Zdążymy z odwołaniem?
Treść
Wciąż czekamy na stanowisko rządu w związku z możliwym odwołaniem się Polski od wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Alicji Tysiąc. Trybunał w Strasburgu orzekł 20 marca br., że odmawiając Alicji Tysiąc zabicia jej poczętego dziecka, Polska naruszyła Konwencję Praw Człowieka. Do odwołania się od tej decyzji został nam już tylko tydzień. Międzyresortowy zespół, który został specjalnie powołany w celu wypracowania argumentów za i przeciw wystosowaniu skargi, jednogłośnie uznał, że Polska powinna się od tego wyroku odwołać. Tego samego zdania jest nawet wiceminister Joanna Kluzik-Rostkowska.
- Powołany w tej sprawie międzyresortowy zespół do oceny skutków wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie "Tysiąc przeciwko Polsce" ustalił jednoznacznie, że nasz kraj powinien się odwołać od tego wyroku. Przemawiają za tym zarówno argumenty proceduralne, jak i merytoryczne. Zgodnie z zarządzeniem premiera Jarosława Kaczyńskiego, powołany zespół miał do końca maja opracować sprawozdanie, w którym mieliśmy odpowiedzieć na pytania: czy powinniśmy się odwoływać w tej sprawie do Wielkiej Izby; jakie będą konsekwencje tego wyroku dla Polski, jeśli się nie odwołamy - informuje nas Paweł Sulowski, jeden z członków tego gremium i szef gabinetu politycznego ministra edukacji. Liczące około 30 stron sprawozdanie wieńczące prace zespołu zostało już zamknięte i z końcem maja wpłynęło do kancelarii premiera. - Zespół jednogłośnie uznał, że należy się odwoływać od tego wyroku. W ocenie wszystkich członków zespołu, istnieją poważne podstawy do tego, aby się od tego wyroku odwoływać - relacjonuje Sulowski. - Wskazaliśmy na liczne przesłanki przemawiające za tym, gdyż w naszym przekonaniu Trybunał naruszył zarówno procedurę, jak i przesłanki natury merytorycznej, czyli przepisy prawa materialnego. W tych dwóch aspektach znaleźliśmy mnóstwo zarzutów, co też bardzo dokładnie opisaliśmy w sprawozdaniu końcowym - dodaje.
O złożenie apelacji od tego wyroku apelowały już m.in. Prawica Rzeczypospolitej i Polska Federacja Ruchów Obrony Życia. Poseł Dariusz Kłeczek (PR) podkreśla, że w tym przypadku wyraźnie "zostały naruszone pewne prawa Polski do samostanowienia", co jest sprzeczne z postanowieniami traktatu akcesyjnego Polski do UE, w którym mówi się, że sprawy moralne są pozostawione w gestii praw krajowych. W ocenie PFROŻ, Trybunał całkowicie zignorował polskie prawo, gdyż "polskie sądy we wszystkich instancjach uznały skargę Alicji Tysiąc za nieuzasadnioną".
Zdaniem obrońców życia, prawdziwym celem wyroku jest nacisk na Polskę, aby uznała aborcję za "prawo kobiet". Środowiska pro-life podkreślają, że tak uważa również jeden z sędziów Trybunału Europejskiego, Javier Borrego Borrego, który złożył sprzeciw wobec sentencji wyroku, a argumentacja, jakiej użył w uzasadnieniu, może stanowić dobrą podstawę do zaskarżenia wyroku przez stronę polską.
Krytycznie do zaskarżenia przez Polskę strasburskiego wyroku konsekwentnie odnosi się Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Wczoraj swe poglądy przewodnicząca tego stowarzyszenia przedłożyła Paulowi Huntowi, zaproszonemu przez feministki do Polski specjalnemu sprawozdawcy ONZ ds. prawa do zdrowia. - Prawo do ochrony zdrowia, w szczególności zaś prawa związane z rozrodczością i seksualnością, są w Polsce przedmiotem gry politycznej - twierdzi Wanda Nowicka. W ocenie niedoszłej prezydent Warszawy, "Polska nie wywiązuje się ze swoich międzynarodowych zobowiązań w zakresie przestrzegania prawa do zdrowia", czego dowodzić mają m.in. informacje na temat możliwego odwołania się rządu od wyroku Trybunału w Strasburgu w sprawie Tysiąc.
