Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ze wskazaniem na Dżojewą

Treść

W Osetii Południowej za dwa tygodnie odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich. Wbrew sondażom i badaniom exit polls w niedzielnym głosowaniu wygrała była minister edukacji Ałła Dżojewa z poparciem 25,44 proc. wyborców, na drugim miejscu znalazł się minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Anatolij Bibiłow, który otrzymał 25,37 proc. głosów.

Tych dwoje stanie do wyborczej dogrywki. Pozostałych dziewięciu kandydatów uzyskało znacznie niższe wyniki. Wcześniejsze doniesienia wskazywały na zdecydowane zwycięstwo Bibiłowa na poziomie bliskim 50 procent. Uważano go za faworyta wyborów. Jest on absolwentem sowieckiej akademii wojsk spadochronowych w Riazaniu. Popierała go otwarcie Moskwa i odchodzący prezydent Eduard Kokojty, który po dwóch kadencjach nie mógł już sam kandydować.
Według ostatecznych wyników frekwencja wyniosła 67 procent. Wraz z niedzielnymi wyborami w Osetii Południowej odbyło się referendum w sprawie uznania języka rosyjskiego za drugi język państwowy obok osetyjskiego. Prawie 84 proc. głosujących opowiedziało się za takim rozwiązaniem. Obecnie rosyjski ma status języka oficjalnego.
Niedzielne wybory były pierwszymi od wojny rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu 2008 r., po której Rosja uznała niepodległość tej separatystycznej gruzińskiej republiki autonomicznej, nieuznawanej przez resztę społeczności międzynarodowej. Wojna pozbawiła Gruzję kontroli nad tym terytorium, podobnie jak nad znajdującą się w tej samej sytuacji Abchazją.
Wśród kandydatów był dyrektor państwowych zakładów piekarniczych Wadim Cchowriebow (zajął trzecie miejsce z wynikiem 9,9 proc.), wiceszef administracji stołecznego Cchinwali Ałan Kotajew (9,6 proc.) i przywódca partii socjaldemokratycznej Dmitrij Tasojew (9,0 proc.). Uważanemu za głównego kandydata opozycji Dżambolatowi Tedejewowi nie pozwolono na udział w wyborach, gdyż według władz nie mieszkał on wystarczająco długo w Osetii Południowej. W całej republice utworzono 84 punkty wyborcze i jeden w Moskwie. Wyniki wyborów są uznawane jedynie przez Rosję i kilka małych państw.
Wyborów nie uznała oczywiście Gruzja. - Te wybory są nielegalne i bezprawne, gdyż są przeprowadzane w nieistniejącym państwie i przez reżim ustanowiony w wyniku czystek etnicznych - powiedziała w sobotę gruzińska minister ds. reintegracji Eka Tkeszelaszwili. Gruzja oskarża Rosję o faktyczną okupację Osetii Południowej, gdyż Moskwa umieściła tam tysiące swych żołnierzy i według Tbilisi osiedla w republice obywateli rosyjskich.
Osetia Południowa liczy 70 tys. mieszkańców i 3,9 tys. km kw. powierzchni. Republika jest silnie uzależniona od Rosji, która wpompowała w jej odbudowę setki milionów dolarów. Oprócz Gruzji graniczy jedynie przez grzbiet Kaukazu z rosyjską republiką Osetii Północnej - Alanii. W sierpniu premier Rosji Władimir Putin zadeklarował, że przyjęcie Osetii Południowej do Federacji Rosyjskiej jest możliwe i "zależy tylko od woli narodu osetyjskiego". Integracja z Rosją była głównym tematem kampanii wyborczej. Część z kandydatów opowiadała się za bezpośrednim połączeniem z Federacją Rosyjską i jednoczesną unifikacją z Osetią Północną.

PF

Nasz Dziennik Wtorek, 15 listopada 2011, Nr 265 (4196)a

Autor: au