Zbyt płytko, zbyt szybko
Treść
Adwent to jedyna w swoim rodzaju liturgiczna celebracja oczekiwania. Oczekiwania szczególnego - na przyjście Pana. Nie tylko tego, którego finałem jest radosne betlejemskie "Gloria", lecz także tego ostatecznego, przy końcu czasów. Oba wymiary są wyraźnie obecne w adwentowej liturgii. Przypominają, jakie jest miejsce człowieka w porządku stworzenia i w hierarchii wartości. Odkrycie tych wymiarów wymaga trudu i pewnej wewnętrznej postawy.
Na początku grudnia ulice i centra handlowe gwałtownie zaczynają zaludniać ubrani na czerwono panowie udający świętych mikołajów. Nie, nie, to nie błąd językowy: nowe zasady pisowni polskiej dopuszczają tu małą literę, bo też i nazwa "darczyńcy" od dawna nie ma nic wspólnego ani z imieniem czcigodnego biskupa z Miry, ani tym bardziej ze świętością. Nagłe przyspieszenie, które można zaobserwować u handlowców, to znak dla ludu, że "komercyjna liturgia" właśnie się zaczyna. "Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał". Obawiam się, że w świadomości wielu z nas ta prawda mocno się zatarła. Żyjemy zbyt szybko i zbyt płytko, aby ją w pełni przyjąć i zrozumieć.
Dla młodych ludzi Boże Narodzenie to coraz częściej bardziej wydłużony weekend niż dzień narodzin Syna Bożego, pamiątka wypełnienia się Bożej obietnicy i znak Jego wierności Przymierzu. Proces semantycznej degradacji św. Mikołaja (patrona obdarowujących) do mikołaja (dystrybutora prezentów) dotyka szerszego spektrum problemów z zakresu przeżywania naszej relacji z Bogiem. To zjawisko bardzo symboliczne. Ostatnie, mocno komentowane wydarzenia związane z działaniami na rzecz wyrugowania znaku krzyża z przestrzeni publicznej w sposób naturalny wyznaczają kierunek adwentowej refleksji. Oby nie stało się tak, że w pewnym momencie to wszystko, co święte i ważne w chrześcijaństwie, zaczniemy pisać z małej litery, zamieniając Boga na jakiegoś bliżej nieokreślonego boga, spychając całą rzeczywistość stojącą za słowami w hiperpoprawnościowy niebyt...
Choć przepisy liturgiczne wprost tego nie określają, w Adwent wpisana jest potrzeba wyciszenia, pokuty, ascezy. Radość nie musi być hałaśliwa, niekoniecznie ma się wyrażać "imprezowo" i hucznie. Celebracja oczekiwania ma wewnętrzną logikę. Wystarczy się jej poddać, dać poprowadzić Kościołowi przez najbliższych kilka tygodni, by dostrzec sens wartości na co dzień mało popularnych, a tak naprawdę fundamentalnych dla życia. Można czekać na różne sposoby. Może to być oczekiwanie bierne, nudne, może też być wypełnione gonitwą za prezentami. A tu chodzi o coś zupełnie innego. Czuwanie adwentowe charakteryzuje dynamizm, jest to uświadomienie sobie konieczności kształtowania postawy wewnętrznej przemiany w taki sposób, by tkwiąc po uszy w grzechu, w toksycznych relacjach, nie przegapić przyjścia Pana. On jest blisko. Tylko trzeba spoglądać we właściwym kierunku.
ks. Paweł Siedlanowski
"Nasz Dziennik" 2009-11-28
Autor: wa