Zero pożytku dla Polski
Treść
Troje Polaków: Danuta Hübner i Róża Thun (deputowane do Parlamentu Europejskiego z listy PO) oraz były dyplomata, politolog i ekspert ds. UE Paweł Świeboda, znalazło się w gronie założycieli nowej brukselskiej grupy refleksyjnej, która ma działać na rzecz Europy federalnej i postnarodowej. Zadaniem utworzonej przez nich Grupy Spinellego jest m.in. "dyskusja nad obecnymi i przyszłymi wyzwaniami stojącymi przed Unią Europejską oraz proponowanie rozwiązań służących dalszej integracji krajów Unii".
W tej grupie Polacy znaleźli się m.in. obok byłego ministra spraw zagranicznych Niemiec Joschki Fischera i byłego wieloletniego przewodniczącego Komisji Europejskiej Francuza Jacques'a Delorsa. Jak czytamy w manifeście Grupy Spinellego, jest ona odpowiedzią na rosnące w Unii Europejskiej tendencje rozluźniania integracji europejskiej. "Dzisiaj sprawy idą w kierunku rozluźniania, a nie zacieśniania, w kierunku Europy narodowej, zamiast Europy postnarodowej. Zapominając o duchu wspólnotowym, państwa członkowskie martwią się o krótkoterminowe interesy, przedkładają międzyrządowe rozwiązania ponad rozwiązania europejskie. To prawie doprowadziło do załamania euro, najbardziej konkretnego symbolu integracji europejskiej" - głosi cytowany przez PAP dokument. "Sprzeciwiamy się temu. (...) To nie jest moment dla Europy, aby spowolnić integrację, ale przeciwnie - aby ją przyspieszyć. (...) Naszym celem jest federalna i postnarodowa Europa, Europa obywateli" - czytamy w manifeście.
Należąca do grupy deputowana z PO Róża Thun zastrzegła, że zespołowi nie chodzi o zbudowanie Unii jako superpaństwa bez narodów, lecz o UE "z silnymi instytucjami wspólnotowymi, w tym z silnym Parlamentem Europejskim, gdzie eurodeputowani głosują w interesie całej Europy, a nie tak, jak każe im ich rząd". Dodała ona, że dziś należy myśleć o całej Europie, a nie tylko "w kategoriach egoizmu narodowego". Dlatego też, jak podkreśla jeden z pomysłodawców grupy - były premier Belgii Guy Verhofstadt, jej członkowie mają spotykać się przed każdym szczytem unijnym, by "zasugerować własne europejskie odpowiedzi na figurujące w programie szczytu wyzwania". A wśród nich wymienia on: kryzys, zmiany klimatu, bezpieczeństwo energetyczne i starzenie się społeczeństw.
Tymczasem, jak zauważa w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki, już wcześniej mieliśmy podobną "grupę mędrców", w skład której wszedł m.in. Lech Wałęsa, a która nie przyniosła Polsce żadnego pożytku. - Jaki był jej efekt? Zero pożytku dla Polski. Pan prezydent Wałęsa w ogóle nie zjawiał się na posiedzeniach - wyjaśnia nasz rozmówca. - Natomiast tutaj mamy tercet egzotyczny. Można nawet powiedzieć, że Hübner, Thun i Świeboda to trójkąt bermudzki w polskiej polityce zagranicznej, w którym znika polski interes narodowy - mówi poseł Czarnecki. W jego opinii, ostatnie lata - czyli czas kryzysu - wyraźnie pokazują, że "Europa idzie w kierunku powrotu do interesu państwowego". - Spójrzmy na przykład na to, co robią Francja i Niemcy, gdzie wyraźnie widać, że następuje cofnięcie, jeśli chodzi o integrację europejską. I najwięksi entuzjaści są sceptyczni, nawet socjaliści w Parlamencie Europejskim. Już sam szef socjalistów Martin Schulz mówi o tym, że tworzy się w Radzie rząd europejski z dominacją francusko-niemiecką. A więc co to znaczy? Powrót do interesów wielkich państw - podkreśla deputowany.
Grupa im. Altiero Spinellego powstała z inicjatywy Guya Verhofstadta i lidera Zielonych, legendarnego przywódcy ruchu studenckiego we Francji z 1968 roku - Daniela Cohn-Bendita, i liczy 33 osoby. Swoją nazwę zespół wziął od nazwiska włoskiego polityka Altiero Spinellego, który obok Roberta Schumana nazywany jest "ojcem Europy".
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2010-09-20
Autor: jc