Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zaufać Bogu i zaryzykować

Treść

O duszpasterstwie powołaniowym i rozeznawaniu powołania z o. Sergiuszem Bałdygą OFM, członkiem Krajowej Rady Duszpasterstwa Powołań, rozmawia Maria Popielewicz
Przeżywamy Tydzień Modlitw o Powołania do Kapłaństwa i Życia Konsekrowanego. Choć na tle innych krajów europejskich Polska wypada bardzo dobrze, to jednak statystyki pokazują spadek powołań do kapłaństwa i życia konsekrowanego. Czy w Ojca zakonie jest on zauważalny?
- W całym zakonie jest pewien spadek, natomiast w mojej prowincji Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Katowicach nie mogę o tym mówić, ponieważ mamy 7 postulantów, 14 nowicjuszy i na przyszły rok zapowiada się niezła grupa kandydatów, których przygotowuję. Jednak warto zaznaczyć, że liczba nowych powołań nie zależy od duszpasterstwa, a od codziennego życia na poszczególnych placówkach, tam, gdzie mieszkają bracia w klasztorach czy przy parafiach. To się weryfikuje w życiu. Jak jest dobra wspólnota, daje świadectwo swojego charyzmatu, to powołania będą.
Jak funkcjonuje duszpasterstwo powołań? Co proponuje młodemu człowiekowi?
- Punktem wyjścia w duszpasterstwie powołań jest modlitwa i towarzyszenie. Mamy ośrodek młodzieżowo-powołaniowy "Trzej Towarzysze" w Chorzowie. Pracuje w nich trzech braci, włączona jest też lokalna wspólnota oraz klerycy z naszego seminarium. Organizujemy dni skupienia, dni rozeznania powołania, wakacje z Chrystusem, spotkania dla młodzieży "20+" oraz zapewniamy towarzyszenie indywidualne - temu, kto chce rozeznać swoje powołanie, proponujemy kroki rozeznania i jeśli ktoś podejmie jakąś decyzję - ona jest zawsze dobra, bo to nie jest łapanka do zakonu, ale pomagamy wybrać - wybiera życie zakonne, kapłańskie lub rodzinne.
Jakie są kroki rozeznania powołania?
- To cykl spotkań indywidualnych, które prowadzę z każdym zainteresowanym. Jest ich siedem: modlitwa, historia przyjaźni z Jezusem, informacja, refleksja (chodzi o znalezienie motywacji), podjęcie decyzji, działanie i towarzyszenie duchowe. Ten pierwszy i ostatni krok są takie nietypowe, ponieważ modlitwa, którą rozpoczynamy, ma być kontynuowana, tak samo towarzyszenie duchowe. Potem przez te kroki przechodzimy do formacji - najpierw początkowej, a potem ciągłej.
Warto powiedzieć, że nie mam gotowych metod do zbadania, czy ktoś ma powołanie. W duszpasterstwie mogę zaproponować mu towarzyszenie, bo ja nie mogę stwierdzić, czy ktoś ma powołanie, gdyż to jest osobista relacja między danym człowiekiem i Bogiem. A różne trudności zawsze były i będą. Już na kartach Pisma Świętego pojawia się ta niepewność: "Czy dam radę?". I Abraham miał wątpliwości, i Jeremiasz uciekał przed Panem Bogiem. W każdym typie powołań pada pytanie: "Dlaczego mnie wybrałeś? Czy się nadaję?". Dzisiaj ludzie zadają sobie te same pytania. Ale potrzeba tego zaufania, o którym Benedykt XVI mówi w orędziu na Światowy Dzień Modlitw o Powołania do Kapłaństwa i Życia Konsekrowanego, trzeba zaufać Bogu i zaryzykować. I im młodszy człowiek ryzykuje, tym łatwiej mu to przychodzi. Im większa stabilizacja życiowa, tym bardziej szukamy gwarancji, więc ta decyzja o ryzykownej drodze życia jest trudniejsza. Dzisiaj też dużym problemem człowieka jest trudność w podjęciu wyboru i pójście w konkretną stronę. Czasami człowiek krąży na rondzie różnych możliwości i nie potrafi się zdecydować.
Dużo osób z ośrodka powołaniowego przychodzi do zakonu?
- Sporo. Mamy co roku kilkunastu chętnych. Przy czym zaznaczam, że nie wszystkie osoby, które podejmują kroki rozeznania, kończą w naszym zakonie. Idą także do seminariów diecezjalnych czy do innych zakonów i zgromadzeń. Duszpasterstwo to propozycja dla dziewcząt i chłopców. Kroki podejmuje tylko ten, kto chce, ale spory procent z tych osób decyduje się na podjęcie życia konsekrowanego. Kroki rozeznania mają pomóc w tym, by podjęta decyzja była jak najbardziej dojrzała i dobrze umotywowana. I to jest ważne.
Jaki wpływ na decyzje dzieci mają rodzice?
- Sto procent rodziców nie zgadza się, by córka poszła do zakonu, w przypadku seminariów duchownych ponad 50 procent. To są fakty. Z kimkolwiek rozmawiam, to zawsze jest ta sama sytuacja. Rodziców też trzeba powołaniowo wychowywać. Bo powołanie jest decyzją młodego człowieka, który wybiera swoje szczęście. Rodzice często zbyt stereotypowo podchodzą do życia zakonnego i mają przed oczami obrazy ze średniowiecza... Dlatego trzeba często na spokojnie tłumaczyć, wyjaśniać, mówić szczerze, jak to życie wygląda.
Nowym narzędziem w duszpasterstwie powołań jest internet. Jak on jest wykorzystywany w Ojca pracy?
- Przede wszystkim za pośrednictwem naszej strony internetowej dostajemy dużo pytań od młodych ludzi. Sporo osób szuka informacji, jakie są warunki przyjęcia do zakonu, co trzeba przygotować, jak to się odbywa, pytają o kroki rozeznawania powołania, ale jest też sporo osób, które zgłaszają się do nas i proszą o pomoc, umawiają się na spotkania. Czasem młodzież robi to w bardzo sprytny sposób i ten sam list wysyła do wielu duszpasterstw powołaniowych istniejących w zakonach i zgromadzeniach. Czeka na odpowiedzi, porównuje sobie, selekcjonuje, i albo się nawiązuje dialog, albo nie. Chodzi więc o szybkość reakcji - przecież nikt nie będzie czekał na e-maila 2 miesiące - i jej rzetelność.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-05-05

Autor: wa