Zbrodnia katyńska musi być rozliczona
Treść
Przeprowadzenia przez rządy Federacji Rosyjskiej i Rzeczypospolitej Polskiej rzetelnego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej domagają się środowiska polonijne, organizacje niepodległościowe oraz dzieci ofiar. W 1940 r. na rozkaz Stalina NKWD zamordowało ok. 25 tys. Polaków, głównie oficerów Wojska Polskiego, policjantów, funkcjonariuszy służby granicznej. Uczestnicy wczorajszych warszawskich obchodów Światowego Dnia Pamięci Ofiar Katynia, Miednoje, Charkowa, Kuropat i Bykowni, zorganizowanych m.in. przez Krąg Pamięci Narodowej i Komitet Katyński, skrytykowali opieszałość kolejnych rządów oraz Instytutu Pamięci Narodowej w staraniach o ukaranie sprawców zbrodni ludobójstwa.
Wystawę "Zbrodnia... i zdrada", którą można oglądać w Warszawie w Domu Literatury przy Krakowskim Przedmieściu, zorganizowano w ramach Światowego Dnia Pamięci Ofiar Katynia, Miednoje, Charkowa, Kuropat i Bykowni. Zaprezentowano m.in. zdjęcia i pamiątki po przedstawicielach inteligencji polskiej (oficerach, duchownych, naukowcach, nauczycielach) zamordowanych przez Sowietów.
- Ma to służyć przede wszystkim temu, by uzmysłowić wielkość zbrodni dokonanej przez Sowietów na polskich oficerach, którzy stanowili trzon polskiej elity - mówił Stefan Melak, prezes Kręgu Pamięci Narodowej i przewodniczący Komitetu Katyńskiego.
Stefan Melak, prezes Kręgu Pamięci Narodowej i przewodniczący Komitetu Katyńskiego, przypomniał, jak wielki wkład w zachowanie pamięci o Katyniu wniósł Kościół katolicki, a zwłaszcza duszpasterz Polski Walczącej ks. prof. Wacław Karłowicz oraz kapelan Rodzin Katyńskich ks. Zdzisław Peszkowski. To z ich inicjatywy m.in. w czasie stanu wojennego były drukowane broszury o zbrodni katyńskiej.
W trakcie specjalnej sesji naukowej prelegenci przypomnieli historię tuszowania mordu i jego okoliczności. W 1940 roku w Katyniu, Miednoje i Charkowie Sowieci wymordowali łącznie ok. 25 tys. osób.
W kwietniu 1943 r. Niemcy ogłosili, że odkryli groby polskich oficerów zamordowanych przez NKWD. Sowieci gwałtownie temu zaprzeczyli, oskarżając o mord Niemców. W 1944 r. sfabrykowali dowody mające służyć oskarżeniu Niemców o zbrodnię.
Rząd polski zwrócił się wówczas do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie o zbadanie tej sprawy. W odwecie Związek Sowiecki zerwał stosunki dyplomatyczne z rządem polskim i oskarżył go o współpracę z Hitlerem. Brytyjczycy i Amerykanie, zachowując bierność, poparli właściwie działania Moskwy. Stalin uzyskał w ten sposób wolną rękę w tworzeniu struktur komunistycznej agentury w celu objęcia władzy w Polsce.
Prawda w cieniu polityki
Zdaniem Stefana Melaka, Katyń był zawsze i pozostał przedmiotem przetargu wielkiej polityki.
- Do tej pory winni tej zbrodni nie zostali ukarani, wprost przeciwnie, otrzymali odznaczenia państwowe, co pozwala im trwać w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku - podkreślał szef Kręgu.
Do ukarania sprawców zbrodni brakuje przeprowadzenia rzetelnego śledztwa - zarówno ze strony rządu polskiego, jak i rosyjskiego. Krąg Pamięci Narodowej wielokrotnie przesyłał wnioski w tej sprawie do Instytutu Pamięci Narodowej jako organu, którego zadaniem jest ściganie zbrodni komunistycznych i nazistowskich. W październiku ubiegłego roku organizacja złożyła formalny wniosek do prezesa IPN prof. Leona Kieresa, pod którym podpisało się 5 tys. osób. Do tej pory Instytut nie udzielił żadnej formalnej odpowiedzi. Jak poinformował nas Antoni Kura, prokurator Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN, Instytut nie prowadzi obecnie żadnego śledztwa procesowego w sprawie Katynia. Zbierane są natomiast wszystkie możliwe dokumenty dotyczące zbrodni katyńskiej tak, by można było nimi dysponować w razie rozpoczęcia śledztwa. IPN czeka też na wnioski ze śledztwa ze strony rządu rosyjskiego. Obawia się jednak, że ewentualna decyzja strony rosyjskiej byłaby sprzeczna z polskim prawodawstwem. Chodzi o to, że stan prawny Federacji Rosyjskiej uwalnia od odpowiedzialności prawnej osoby, które popełniały zbrodnie, wykonując rozkazy w Związku Sowieckim.
