Zbigniew Sobotka znów stanie przed sądem
Treść
Lubelska prokuratura przekazała wczoraj do sądu akt oskarżenia przeciwko Zbigniewowi Sobotce, byłemu eseldowskiemu wiceministrowi MSWiA, zarzucając mu składanie fałszywych zeznań. Polityk SLD, ułaskawiony w 2005 roku przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego za przeciek w tzw. aferze starachowickiej, nie przyznaje się do winy. Grozi mu kara 3 lat więzienia oraz odwieszenie poprzedniego wyroku.
Prokuratura Okręgowa w Lublinie zakończyła prowadzone od grudnia 2006 r. śledztwo przeciwko byłemu wiceministrowi spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Leszka Millera i wczoraj przekazała akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Lublinie. - Zbigniew S. został oskarżony o to, że dwukrotnie, 24 maja i 23 czerwca ub.r., będąc przesłuchany w charakterze świadka na terenie Prokuratury Okręgowej w Lublinie, uprzedzony o odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywych zeznań, zeznał nieprawdę, że nie miał wiedzy o planowanym na dzień 25 stycznia 2003 r. zatrzymaniu ówczesnego burmistrza Dębicy Edwarda B., podczas gdy informację taką przekazał mu jako sekretarzowi stanu w MSWiA ówczesny zastępca komendanta głównego policji Zbigniew Ch. - powiedział "Naszemu Dziennikowi" prokurator Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie. - Jest to przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 3 - dodał.
Sprawa Zbigniewa Sobotki wiąże się z prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Rzeszowie postępowaniem przeciwko byłemu burmistrzowi Dębicy, a jednocześnie posłowi SLD Edwardowi Brzostowskiemu, którego podejrzewano o przestępstwa finansowe. Został on ostrzeżony o planowanym zatrzymaniu przez Centralne Biuro Śledcze, a śledztwo w sprawie wycieku tajnych materiałów przejęła Prokuratura Apelacyjna w Lublinie. Prokuratorzy sprawdzają m.in., czy autorem przecieku nie był były eseldowski minister spraw wewnętrznych Krzysztof Janik, bliski kolega Brzostowskiego. W trakcie tego właśnie śledztwa doszło, zdaniem lubelskich prokuratorów, do złożenia fałszywych zeznań przez Sobotkę.
- Zbigniew S. nie przyznał się do popełnienia tych przestępstw - zaznaczył prokurator Lepieszko. - Nie przyznał się do faktu, że posiadał wiedzę na temat planowanego zatrzymania burmistrza, twierdzi wiec, że nie mógł tym samym złożyć fałszywych zeznań - dodaje prokurator.
Zbigniew Sobotka zapewniał o swojej niewinności również w sprawie tzw. afery starachowickiej, jednak sąd nie dał mu wiary i za ostrzeżenie partyjnych kolegów o skierowanej przeciw nim akcji CBŚ skazał go na 3,5 roku pozbawienia wolności. Ułaskawił go tuż przed zakończeniem kadencji prezydenckiej Aleksander Kwaśniewski, zmniejszając mu karę do dwóch lat więzienia w zawieszeniu na dwa lata. W razie skazania za fałszywe zeznania wyrok ten ulegnie odwieszeniu.
Adam Kruczek, Lublin
"Nasz Dziennik" 2007-08-22
Autor: wa