydła tego ugrupowania. Na szczęście nie było ofiar bombardowania siedziby palestyńskiego ministerstwa spraw wewnętrznych. Władze resortu, spodziewając się ataku, nakazały ewakuację budynków.
Hamas wzywa do odwetu, zapowiadając przeprowadzanie na terenie Izraela serii zamachów samobójczych. Przedstawiciele tego ugrupowania twierdzą, że Tel Awiw kłamie, mówiąc, iż atakuje tylko cele militarne, bazy wojskowe i administracyjne Hamasu. Przywołują m.in. zbombardowanie uniwersytetu w Gazie, a także liczne ofiary wśród ludności cywilnej. Informują, że jedynie wczorajszego ranka w północnej części Gazy, Beit Hanoun, śmierć poniosły dwie dziewczynki, siostry w wieku 10 i 12 lat.
Ze strefy w pobliżu Autonomii, o promieniu ok. 30 km, w której obecnie gromadzą się izraelskie wojska lądowe, zamknięto wszystkie szkoły. Ludność żydowską zamieszkującą te tereny uprzedzono o możliwych alarmach bombowych i nakazano jej pozostać w domach. Także mieszkańcy Strefy Gazy, którą Tel Awiw obecnie określa jako "zamkniętą strefę militarną", starają się schronić w swoich domach, a raczej w tym, co z nich zostało po izraelskich nalotach. Organizacje humanitarne donoszą, że od czasu nałożenia przez Izrael całkowitej blokady na Gazę miejsce to stało się jednym z najbardziej zanieczyszczonych na ziemi. Zamieszkana przez 1,5 miliona osób strefa zamknięta praktycznie nie nadaje się do życia. Podkreślają, że warunki, w jakich egzystują Palestyńczycy, urągają ludzkiej godności. Bez zaprzestania działań wojennych pomoc tamtejszej ludności jest jednak niemożliwa.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2008-12-31
Autor: wa