Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zdesperowany biały personel

Treść

Wczoraj, punktualnie o godzinie 8.00, zamknięto główne wejście do Szpitala im. Babińskiego we Wrocławiu. Na bramie pojawił się czerwony napis: "strajk", oznaczający rozpoczęcie jednodniowego protestu służby zdrowia na Dolnym Śląsku. W tym samym czasie 67 szpitali z terenu całego województwa nie przyjmowało pacjentów, poza nagłymi wypadkami zagrożenia życia.
Do ostrzegawczego strajku, zorganizowanego przez Komitet Protestacyjny Związków Zawodowych Służby Zdrowia, przyłączyła się ogromna większość spośród 80 dolnośląskich szpitali. Przeważnie ograniczały one swoją działalność do minimum, przyjmując pacjentów jedynie w wypadkach zagrożenia życia. Wszelkie planowane na wtorek zabiegi i operacje przełożono na inny termin. - Dzisiejsza akcja jest najostrzejszą formą protestu, jaką do tej pory zrealizowaliśmy. Wiemy, że uderza ona zwłaszcza w chorych, którzy nie mogą otrzymać należytej pomocy lekarskiej. Mamy jednak nadzieję, że nas zrozumieją i poprą nasze działania o poprawę sytuacji dolnośląskiej służby zdrowia - tłumaczy Kazimierz Kimso, wiceprzewodniczący regionalnej "Solidarności" i regionalny koordynator akcji protestacyjnej. Rzeczywiście, większość zebranych przed szpitalami odwiedzających i chorych poparło postulaty białego personelu. Nie brakło jednak słów zniecierpliwienia. - Miałam mieć dzisiaj zabieg i teraz co? Ja rozumiem strajki, ale dlaczego naszym kosztem? Przecież tak nie można - złościła się pani czekająca przed wrocławskim szpitalem. Jednak częściej słychać było głosy poparcia. Najtrudniej całodzienną izolację znosiły rodziny chorych. Dlatego też pracownicy szpitali z oddziałami dziecięcymi zgodzili się, żeby z małymi pacjentami przebywał choć jeden rodzic.
- W niektórych szpitalach na Dolnym Śląsku brak pieniędzy na jedzenie i pacjenci otrzymują tylko jeden ciepły posiłek, np. zupę. Aby więc pomóc swoim bliskim, rodziny przynoszą im obiady. Nie możemy więc dziwić się ich złości i desperacji - dodaje Kimso. Mimo tych problemów strajkujący nie zamierzają się poddać. W Wołowie protest przerodził się w strajk głodowy. Coraz głośniej mówi się o strajku generalnym. Jednak, jak zapowiadają przedstawiciele komitetu strajkowego, to będzie ostateczność.
Zdaniem przedstawicieli Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego, od kilku tygodni prowadzone są rozmowy z przedstawicielami służby zdrowia o możliwościach restrukturyzacji zarówno przedmiotowej, jak i finansowej tej branży na Dolnym Śląsku. Jednak jak do tej pory jedynym odzewem ze strony marszałka województwa na wczorajszy strajk ostrzegawczy było oświadczenie, w którym czytamy m.in., że powołał on zespół ekspertów, pracujący nad programem restrukturyzacji służby zdrowia na Dolnym Śląsku.
Dominika Hodas
Nasz Dziennik 26-03-2003

Autor: DW