Zbrodnia to nie prawo człowieka
Treść
Nie bacząc na międzynarodowe głosy protestu, Amnesty International ma oficjalnie ogłosić, że uznaje aborcję za "prawo człowieka" - poinformowało Radio Watykańskie. Deklaracja ta ma być przedstawiona 11 sierpnia br. na kongresie AI w stolicy Meksyku. Nie dalej jak na początku czerwca br. AI zastrzegła, że nie będzie prowadzić globalnej kampanii na rzecz aborcji lub jej legalizacji oraz że nie będzie się wypowiadać, czy tzw. przerywanie ciąży jest słuszne, czy nie. Teraz ma zamiar posunąć się o wiele dalej.
Amnesty International chce, aby w niedalekiej przyszłości zalegalizowano aborcję w 97 krajach, w których dotychczas obowiązuje zakaz zabijania dzieci poczętych. Według tej organizacji, lekarz przeprowadzający aborcję i kobieta wyrażająca na nią zgodę nie powinni podlegać karze, jeśli dziecko poczęło się np. w wyniku gwałtu.
Ewa Kowalewska, dyrektor Human Life International - Europa, zastanawia się, czy ta organizacja naprawdę odważy się na taki krok. Wszak może się on okazać samobójczy. - Miałam doświadczenie z tą organizacją podczas konferencji w Pekinie, kiedy w ramach walki o prawa człowieka organizacja ta absolutnie nie reagowała w żaden sposób na sytuację w Chinach, gdzie dziewczynki są po prostu mordowane zarówno po urodzeniu, jak i przed, a przecież była to konferencja dotycząca praw kobiet. To pokazywało, że osoby, które prowadzą tę organizację, patrzą na prawa człowieka wybiórczo. W dzisiejszym świecie pojawia się bardzo niebezpieczna tendencja, którą widzimy przy wielu konfrontacjach ONZ-owskich, żeby zinterpretować aborcję jako prawo kobiety. Liderzy organizacji proaborcyjnych starają się wszelkimi sposobami i na wszystkich frontach taką interpretację zaproponować - mówi. - Polska została określona mianem państwa łamiącego prawa człowieka dlatego, że nie chcemy pełnego dostępu do zabijania dzieci nienarodzonych. Jest to skandal międzynarodowy, który pokazuje, że konfrontacja między kulturą życia a kulturą śmierci nabiera coraz większych rozmiarów - zwraca uwagę Ewa Kowalewska.
- Amnesty International to nie jest żaden autorytet w żadnym wypadku, ani naukowym, ani moralnym. Nie ma też jakichś specjalnych osiągnięć, jeśli chodzi o embriogenezę czy medycynę. To, co głosi ta organizacja, nie może być traktowane poważnie. Jej członkowie są powiązani z lobby przeciwnym życiu człowieka, może prezentują także swoje własne przekonania, które oczywiście są błędne - uważa Hanna Wujkowska, bioetyk, doradca do spraw promocji życia w Ministerstwie Edukacji Narodowej. - Prawda jest inna, życie człowieka zaczyna się od poczęcia, trwa do naturalnej śmierci i powinno być chronione przez prawo stanowione. Jeżeli ktokolwiek dopuszcza zabijanie człowieka z jakichkolwiek powodów, dopuszcza się zbrodni - dodaje.
Amnesty International Polska oficjalnie twierdzi, że nic nie wie o planach organizacji; atakuje za to Radio Watykańskie. - Organizacja Amnesty International nie ogłosi, że aborcja jest prawem człowieka. Jest to zmienienie faktów przez Radio Watykańskie, które w mojej opinii nie jest wiarygodne, ponieważ kiedyś mówili na przykład, że przestaną wspierać finansowo Amnesty International, ale to jest niemożliwe, bo oni nigdy nas nie wspierali. Organizacja może ogłosić jedynie, że uznaje aborcję w przypadkach, kiedy kobieta zostanie zgwałcona lub kiedy ciąża zagraża jej życiu - twierdzi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Kaja Kulesza, rzecznik prasowy AI Polska.
Również sekretarz generalny Amnesty Kate Gilmore krytykuje wypowiedzi instytucji kościelnych. Jak powiedziała Katolickiej Agencji Informacyjnej, Kościół przekręca wypowiedzi AI i przedstawia tylko wybrane aspekty problemu aborcji. W jej opinii, wniosek o legalizację aborcji skierowany jest "do państwa, a nie przeciwko Bogu".
Według dr. Marka Czachorowskiego, etyka z KUL, należy poczekać, jak na zapowiedzi Amnesty International zareagują organy kierujące Unią Europejską i polski rząd. - Działanie ujawnia zawsze działacza. Wszystkie przedsięwzięcia tej organizacji trzeba odpowiednio oceniać. Jest to kompromitacja dla tej organizacji, która szczyci się chronieniem praw człowieka, a tymczasem łamie prawa najsłabszych, bo dzieci nienarodzonych. To jest zła wieść o stanie myślenia współczesnego człowieka, bo jeśli się ktoś nie wstydzi z takim hasłem występować, to znaczy, że liczy się z jakimś światowym poparciem dla takiej inicjatywy - wskazuje. Z kolei poseł Dariusz Kłeczek, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Rodziny i Praw Kobiet (Prawica Rzeczypospolitej), przypomina słowa Matki Teresy z Kalkuty: "Jeżeli matka może zabić własne dziecko, co może powstrzymać ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?". Jak dodaje, jeśli zapowiadana deklaracja rzeczywiście zostanie przyjęta, fakt ten powinien się stać początkiem końca tej organizacji. - Wygląda na to, że osoby kierujące Amnesty International straciły moralne prawo do zajmowania się prawami człowieka w ogóle - podkreśla parlamentarzysta.
Do tej pory na skutek nowej polityki aborcyjnej wielu wierzących członków AI odeszło z organizacji. Jak już informowaliśmy, przewodniczący Papieskiej Rady "Iustitia et Pax" ks. kard. Renato Martino przed kilkoma miesiącami zaapelował do katolików, aby nie wspierali finansowo tej organizacji. 11 sierpnia przekonamy się, czy Amnesty International odważy się pokazać swą prawdziwą twarz.
Izabela Borańska
"Nasz Dziennik" 2007-08-03
Autor: wa
Tagi: aborcja