Zdjęcie, które zabolało
Treść
Komendant główny policji Andrzej Matejuk polecił zbadać, dlaczego doszło do opublikowania w najnowszym miesięczniku "Policja 997" zdjęcia wydobytego w 2006 r. ciała Krzysztofa Olewnika. Miała to być ilustracja do tekstu dotyczącego przeprowadzonej w ostatnich dniach ekshumacji jego szczątków.
Zarówno szef Komendy Głównej Policji, jak i redakcja policyjnego pisma obiecują przeprosić rodzinę Olewników. Jej pełnomocnik mec. Ireneusz Wilk nie ma wątpliwości: publikacja takiego zdjęcia to przekroczenie granic wrażliwości na ludzką krzywdę.
Po wczorajszym artykule w jednym z tabloidów Biuro Kontroli KGP wyjaśnia, dlaczego doszło do publikacji zdjęcia. Fotografia pochodziła z akt sprawy i przedstawiała ciało wydobyte w październiku 2006 roku. Była ilustracją do tekstu dotyczącego m.in. ekshumacji szczątków, który ukazał się w lutowym wydaniu czasopisma "Policja 997". Ze wstępnych ustaleń wynika, że miesięcznik miał zgodę Sądu Okręgowego w Płocku na zamieszczenie tego zdjęcia. - Komendant uznał jednak, że mimo to ze względu na treść nie powinno się ono ukazać - podkreślił Krzysztof Hajdas z wydziału prasowego KGP.
Dlaczego gazeta pokazała to drastyczne zdjęcie? - To coś zupełnie niezrozumiałego. Publikowanie takich zdjęć niczemu nie służy, na nic nowego nie wskazuje, a jest tylko pogłębieniem cierpień, których doświadczyli Włodzimierz Olewnik i jego najbliżsi. Bo czemu to miało służyć? Czy poważne pismo policyjne nagle staje się tabloidem? - zastanawia się mec. Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników.
Jego zdaniem, pocieszające jest jednak to, że "pojawiła się reakcja przełożonych policjantów i że ktoś dostrzega problem". Odnosząc się do zapowiadanych przeprosin, mecenas oznajmia, że to niestety jest tak, "jakby ktoś kogoś obraził, a potem przeprosił". - Ale mimo wszystko jest to lepsze, niż to, co się stało - podkreśla mecenas.
Rodzina Olewników nie przewiduje starań o wyciągnięcie konsekwencji prawnych z tego zdarzenia. - W związku z faktem, że komendant główny przekazał wyrazy ubolewania. Włodzimierz Olewnik ma już tyle kłopotów, przeżyć. Domaganie się, aby ktoś był wrażliwy na to wszystko, jest dla niego granicą, którą bardzo ciężko przekroczyć - powiedział nam mec. Wilk.
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w październiku 2001 roku. Mimo przekazania porywaczom okupu w lipcu 2003 r., miesiąc później został on zamordowany. Ciało znaleziono w październiku 2006 r. po tym, jak miejsce jego ukrycia wskazał jeden ze sprawców zabójstwa Sławomir Kościuk.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2010-02-04
Autor: jc