Zbyt dużo ludzi
Treść
Chińscy komuniści od lat zabijają, torturują, głodzą, usiłują zmniejszyć liczbę swych współobywateli. Za wszelką cenę.
7września br. w Pekinie porwano niewidomego działacza społecznego, 34-letniego Chena Guang Chenga. Zdołał jeszcze zadzwonić przez komórkę, której mu nie odebrano, do Radia Wolna Azja. W ostatniej chwili powiedział, że uprowadziły go władze chińskie, gdyż ujawnił zagranicznym dziennikarzom szczegóły prowadzonej w tym kraju polityki kontroli urodzin.
W Radiu Wolna Azja, nadającym z USA, pracuje Chinka Ma Dong Fang, która odczuła na sobie skutki tej polityki. Kiedy w 1991 r. zaszła po raz drugi w ciążę, została poddana przymusowej aborcji. Po zabiegu lekarze bez jej wiedzy i zgody wprowadzili do jej organizmu wkładkę wewnątrzmaciczną. Ciało kobiety nie było jednak w stanie przyjąć tego środka wczesnoporonnego. Rozpoczęły się potworne bóle, krwawienia, bezsenność, anemia. Trwało to całymi miesiącami, gdyż prawo zakazywało lekarzom usunięcia wkładki. Dopiero po długiej procedurze odwoławczej udało się przekonać władze do zmiany decyzji. Wkładkę usunięto, ale zamiast niej wszczepiono kobiecie pod skórę norplant. Organizm znów zareagował odrzuceniem. Ten środek powodował podrażnienia skóry, nagłe uderzenia gorąca, kobieta wpadła w depresję. Lekarze znów odmówili pomocy, a władze odrzuciły możliwość odwołania. Jedynym ratunkiem był więc wyjazd za granicę.
Ma Dong Fang przybyła do USA w 1998 r. – po siedmiu latach cierpień. Od razu po przyjeździe amerykański lekarz usunął jej norplant, a kobieta wróciła do zdrowia. Dziś Ma Dong Fang śledzi pilnie sprawę innej Chinki – Mao Heng Feng, na rzecz uwolnienia której rozpoczęła kampanię międzynarodowa organizacja Amnesty International. Mao Hengfeng jest matką trojga dzieci. Zmuszono ją do przymusowej aborcji oraz wyrzucono z pracy, gdy znów zaszła w ciążę. Ponieważ kobieta zaczęła walczyć o swoje prawa, spotkały ją surowe represje. Była wielokrotnie aresztowana i zamykana w zakładach psychiatrycznych, gdzie poddawano ją terapii wstrząsowej. W zeszłym roku za składanie petycji do władz skazano ją na karę 18 miesięcy „reedukacji przez pracę” w obozie, gdzie przebywa do dziś. Była tam torturowana, m.in. wiązano jej ręce i nogi i rozciągano ciało. Strażnicy chcieli, by obiecała, że przestanie kwestionować chińską politykę planowania rodziny.
Władzom w Pekinie zależy, aby Zachód wiedział jak najmniej o tego typu praktykach. Porwany Chen Guang Cheng naraził się tym, że nagłośnił przypadki przymusowych aborcji w prowincji Shandong. Nagrał m.in. relację 36-letniej Feng Zhong Xia ze wsi Maxiagou. W marcu br. była w siódmym miesiącu ciąży, gdy urzędnicy z wydziału planowania rodziny z miasta Linyi przyjechali, by zmusić ją do usunięcia dziecka. Zdołała się ukryć, ale funkcjonariusze wzięli jako zakładników całą jej rodzinę. Krewnych torturowali i głodzili. Ogłosili, że wszyscy zginą, jeśli Feng nie ujawni się. Kiedy kobieta wyszła z ukrycia, zawieziono ją do szpitala. Na izbie porodowej lekarz wstrzyknął jej truciznę w macicę i wywołał przedwczesny poród. Siedmiomiesięcznego noworodka utopiono w wiadrze z zimną wodą.
Marek Gurnicki
Autor: ab