Zbliża się banderowska rewolucja?
Treść
 Niezwykle bogaty i uroczysty przebieg miały na zachodniej Ukrainie  obchody 102. rocznicy urodzin Stepana Bandery, przywódcy Organizacji  Ukraińskich Nacjonalistów. Współcześni nacjonaliści zapowiadają, że  wcielą w życie ideały głoszone przez Banderę i zbudują nowe ukraińskie  społeczeństwo, przeprowadzając narodową rewolucję. 
Dla współczesnych nacjonalistów 1 stycznia to nie tylko Nowy Rok, to  przede wszystkim kolejna rocznica urodzin Stepana Bandery (urodził się  on 1 stycznia 1909 roku we wsi Uhrynów Stary w obwodzie  iwanofrankowskim). Te obchody są organizowane coraz huczniej, zwłaszcza w  zachodnich rejonach kraju, gdzie wpływy organizacji nacjonalistycznych  są najsilniejsze. Również w tym roku odbywały się wiece i pochody dla  uczczenia rocznicy urodzin Bandery, a nacjonaliści wykorzystali je do  propagowania swoich idei. We wsi Uhrynów Stary odbyło się uroczyste zebranie z udziałem weteranów  UPA i deputowanych do parlamentu. Przemawiający nazywali Banderę  "rycerzem ducha i zwycięstwa" i "bohaterem narodu, wielkim synem  Ukrainy". Przewodniczący Iwano-Frankowskiej Rady Obwodowej Oleksandr  Sycz nazwał region karpacki "banderowską krainą". Dlatego radni  samorządowi regionu mają być obowiązkowo "duchowo i urzędowo  banderowcami". Oleh Tiahnybok, wódz skrajnie nacjonalistycznej organizacji Swoboda,  zapowiedział, że będzie dążyć ona do przeprowadzenia na Ukrainie  narodowej rewolucji w duchu banderowskim. - Zadaniem prawdziwych  polityków ukraińskich jest zorganizowanie narodu do walki i realizacji  marzeń Stepana Bandery: zbudowania państwa ukraińskiego na podstawach  narodowej i socjalnej sprawiedliwości - powiedział Tiahnybok, który  podkreślił, że te cele można osiągnąć tylko przez narodową rewolucję. -  Tylko narodowa rewolucja jest w stanie zbudować na Ukrainie ustrój  społeczny, który będzie odpowiadał większości obywateli kraju -  oświadczył lider Swobody podczas świętowania 102. rocznicy urodzin  Bandery. Tiahnybok przekonywał, że Bandera wzywał do takiej rewolucji, a  trzeba ją przeprowadzić teraz, gdy na Ukrainie zrodził się  promoskiewski reżim, który stosuje represje polityczne i antyukraińską  politykę. Zdaniem wodza ukraińskich neobanderowców, "rewolucja ma być  krwawa i bezlitosna w stosunku do wrogów Ukrainy". Dlatego reżim  prezydenta Janukowycza, który doprowadził do tego, że kraj jest znowu  rosyjską kolonią, w której rządzi państwo policyjne i panuje narodowa  niesprawiedliwość, ma być usunięty metodami rewolucyjnymi. Część ukraińskich politologów przekonuje, że nie warto brać słów  Tiahnyboka na poważnie, bo dość dziwny jest fakt, iż wódz Swobody w  bardzo ostry sposób wypowiada się przeciw panującemu na Ukrainie  systemowi oligarchicznemu, a jego partia też jest finansowana przez  oligarchów. W dodatku jak na razie nie było żadnej reakcji rządzącej  Partii Regionów Ukrainy na apel Tiahnyboka, chociaż ostatnio za mniej  radykalne wypowiedzi można łatwo trafić do aresztu. Niewykluczone więc,  że Tiahnybok i Swoboda po prostu wypełniają zadanie kanalizowania  społecznego niezadowolenia na Ukrainie. Tym niemniej głośne obchody urodzin Stepana Bandery powinny niepokoić  zwłaszcza Polaków. Ten polityk uosabia bowiem najgorsze cechy  ukraińskiego nacjonalizmu, który doprowadził do ludobójstwa naszych  rodaków na Kresach w latach II wojny światowej. Historycy przyznają, że  co prawda sam Bandera bezpośrednio nie odpowiada za rzezie wołyńskie,  gdyż w tym czasie był więziony w niemieckim obozie koncentracyjnym, ale  ponosi odpowiedzialność moralną za ukraińskie zbrodnie ludobójstwa na  Polakach. Wszak rzezi dokonali członkowie jego frakcji OUN, którzy byli  nazywani "banderowcami", zresztą sami z dumą też się tak określali. W  styczniu ubiegłego roku, pod koniec swojego urzędowania, prezydent  Wiktor Juszczenko nadał Stepanowi Banderze pośmiertnie tytuł Bohatera  Ukrainy, co wywołało protesty głównie na wschodniej Ukrainie. Kilka  miesięcy później Okręgowy Sąd Administracyjny w Doniecku uchylił ten  dekret z powodów proceduralnych.  
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Nasz Dziennik 2011-01-04 
Autor: jc
 
                    