Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Żeby znowu zasiać zboże

Treść

Rolnicy, którzy w wyniku tegorocznej powodzi stracili więcej niż 30 proc. upraw lub zwierząt gospodarskich, będą mogli od przyszłego tygodnia składać wnioski o dotacje na odtworzenie produkcji rolnej. W całym kraju do rozdysponowania na ten cel przeznaczono około 400 mln złotych. Jedno gospodarstwo będzie mogło dostać nie więcej niż 300 tys. złotych.
Te fundusze będą wypłacane w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich 2007-2013. Minister rolnictwa Marek Sawicki wydał rozporządzenie o uruchomieniu nowego działania w PROW: "przywracanie potencjału produkcji rolnej zniszczonego w wyniku wystąpienia klęsk żywiołowych oraz wprowadzenie odpowiednich działań zapobiegawczych", co ma rolnikom umożliwić np. wyjście na pole jeszcze jesienią, a najpóźniej wiosną przyszłego roku, gdy nadejdzie pora siewów. Budżet na ten cel ma wynieść 100 milionów euro, czyli ponad 400 milionów złotych. Jak informuje Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, wsparcie będzie mogło być przyznane, jeżeli wysokość szkód oszacowanych przez komisję powołaną przez wojewodę będzie wynosić "powyżej 30 proc. w uprawach rolnych, zwierzętach gospodarskich lub rybach". Punktem odniesienia do wyliczania strat jest wielkość średniej rocznej produkcji rolnej z trzech poprzednich lat.
Maksymalna kwota pomocy przypadająca na jedno gospodarstwo nie może przekroczyć 130 proc. wartości szkód spowodowanych w gospodarstwie, które wylicza komisja powołana przez wojewodę. Nie może być ona wyższa niż 300 tys. złotych. Minister rolnictwa Marek Sawicki podkreślił, że wkład własny rolnika będzie musiał w tym przypadku stanowić 10 proc. wartości prowadzonej inwestycji. To dla gospodarzy bardzo dobre rozwiązanie, bo w przypadku innych działań inwestycyjnych zapisanych w PROW rolnik musi mieć wkład własny często na poziomie 30-50 procent.
Ponadto do programu wpisano szereg innych warunków, jakie musi spełnić wnioskodawca: przede wszystkim pieniądze można wydać w gospodarstwie tylko na cele służące odnowieniu produkcji rolnej (nie może to być więc np. remont domu). Poza tym dana inwestycja nie może być finansowana z udziałem innych środków publicznych, a rolnik nie może także wydać tych pieniędzy na wzrost produkcji, "dla której brak jest rynku zbytu". ARiMR informuje również, że zakres rzeczowy kosztów kwalifikowalnych w tym działaniu jest bardzo zbliżony do reguł obowiązujących w przypadku dotacji na modernizację gospodarstw rolnych. Nie można np. za te dotacje kupować używanych maszyn i urządzeń oraz sprzętu komputerowego. ARiMR będzie przyjmowała wnioski od zainteresowanych rolników nie dłużej niż przez 30 dni roboczych.
Co istotne, o przyznaniu pomocy nie zdecyduje kolejność składania wniosków, ale będą one kwalifikowane na podstawie kryterium wnioskowanej przez rolnika wysokości pomocy oraz wielkości szkód poniesionych w jego gospodarstwie. Maksymalną liczbę 10 punktów będzie można otrzymać wtedy, gdy straty w gospodarstwie rolnym wyniosły więcej niż 80 proc. lub gdy wartość wnioskowanej przez rolnika pomocy nie będzie przekraczała 50 tys. złotych. Jeśli natomiast rolnik będzie chciał dostać z ARiMR maksymalną pomoc, czyli 300 tys. zł, to dostanie od komisji... 0 punktów. Chodzi po prostu o to, aby 400 mln zł wystarczyło na jak największą liczbę gospodarstw, gdyż ta kwota nie jest wcale tak wielka, jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać, wszak co najmniej ponad 50 tys. gospodarstw zostało całkowicie lub w ponad połowie zniszczonych na skutek powodzi. Jeśli natomiast większa liczba wniosków będzie miała taką samą liczbę punktów, to w pierwszej kolejności pomoc będzie przysługiwała tym rolnikom, którzy wystąpią o niższą dotację. Ponadto w programie znalazł się też wymóg ubezpieczenia przez rolnika dofinansowywanej inwestycji "od ryzyka wystąpienia szkód spowodowanych przez powódź lub obsunięcia się ziemi w okresie 5 lat, liczonym od przyznania pomocy".
KL
Nasz Dziennik 2010-09-14

Autor: jc