Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zawsze brońmy Ojca Świętego

Treść

Z dyrektorem sekcji polskiej Pomocy Kościołowi w Potrzebie ks. Waldemarem Cisłą rozmawia Sławomir Jagodziński
Przekazał ksiądz Ojcu Świętemu księgę z nazwiskami osób, które zgłosiły swój udział w akcji "Solidarni z Benedyktem". Jaka była geneza tej inicjatywy?
- U źródeł całej inicjatywy, która zainaugurowana została 3 marca br., były niepohamowane ataki na osobę Ojca Świętego. Tygodniami nie milkły wówczas nagłaśniane przez media słowa krytyki Benedykta XVI związane ze zdjęciem ekskomuniki z czterech biskupów lefebrystów. Na nic wówczas się zdawały oświadczenia Stolicy Apostolskiej, a nawet specjalny papieski list wyjaśniający motywy zdjęcia ekskomuniki i po raz kolejny potwierdzający niezmienne stanowisko Kościoła wobec zagłady Żydów. Ataki nie milkły. Kolejną ich falę mieliśmy po wypowiedzi Ojca Świętego na temat walki z chorobą AIDS w Afryce, w czasie gdy udawał się z pielgrzymką na ten kontynent.
Przez ten okres odnosiło się wrażenie, że każdy krok Papieża jest złośliwie interpretowany i przypisuje się mu najrozmaitsze intencje. Często też, jako wierzący, ze zdumieniem patrzyliśmy, jak ludzie będący na zewnątrz Kocioła uważają, że "lepiej wiedzą", w jakim kierunku Kościół powinien zmierzać, co Papież powinien mówić i jakie zmiany są najbardziej konieczne. W takich sytuacjach katolicy nie powinni milczeć. Stąd też akcja "Solidarni z Benedyktem", w którą można się było włączyć poprzez stronę internetową (www.pkwp.org.) lub przesłanie wypełnionego formularza.
Do kogo kierowana była cała inicjatywa?
- Akcja była adresowana przede wszystkim do ludzi wierzących, z ideą przypomnienia, że jako ludzie Kościoła nie możemy pozwolić na bezpodstawną, krzywdzącą i jednocześnie zmasowaną krytykę Głowy Kościoła. Miała też na celu uświadomienie, że najlepszą formą wsparcia Papieża jest modlitwa, która jednocześnie nie wyklucza innych form, takich jak widoczne i głośne dawanie wyrazu swej dezaprobaty wobec tych, którzy atakują Ojca Świętego. Nie możemy sobie pozwolić na to, aby stać się "Kościołem milczenia". Musimy wyraźnie, bez zwracania uwagi na konsekwencje, jasno mówić o prawdach, którymi się kierujemy, nawet, a może zwłaszcza wtedy, gdy jawią się one jako niewygodne czy politycznie niepoprawne.
Ile osób zadeklarowało swą solidarność z Benedyktem XVI, co znalazło odzwierciedlenie w księdze przekazanej Ojcu Świętemu?
- W księdze wręczonej przeze mnie Ojcu Świętemu zapisanych zostało ponad 9 tysięcy osób reprezentujących wszystkie stany i wszystkie rejony Polski. Benedykt XVI z wyraźnym zadowoleniem podziękował za tę akcję przeprowadzoną przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie i wspieraną przez "Nasz Dziennik". Wszystkim osobom w nią zaangażowanym udzielił swego błogosławieństwa.
Wielką wartością jest to, że te tysiące osób nie tylko jednorazowo okazały swą solidarność z Papieżem, ale zobowiązały się do modlitwy za Głowę Kościoła katolickiego?
- Akcja ta obok wspomnianych już pozytywnych stron pokazała także, jak chętnie Polacy angażują się we wspólnotę modlitewną. Wiele osób deklarowało wsparcie modlitewne Ojca Świętego na rok, inni na dłużej. Pamiętajmy o ciągłej aktualności słów Jezusa: "Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w imię moje, ja jestem pośród nich". Niejednokrotnie doświadczaliśmy tej siły wspólnej modlitwy. W trudnych sprawach często proszę zakony kontemplacyjne o wsparcie i nigdy się nie zawiodłem. To takie małe świadectwo, na którym opieram swoją ufność w potęgę wspólnej modlitwy.
Czy zgodzi się Ksiądz ze stwierdzeniem, że takie akcje mają też ważny wymiar formacyjny: katolicy muszą nauczyć się odważnie bronić Papieża, swych pasterzy czy ogólnie zasad chrześcijańskich, które ktoś próbuje w kłamliwy sposób podważać?
- Oczywiście. Jak Pan słusznie zauważa, bardzo istotny jest tu też ten element formacyjny. My, katolicy, musimy jasno i głośno reagować na wszelkie przejawy dyskryminacji, zanim dojdzie do jawnych prześladowań, jak to już widzimy choćby w Anglii. Są to pewne zauważalne procesy czy próby eliminowania z życia społecznego elementu religijnego. Nie wolno nam dopuścić do sytuacji, jak to ma miejsce już we wspomnianej Anglii czy Hiszpanii. To jednak w dużej mierze zależy od wolnych od politycznej poprawności mediów i naszej świadomości religijnej. Serdecznie dziękuję "Naszemu Dziennikowi" - Redakcji i Czytelnikom, oraz osobom ze stowarzyszenia Pomoc Kociołowi w Potrzebie, za ten piękny gest solidarności z Ojcem Świętym, którym sprawiliśmy mu wielką radość.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-06-18

Autor: wa