Zbliżenie francusko-amerykańskie
Treść
Po latach chłodnych stosunków na linii Paryż - Waszyngton prezydent Francji Nicolas Sarkozy pragnie ocieplenia obustronnych relacji oraz bardziej zdecydowanej współpracy Francji i USA na arenie międzynarodowej.
Obecny prezydent Nicolas Sarkozy chce relacjom z USA nadać nową jakość. Również Stany Zjednoczone chciałyby bardziej zdecydowanie niż dotychczas liczyć na poparcie Francji. Dlatego prezydent USA George Bush zaprosił w sobotę Sarkozyego do swojej rodzinnej rezydencji w Kennebunkport, gdzie spotkał się on z jego całą rodziną. Francuski prezydent przybył tam samolotem z posiadłości nad jeziorem New Hampshire, gdzie spędza tegoroczne wakacje.
- Mimo nieoficjalnego spotkania doszło do wymiany poglądów na najważniejsze wydarzenia międzynarodowe - zapewnił zastępca rzecznika prasowego Pałacu Elizejskiego Pierre-Jérôme Hénin. George Bush stwierdził, że "mimo istnienia pewnych różnic, w szczególności odnośnie do problemu irackiego, nie przeszkadza to w znalezieniu innych możliwości współpracy". Sarkozy podkreślił istniejącą już od początków powstania USA francuską przyjaźń do narodu amerykańskiego. Słowa te nie podobają się antyamerykańskiej francuskiej lewicy. Zarówno socjaliści, jak i komuniści biją na alarm i przestrzegają Sarkozyego, by nie stał się "zwolennikiem Busha", który - ich zdaniem - popełnił tak wiele błędów, że poparcie go byłoby czymś groźnym dla Francji.
Chęć zbliżenia z Waszyngtonem, uznanie dla amerykańskiego skutecznego systemu ekonomicznego Sarkozy wyrażał, kiedy jeszcze nie był prezydentem Francji. W ramach jego wizji współpracy gospodarczej i polityki zagranicznej Stany Zjednoczone powinny stać się dla Paryża przyjacielem i strategicznym partnerem. Wszystko wskazuje na to, że w końcu Francja odejdzie od utopijnej polityki dogadywania się z Rosją przeciw USA, by w ten sposób realizować swoje wizje o wielkości. Nicolas Sarkozy jest realistą i dobrze wie, gdzie są jego prawdziwi sojusznicy.
Franciszek L. Ćwik, Caen
"Nasz Dziennik" 2007-08-13
Autor: wa