Zbrojeniówka przegrywa z kryzysem
Treść
Bumar Łabędy, jedna z największych w kraju firm zbrojeniowych, znalazła się w poważnych tarapatach finansowych. Zakład, który dostarcza m.in. wieże strzelnicze do produkowanych w Siemianowicach Śląskich transporterów opancerzonych Rosomak, a także produkuje czołgi, musi liczyć się z ograniczeniem produkcji, bo MON zmniejsza zamówienia dla armii. W fabryce stoi 10 nieodebranych wież do transporterów, nie wiadomo też, czy w lutym załoga dostanie wypłatę. Dalszy brak zamówień doprowadzi do grupowych zwolnień.
Bumar Łabędy należy do Grupy Bumar, czołowego holdingu zbrojeniowego w Polsce. Koncern przeżywa poważne problemy finansowe. - Sytuacja w Grupie Bumar w tym momencie nie jest kryształowa, mówiąc kolokwialnie - informuje rzecznik Bumaru Kamila Walczak. - Z dużym niepokojem odnieśliśmy się do zapowiedzi związanych z cięciami w resorcie obrony narodowej. W związku z tym zarząd Bumaru opracował plan kryzysowy dla całej grupy, czyli dla 21 spółek. Działania pójdą przede wszystkim w trzech kierunkach: radykalnych oszczędności, dywersyfikacji oferty produktowej i zwiększenia eksportu. Zasadniczo cała grupa będzie musiała być "odchudzona", na pewno trzeba będzie się liczyć z redukcją etatów. W samej spółce-matce zostanie zwolnionych niebawem sto osób, na pewno zlikwidujemy kilka przedstawicielstw w świecie, postawimy na większą rentowność kontraktów - wyjaśnia Walczak.
Niezwykle trudna sytuacja jest zwłaszcza w Bumarze Łabędy. Na skutek oszczędności narzuconych przez MON wojsko rozpoczęło potężną redukcję zamówień. Dlatego załoga zakładu nie godzi się na obecną sytuację: związkowcy wywiesili flagi i transparenty, produkcja na chwilę stanęła. Pracownicy obawiają się, że rezygnacja z wcześniej zaplanowanych zamówień może doprowadzić do zwolnienia nawet 1600 osób w tej spółce, czyli połowy zatrudnionych. - Nie wiem, jak w tym momencie wygląda sytuacja w Bumarze Łabędach, czy rzeczywiście będą tak potężne redukcje etatów. Cały czas próbujemy prowadzić rozmowy z resortem obrony - podkreśla Walczak. I informuje o planowanym spotkaniu MON z przedsiębiorcami przemysłu zbrojeniowego. - Dzisiaj jest spotkanie w resorcie obrony: nasz prezes i jeszcze ponad 50 zaproszonych przedsiębiorców będzie rozmawiać z wiceministrem obrony Andrzejem Kosiniakiem-Kamyszem, odpowiadającym za sprawy uzbrojenia i modernizacji wojska, na temat, co zrobić, żeby jednak te kanały jakoś udrożnić i ten przemysł, przecież strategiczny dla państwa, jednak jakoś ocucić w tym panującym kryzysie. Więcej na temat sprawy Bumaru Łabędy będę w stanie powiedzieć po spotkaniu w ministerstwie - dorzuca rzecznik.
Sprawa Bumaru i innych zakładów zbrojeniowych najwyraźniej bardzo leży na sercu Ministerstwu Obrony Narodowej, ponieważ - jak poinformował nas Robert Rochowicz, rzecznik MON - wczoraj w godzinach popołudniowych odbyło się spotkanie ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, parlamentarzystów, wiceministrów gospodarki i Skarbu Państwa oraz przedstawicieli sił zbrojeniowych. - Z inicjatywą tego spotkania wystąpił minister Klich, żeby znaleźć rozwiązanie wyjścia z trudnej sytuacji przemysłu zbrojeniowego. Mimo że tak naprawdę w kompetencjach szefa resortu obrony narodowej nie leży zarządzanie zakładami przemysłu zbrojeniowego poza kilkunastoma wojskowymi zakładami remontowymi, ale minister widzi, że jest potrzeba znalezienia jakichś konstruktywnych rozwiązań, stąd to spotkanie - wyjaśnia Rochowicz.
Z powagi sytuacji zdaje sobie doskonale sprawę także sejmowa Komisja Obrony Narodowej. - W sumie około 5 mld ma być obcięte z wojska. Jeszcze nie wiadomo, jak się to skończy, ale na pewno to są bardzo duże cięcia, poprzez które zagrożone są wszystkie zakłady, cała zbrojeniówka. Bumar jest największym konsorcjum, które ma pod sobą wiele małych zakładów, dlatego te osoby są rzeczywiście w dużym stopniu zagrożone - informuje poseł Michał Wojtkiewicz (PiS), członek Komisji Obrony Narodowej. I zapowiada, że komisja nie zamierza pozostawić tej kwestii. - To jest problem bardzo istotny, dlatego PiS - myślę, że inne kluby podobnie - będzie proponować takie zmiany w budżecie, żeby te pieniądze jednak dotarły do zakładów, żeby cięcia nie dotknęły zbrojeniówki aż tak bardzo - deklaruje Wojtkiewicz.
Maria S. Jasita
"Nasz Dziennik" 2009-02-18
Autor: wa