Zaznaczcie na mapie i niech martwi się kapitan
Treść
"Nasz Dziennik" dotarł do treści zezwolenia na budowę gazociągu Nord Stream biegnącego przez niemiecką strefę ekonomiczną. Dokument wydany przez Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii (BSH) w Hamburgu potwierdza, że instalacja rury utrudni manewrowanie statkom zawijającym do portów w Szczecinie i Świnoujściu. Chodzi o jednostki dużych gabarytów i o dużym zanurzeniu.
Żeby trudności z wchodzeniem do portów ograniczyć do minimum, Niemcy proponują, aby położenie rury dokładnie opisać na mapach żeglugowych, tak by każdy kapitan (sternik) statku miał pełną orientację, na jakiej jest pozycji i jaką najbezpieczniejszą dla statku trasę wybrać. W zasadzie - czytamy w zezwoleniu - za bezpieczne przemieszczanie się statków (zanurzenie, ładunek, szybkość) odpowiada kapitan jednostki. Poza tym BSH twierdzi, że na tych wodach państwo nie musi gwarantować odpowiednich głębokości. Kapitan ma w obowiązku reagować na niski poziom wody (przypływ i odpływ), który faktycznie może ewentualnie utrudnić ruch jednostek. Niemieccy urzędnicy przyznają, że może dochodzić do sytuacji, w których niektóre statki nie będą w stanie przepłynąć nad rurą. Ale to muszą już także brać pod uwagę morskie firmy transportowe.
W części dokumentu dotyczącej szlaków morskich, a konkretnie miejsca, w którym Nord Stream ma przecinać szlak morski prowadzący do zespołu portów Szczecin - Świnoujście, nie ma żadnej klauzuli nakazującej inwestorom wkopanie rury w dno morskie. W tekście czytamy, że generalny dyrektor ochrony środowiska w Polsce przekazał 8 czerwca i 17 listopada 2009 r. uwagi na temat ewentualnych utrudnień w rozwoju portów. Polski rząd argumentował wtedy, że położenie rury o średnicy 1,4 m na dnie, gdzie obecna głębokość wynosi 14-15 m, uniemożliwi wpływanie do nich statkom o zanurzeniu powyżej 13,2 metra. Położenie rury na dnie morza spowoduje - jak twierdzi polska strona, co czytamy w zezwoleniu - utrudnienia w przyszłym rozwoju obydwu polskich portów, bo będzie tam potrzebna głębokość minimum 17 m, tak by mogły swobodnie przepływać statki o zanurzeniu 15 metrów. Dlatego Warszawa postulowała wkopanie rury w dno Bałtyku. Zastrzeżenia dotyczyły też będącego w fazie planów gazociągu, który ma być ciągnięty z Danii i w miejscu skrzyżowania z Gazociągiem Północnym utrudni żeglugę na Bałtyku. Gazociąg "Bałtycki" będzie miał średnicę 610 mm, Gazociąg Północny 1220 mm, konstrukcja umożliwiająca bezpieczne ich skrzyżowanie musi mieć wysokość 3-4 m, co oznacza, iż w tym miejscu rura także powinna zostać przez Niemców wkopana w dno.
Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii stwierdza dalej, że obecnie na trasie z północy do Świnoujścia pływają przeważnie statki o zanurzeniu dużo mniejszym. Są to najczęściej barki, których zanurzenie nie przekracza 6 m, i dużo rzadziej statki o maksymalnym zanurzeniu 12,6 metra. BSH zlecił firmie Germanischen Lloyd przeprowadzenie analiz dotyczących jednostek pływających po tej części akwenu. Wynika z niej, że na 3728 statków tylko 8 miało zanurzenie powyżej 10 metrów.
W opinii urzędu, położenie rury nie utrudni statkom wchodzenia do polskich portów, bo głębokość wody wynosi w ich okolicach od 14,6 do 15,1 m, a polska strona - czytamy w zezwoleniu - domaga się przecież, aby bez przeszkód pływały tam statki o zanurzeniu 13,2 m, co będzie możliwe. Niemcy twierdzą (opierając się na badaniach koncernu Nord Stream), że rura zostanie położona na głębokości 18,1 m, tj. wystarczająco głęboko, by gazociąg nie utrudniał ruchu statków. Jak czytamy w zezwoleniu, nawet duże statki transportujące skroplony gaz potrzebują jedynie zanurzenia 13 m, czyli także bez przeszkód przepłyną nad rurą.
Poza tym w dalszej części zezwolenia czytamy, że w zasadzie w przyszłości w ciągu kilku lat rurociągi ze względu na ruchy wody i grunt osadowy samoczynnie "wkopią się" w dno Bałtyku. Co będzie, jeśli z czasem do polskich portów zechcą zawijać większe jednostki? Nie będą w stanie przepłynąć nad rurą.
Niemcy odrzucają także obawy na temat utrudnień w manewrowaniu w miejscu skrzyżowania gazociągu "Bałtyckiego" z rurą Gazociągu Północnego. Ich zdaniem, nawet po zbudowaniu potrzebnych konstrukcji pozostanie odpowiednia głębokość, aby mogły bez problemu poruszać się w tym miejscu wszystkie jednostki.
Jeszcze kilka tygodni temu wiceminister skarbu Mikołaj Budzanowski twierdził, że Polska kategorycznie domaga się od strony niemieckiej wkopania gazociągu w dno morskie w strefie, gdzie będzie on przecinać szlak morski prowadzący do zespołu portów Szczecin-Świnoujście. Położenie gazociągu na dnie morza, a nie pod nim może w przyszłości ograniczać swobodę żeglugi, a w konsekwencji rozwój portów w Szczecinie i Świnoujściu. Podobnego zdania był także dyrektor Urzędu Morskiego w Szczecinie Andrzej Borowiec, który tłumaczył wówczas, że jedynym ograniczeniem dostępności portów polskich dla żeglugi powinny być parametry statków, które mogą przejść przez Cieśniny Duńskie. Jak podaje portalmorski.pl, poseł Platformy Obywatelskiej Arkadiusz Litwiński w Polskim Radiu Szczecin uspokajał, że po zapoznaniu się z dokumentem zezwalającym na budowę, wydanym przez niemiecki urząd, nie ma obaw, by gazociąg uniemożliwił ruch w polskich portach. Miejscami gazociąg będzie umieszczony pod dnem morza, bo wymuszają to na inwestorze międzynarodowe konwencje. Z tego wynika, że interesy polskich portów, biorąc pod uwagę np. głębokość Cieśnin Duńskich, nie będą zagrożone. Ciekawe, skąd poseł Litwiński wziął te informacje?
Budowa Gazociągu Północnego ruszy pełną parą już w kwietniu tego roku. Będą go tworzyć dwie nitki położone na dnie morza o długości 1220 km i przepustowości po 27,5 mld m sześc. gazu rocznie. Rury mają się zaczynać w okolicy rosyjskiego Wyborga, a kończyć w pobliżu niemieckiego Greiswaldu. Według planów, pierwsza nitka powinna być oddana do eksploatacji w końcu 2011 roku, a druga - w 2012 roku. Koszt projektu jest szacowany na prawie 7,5 mld euro. Akcjonariuszami budującego rurę konsorcjum Nord Stream są: rosyjski Gazprom (51 proc.), niemieckie E.ON-Ruhrgas i BASF-Wintershall (po 20 proc.) oraz holenderski Gasunie (9 proc.)
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2010-01-20 nr 16
Autor: jc