Został tylko tydzień
20 marca Trybunał w Strasburgu ukarał Polskę za odmowę aborcji. Państwo polskie w ciągu trzech miesięcy od wydania wyroku pierwszej instancji może złożyć apelację. Ostateczny termin złożenia skargi upływa 20 czerwca. Do tej pory nie wiadomo, czy faktycznie takie odwołanie zostanie złożone. - Nie mam żadnych informacji o tej sprawie - powiedział nam wicepremier Roman Giertych. - Być może na następnym posiedzeniu rządu zostanie przedstawiona jakaś informacja na ten temat - dodał. Zaznaczył, że decyzję w tej kwestii ma podjąć premier Jarosław Kaczyński.
Także Ministerstwo Zdrowia nie wie, czy Polska będzie się odwoływać. - Ta sprawa leży w gestii pana premiera - powiedział nam Paweł Trzciński, rzecznik ministra zdrowia. W ocenie wiceminister pracy Joanny Kluzik-Rostkowskiej, Polska powinna spokojnie zdążyć przygotować dokument odwoławczy od wyroku strasburskiego. - Jesteśmy w połowie pracy. Zostało już przygotowane sprawozdanie zespołu, a teraz na tej podstawie należy stworzyć dokument, który zostanie przesłany do Strasburga - podkreśliła. - Stanowisko komisji jest jasne, że trzeba złożyć odwołanie, i tutaj nie zamierzam z tym stanowiskiem walczyć - przyznała. - Teraz trzeba napisać odwołanie, które powinno być tak sformułowane, abyśmy mieli dużą gwarancję, że to odwołanie zostanie przyjęte - dodała. Czy jednak nie zabraknie nam czasu na jego przesłanie? Zdaniem Sulowskiego, tydzień to wystarczający okres na przygotowanie odpowiedniego dokumentu. Jak zaznaczył, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych trwa już wstępne przygotowanie skargi.
Członkowie międzyresortowego zespołu podkreślają, że skutki ewentualnej realizacji przez Polskę wyroku Trybunału byłyby bardzo daleko idące. To nie tylko konieczność wypłaty zadośćuczynienia. Trybunał, który oskarżył Polskę o "pogwałcenie prawa do życia prywatnego", zasądził 25 tys. euro na rzecz kobiety (tytułem zadośćuczynienia moralnego) i 14 tys. euro jako zwrot kosztów postępowania sądowego. Daninę tę miałby wypłacić budżet państwa, czyli my wszyscy. Na tym jednak nie koniec. - Druga sprawa jest poważniejsza, gdyż związana jest z kwestią podjęcia kroków zmierzających do stworzenia procedury odwoławczej od orzeczeń lekarskich - sygnalizuje jeden z członków zespołu. Jak tłumaczy Sulowski, wykonanie wyroku musiałoby polegać na stworzeniu procedury odwoławczej od opinii lekarskiej co najmniej w ustawie o planowaniu rodziny. - Wprowadzenie takiej procedury do ustawy o planowaniu rodziny mogłoby spowodować rozszerzenie procedury odwoławczej na wszystkie orzeczenia lekarskie wydawane w naszym kraju - wyjaśnia. - Wiadomo, że w naszym systemie prawa aborcja jest zasadniczo zakazana, jest penalizowana w kodeksie karnym. Zatem gdyby doszło do sytuacji, że można by się odwoływać od takich orzeczeń, to oznaczałoby to, że człowiek miałby roszczenie o dokonanie aborcji i uprawnienie do dokonania aborcji. To byłoby wywrócenie naszego prawa i filozofii etycznej do góry nogami - ocenia.
Magdalena M. Stawarska
"Nasz Dziennik" 2007-06-13
Autor: wa
Tagi: alicja tysiac