W czasie wczorajszych uroczystości przypomniano też historię Krzyża Katyńskiego umieszczonego w sierpniu 1981 r. na warszawskim cmentarzu Powązkowskim przez organizacje niepodległościowe. Został on zastąpiony przez ówczesne władze komunistyczne krzyżem z datą wskazującą na to, że to Niemcy winni są zbrodni. Właściwy krzyż odzyskano dopiero w 1989 r.
Sowiecką wersję historii Katynia władze PRL podtrzymywały aż do 1990 r. Mówienie prawdy o tych wydarzeniach kończyło się szykanami komunistycznej administracji, a czasem prześladowaniem przez służby bezpieczeństwa. W 1992 r. Polska otrzymała kopię decyzji Ławrientija Berii o rozstrzelaniu ponad 25 tys. osób cywilnych i wojskowych pochodzenia polskiego. Dopiero 28 lipca 2000 roku w Katyniu otwarty został cmentarz polskich ofiar NKWD.
Podjęcia śledztwa w sprawie zbrodni na polskich oficerach domagał się były minister sprawiedliwości w rządzie Hanny Suchockiej, Jan Piątkowski. 25 sierpnia 1993 r. wydał on zarządzenie, w którym polecił prokuratorowi wojewódzkiemu w Warszawie powołanie zespołu prokuratorów do wszczęcia i prowadzenia śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej pod szczególnym nadzorem prokuratora generalnego ze względu na to, że żyjący zbrodniarze byli przesłuchiwani przez stronę rosyjską jedynie w charakterze podejrzanych.
Już 7 września na posiedzeniu Rady Ministrów sprawa ta została odwołana.
- Pani premier była zbulwersowana polskim śledztwem w sprawie katyńskiej - mówił wczoraj Piątkowski.
Kwestii nie podjął też obecny minister sprawiedliwości Włodzimierz Cimoszewicz.
Opieszałość obu rządów w ukaraniu sprawców skrytykowali przedstawiciele środowisk kombatanckich oraz dzieci pomordowanych.
- Jest za mało zainteresowań tą zbrodnią ze strony Rosji - tłumaczyła Zofia Szostek, która o rozstrzelaniu w Charkowie ojca Andrzeja Drozda, kapitana 10. pułku piechoty, dowiedziała się dopiero po roku z niemieckiej gazety.
Na zakończenie uroczystości przed pomnikiem Katyńskim przy placu Zamkowym odbył się apel poległych, podczas którego pod przewodnictwem
ks. Karłowicza odmówiono modlitwę w intencji pomordowanych. W imieniu środowisk kombatanckich, NSZZ "Solidarność" Rawar oraz Polonii amerykańskiej przed monumentem złożono kwiaty i wieńce; odśpiewano pieśni legionowe.
Anna Ambroziak
Ze Stefanem Melakiem, prezesem Kręgu Pamięci Narodowej i przewodniczącym Komitetu Katyńskiego, rozmawia Anna Ambroziak
Dlaczego poświęcił się Pan sprawie Katynia?
- Zajmujemy się problematyką Katynia od początku lat siedemdziesiątych. Mimo że było ciężko - działała przecież milicja, można było trafić na wiele lat do więzienia, a nawet stracić życie - postanowiliśmy zająć się tą sprawą. Dotyczy ona bowiem zbyt ważkich kwestii dla Narodu Polskiego. Zadecydowaliśmy m.in. o postawieniu pomnika ku czci zamordowanych w Katyniu na warszawskich Powązkach. Niestety, został on niemal od razu ukradziony.
Chcę przy tym podkreślić, że o Katyniu do niedawna nie mówiło się zbyt dużo, nawet w krajach Zachodniej Europy. Na przykład Anglia, która wiedziała przecież o tej sowieckiej zbrodni, nie zajmowała oficjalnego stanowiska w tej sprawie.
Jak według Pana powinno się ukarać zbrodniarzy katyńskich?
- Polska powinna prowadzić niezależne śledztwo, by wykazać, kto był inspiratorem zbrodni, kto mordował. To nic, że część zbrodniarzy już nie żyje, chodzi tu bowiem o potępienie zbrodni i jej wykonawców. Żyją przecież jeszcze dzieci i wnuki ofiar, które nie mogą zapomnieć o tej tragedii. Chcemy, by świadomość ogromu zbrodni trwała w polskim Narodzie. Naród, który traci pamięć, traci suwerenność, i umiera.
Jak ocenia Pan stanowisko IPN?
- To, że IPN nie podejmuje żadnych kroków, by to śledztwo rozpocząć, oceniam jako zdradę najważniejszych interesów Polski. To jest powtórne zamordowanie tych, którzy oddali życie za wolność Ojczyzny. Istnieje niebezpieczeństwo, że jeżeli zbrodnia ta nie zostanie rozliczona a mordercy ukarani, historia się powtórzy. Już teraz w Rosji strzela się do niewinnych ludzi. Przykładem jest to, co się zdarzyło w teatrze na Dubrowce, kiedy zastrzelono nieprzytomnych Czeczeńców. To typowe metody sierpa i młota.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 14-04-2004
Autor: DW