Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zbrodniarzom nie stawia się pomników

Treść

Władze Przemyśla szybko zdecydowały o zdemontowaniu części pomnika upamiętniającego mordy ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu i Podolu. Z obelisku w Przemyślu usunięto rzeźbę przedstawiającą zamordowane dzieci, które przywiązano do drzewa drutem kolczastym - bo potraktowano ją jako samowolę budowlaną. Tymczasem na Podkarpaciu stoi wiele pomników poświęconych żołnierzom UPA, które budowano bez żadnych zezwoleń. W tej sprawie do władz województwa podkarpackiego i władz Przemyśla zwrócił się poseł do PE Andrzej Zapałowski, alarmując, że Ukraińcy zabiegają o kolejne pomniki UPA, m.in. w Kobylnicy Ruskiej w gminie Wielkie Oczy. Podkreślając, że Polacy nie powinni tolerować gloryfikacji sprawców ludobójstwa, poseł domaga się godnego upamiętnienia polskich ofiar. Po wybuchu afery z pomnikiem w Przemyślu wojewoda podkarpacki wydał polecenie przeprowadzenia dokładnej weryfikacji pomników stawianych UPA, w wyniku której może dojść do ich rozbiórki. Inwentaryzacja pod kątem legalności budowy to jednak za mało. Czy Polska powinna się godzić na jakiekolwiek upamiętnianie organizacji, która wymordowała w sposób niezwykle brutalny około 100 tysięcy Polaków? Zdaniem Ewy Siemaszko, która zajmuje się badaniem zbrodni nacjonalistów ukraińskich na Kresach II Rzeczypospolitej, wciąż niepokojem napawa fakt bierności polskich władz w stosunku do miejsc upamiętniających UPA, które nietknięte stoją na polskiej ziemi od kilkunastu lat. Sprawa samowoli związanych z nielegalnymi pomnikami UPA jest wyjaśniana przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Budowa obelisków wywołuje wiele protestów organizacji kresowych, których członkowie podkreślają, że była to organizacja, która mordowała Polaków na Wołyniu i Podolu, a teraz w naszym kraju stawia się jej pomniki. Tylko na Podkarpaciu jest ich co najmniej kilkadziesiąt. Jednym z ostatnio odkrytych jest obelisk, jaki bez wiedzy władz gminy i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa stanął w Chryszczatej koło Komańczy w Bieszczadach. Na terenie, gdzie w okresie powojennym zlokalizowana była jedna z głównych baz UPA, upamiętnia Ukraińców poległych w tym miejscu w 1947 roku. Kontrowersje wokół monumentu, który przedstawia kamienny krzyż z tryzubem, budzi też dwujęzyczny napis: "Cześć pamięci żołnierzom UPA poległym 23.01.1947 w walce z żołnierzami WP w obronie podziemnego szpitala. Cześć ich pamięci. Towarzysze broni". Pomnik prawdopodobnie postawili Ukraińcy z USA i Kanady, którzy często odwiedzają to miejsce, ale nikt nie jest w stanie tego potwierdzić. Wiadomo natomiast, że jest to jedna z wielu samowoli budowlanych, które są obecnie weryfikowane przez władze wojewódzkie, a w razie potwierdzenia będą usuwane. - Obecnie trwa weryfikacja i po jej zakończeniu w stosunku do wszystkich nielegalnych upamiętnień, niezależnie od tego, czy będą one polskie, czy ukraińskie, zostaną podjęte kroki prawne, a w konsekwencji zostaną wydane decyzje o ich rozbiórce - wyjaśnia wicewojewoda podkarpacki Małgorzata Chomycz. W sprawie ukraińskich pomników do władz województwa podkarpackiego i władz Przemyśla zwrócił się poseł do Parlamentu Europejskiego Andrzej Zapałowski. Zdaniem eurodeputowanego, jest to tym bardziej ważne, że Ukraińcy zabiegają o kolejne pomniki UPA, m.in. w Kobylnicy Ruskiej w gminie Wielkie Oczy czy chociażby w Gorajcu, gmina Cieszanów. Poseł uważa, że w skandalicznym przypadku, kiedy polskie władze decydują się na usunięcie rzeźby z pomnika upamiętniającego ofiary zbrodni ukraińskich nacjonalistów, w żadnym wypadku nie powinny tolerować gloryfikacji sprawców tych mordów. Domaga się także godnego upamiętnienia polskich ofiar. Zbulwersowane środowiska kresowe Przemyśla mają nadzieję, że pomniki gloryfikujące UPA zostaną zdemontowane, a dalsza zwłoka w tej sprawie i brak konkretnych decyzji może prowadzić do niepotrzebnych antagonizmów. Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2008-10-21

Autor: wa