Zdrojewski szczery aż do bólu
Treść
Brak pieniędzy na muzea, brak nowego systemu ochrony dziedzictwa narodowego, obcięcie budżetu na zakup książek dla bibliotek - to niektóre ze smutnych konstatacji wczorajszego wystąpienia Bogdana Zdrojewskiego, ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Posłowie opozycji, oceniając jego wypowiedź, pochwalili ministra za rozbrajającą szczerość. I na tym pochwały się kończą.
Szef resortu kultury prezentował wczoraj w Sejmie politykę kulturalną państwa. Jednym z głównych wyzwań, jego zdaniem, jest odpowiednie finansowanie kultury. Minister uznał, że jeśli chodzi o nakłady na tę dziedzinę aktywności społecznej, Polska plasuje się w ogonie Europy. - Ustabilizowała się nasza sytuacja, jeśli chodzi o wydatki na kulturę w poszczególnych dziedzinach. Ta stabilność może jednak budzić niepokój, może oznaczać, że nie mobilizujemy określonych środowisk - powiedział Zdrojewski, choć trudno doszukać się w tej konstatacji logiki.
W zakresie ochrony dziedzictwa narodowego Zdrojewski uznał, że poprzedni system "odszedł do lamusa, a nowy wciąż nie został skonstruowany". Jego zdaniem, ma to związek z faktem, że kiedyś dominowała państwowa własność zabytków, a dziś istnieje własność prywatna. Przypomniał, że odpowiedzialność za zachowanie zasobu zabytkowego należała niegdyś wyłącznie do państwa, teraz jest podzielona na wiele instytucji publicznych oraz osoby prywatne, zmieniła się też klasyfikacja zabytków.
Minister odniósł się także do stopnia rozwoju kulturalnego społeczeństwa. Według niego, ostatnia dekada - jeśli chodzi o edukację kulturalną - jest dekadą straty i zaprzepaszczenia. Dodał, że był to efekt m.in. wyprowadzenia plastyki i muzyki ze szkół publicznych, podstawowych. - Edukacja kulturalna w obecnym kształcie organizacyjnym nie tylko nie spełnia swoich zadań, ale jest też nieskuteczna. Zmieniamy ten system. Powróciła do szkół muzyka i plastyka. Droga dojścia do prawdziwej odpowiedzialności kulturalnej, gdzie odpowiedzialność państwa jest gigantyczna, jest przed nami - stwierdził.
Z oceną stanu polskiej kultury przez Zdrojewskiego zgadzają się posłowie opozycji. - Minister przedstawił trafną, realistyczną i krytyczną diagnozę - oznajmiła posłanka Lena Dąbkowska-Cichocka (PiS). Zauważyła, że równie dobrze mógłby to zrobić jakiś przedstawiciel opozycji, więc "cieszy tak trzeźwa ocena i odważna postawa". Dodała jednak, że wymieniając słabości, które cechują polską kulturę, minister w swoim wystąpieniu "nie powiedział o kilku wyjątkowo istotnych problemach i konkretach dotyczących budżetu". - Mówił pan o wadze i randze bibliotek, ale nie powiedział pan o tym, że o niemal dwie trzecie obcięto budżet na zakup nowości bibliotecznych, o ponad połowę obcięto koszty na ochronę zabytków. Mówił pan o tym, że dziedzictwo narodowe jest najbardziej kosztowne, ale i niezwykle cenne. Jaki jest zatem plan działania? - pytała Dąbkowska-Cichocka.
Z kolei poseł Kazimierz Michał Ujazdowski (Polska Plus) poruszył kwestię decyzji dotyczących promocji nowoczesnego muzealnictwa historycznego. - Wszystko na to wskazuje, że w tej kadencji parlamentu żadna wielka inwestycja nie zostanie zrealizowana, łącznie z tą, która wydawała się najbardziej sztandarowa i najmniej kontrowersyjna, czyli Europejskie Centrum "Solidarności" - wytknął. Wyraził również zdziwienie, że "dwie placówki, Muzeum Historii Polski i Muzeum II Wojny Światowej, mają budżety obcięte w stopniu większym niż inne instytucje.
Jacek Dytkowski
Prof. Piotr Jaroszyński, filozof kultury, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu:
Najpierw trzeba uściślić, że mowa tu jest nie o edukacji kulturalnej, lecz o edukacji artystycznej lub estetycznej. Ale to taki zwyczaj, który został jeszcze po PRL, że dokonuje się podmiany znaczeń pewnych słów w celach ideologicznych. Dlaczego jednak trzymać się tego dziś? Kultura to nie tylko sztuka. Jeśli natomiast mówimy o sztuce, to znowu trzeba określić, czy mowa jest o sztuce w sensie klasycznym, czy o antysztuce? Obawiam się, że może chodzić o antysztukę, czyli o próbę inwazji pewnych środowisk, tępiącej wrażliwość młodych ludzi, a właściwie dzieci, żeby pod płaszczykiem sztuki promować antywartości. Przecież to nowy dyrektor Muzeum Narodowego zapowiadał, że to muzeum zmieni swoją rolę, przestanie być skarbcem polskiego dziedzictwa artystycznego i zacznie prowokować.
Dyrektora mianuje minister. Pojawia się więc pytanie, o co tak naprawdę im chodzi, czy o powrót do prawdziwej edukacji artystycznej, czy o promocję antysztuki? Nie ulega natomiast wątpliwości, że zdrowa sztuka musi być istotnym elementem programu szkolnego zarówno na poziomie podstawowym, jak i średnim, bo to przecież sztuka formuje ludzką wrażliwość i ludzkiego ducha, a nie nauki ścisłe. Bez sztuki nie ma integralnej edukacji.
not. JAC
Nasz Dziennik 2010-01-21 nr 17
Autor: jc