Zawiedzeni
Treść
Tłumek zwolenników Platformy Obywatelskiej zebrany przed ustawionymi pod gołym niebem telebimami na malowniczej ulicy Foksal w Warszawie przywitał milczeniem pierwsze przybliżone wyniki wyborów. Nic dziwnego: PO nie tylko nie zajęła pierwszego miejsca, dając się wyprzedzić PiS o mniej więcej 4 punkty procentowe, ale na dodatek obu partiom bardzo wiele zabrakło do upragnionego 30-procentowego poparcia, o którym informowały przedwyborcze sondaże. A i te wyniki mogą okazać się zawyżone. Po dłuższym oczekiwaniu zdezorientowanych fanów PO na scenę wkroczył lider partii i jej kandydat na prezydenta Donald Tusk. Dopiero wtedy rozległy się gromkie brawa wzbudzone przez grupkę partyjnych klakierów i okrzyki zachęcające przewodniczącego Tuska do wyborczej przemowy.
- Dziękuję naszym wyborcom. Blisko 30 proc. to naprawdę wielki, wielki sukces! - mówił Tusk bez entuzjazmu. - Konkurentom z PiS gratulujemy, wygraliście te wybory - przyznał wielkodusznie. Podkreślił, że Platforma grała twardo, ale fair. - Marzenia milionów Polaków będą miały swego strażnika przez najbliższe lata - obiecał. Z tymi milionami trochę przesadził, bo przy frekwencji ok. 40 proc. liczba głosów oddanych na PO mogła wynieść najwyżej 3,5 mln w skali kraju, co przy 31 milionach uprawnionych do głosowania nie jest rekordowym poparciem.
- PiS wykopał w tej kampanii rów między naszymi partiami. Skutecznie podzielił scenę polityczną na liberałów i socjalistów. Jak widać - socjalistów jest więcej. Przy takim wyniku będzie trudniej stworzyć koalicję - powiedział dziennikarzom Bronisław Komorowski z PO.
Zdaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz, "lokomotywy" warszawskiej listy PO, rozmowy z PiS o koalicji zaczną się dopiero po wyborach prezydenckich. - Przegraliśmy, bo PiS grał na strachu, to nie było fair - oskarżała eksprezes NBP. Wyraziła nadzieję, że Platforma zdoła jednak skłonić PiS do wprowadzenia podatku liniowego. Wyraziła też opinię, że zamierzona przez PiS dewaluacja złotówki zwiększy koszty obsługi naszego długu zagranicznego. Zapewniła jednak, że mimo wszystko nie wyklucza koalicji z PiS.
- Okazało się, że największym wrogiem PiS jest otwarty rynek i otwarte społeczeństwo, a nie postkomunizm - komentował wyniki wyborów zawiedziony socjolog Paweł Śpiewak, startujący w Warszawie z drugiego miejsca.
Z dość kwaśnymi minami goście Platformy udali się na fetę przygotowaną w ogrodach pałacyku Willa Foksal.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2005-09-26
Autor: ab