Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zasadność nie do zbadania

Treść

Sąd nie może oceniać zasadności zatrzymania osoby, która już nie żyje - tak prezes katowickiego sądu uzasadnił swoją decyzję. Zażalenie złożone przez mec. Leszka Piotrowskiego pozostawił bez rozpoznania, uznając, że nie był on uprawniony do występowania w sprawie badania zasadności zatrzymania Blidy.

- Po pierwsze, jest on pełnomocnikiem syna byłej posłanki, a po drugie, został nim dwa dni po jej tragicznej śmierci - mówił prezes sądu Jacek Sobczyński. Postępowanie wszczęte zażaleniem mec. Stanisławy Mizdry zostało zaś umorzone.
Mąż Barbary Blidy - Henryk, który wczoraj stawił się w sądzie wraz z synem Jackiem, powiedział, że spodziewał się podobnej decyzji, którą określił jako "grę taktyczną". Wyraził opinię, iż po wyborach decyzja sądu mogłaby być inna. Pełnomocnictwa Piotrowskiego i Mizdry do występowania w tej sprawie kwestionowała prokuratura.
Wczoraj szeroko komentowane były słowa Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, które wypowiedział w środę w Telewizji Trwam, odnoszące się do manipulowania przez SLD śmiercią Blidy. - Można powiedzieć, że za to zdarzenie odpowiada środowisko SLD, które tolerowało relacje pani Blidy z osobami z mafii węglowej. To były fakty powszechnie znane - stwierdził Ziobro. - I jeżeli sumienie targnęło faktycznie w ten sposób Barbarą Blidą, kiedy przyszli funkcjonariusze, to odpowiedzialność ponoszą ci jej koledzy i koleżanki z SLD, którzy wiedząc, że jest w takich relacjach, tolerowali to, akceptowali i sami utrzymywali tego rodzaju relacje z ludźmi - mówiąc delikatnie - podejrzanymi, którzy byli w zainteresowaniu organów ścigania i organów sprawiedliwości. To na nich ta odpowiedzialność spada - powiedział. Zbigniew Ziobro podkreślił także, że wykorzystywanie przez SLD samobójczej śmierci Blidy do walki z prokuraturą, która rzetelnie prowadzi postępowanie w tej sprawie, jest niegodne i nieuczciwe.
Słowa Zbigniewa Ziobry skomentował wczoraj szef SLD Wojciech Olejniczak. - Była to wypowiedź podła, mająca na celu przerzucenie uwagi z podejrzanego na inne osoby związane z SLD. Te słowa wypowiedział minister, który jest oskarżony przez Komisję ds. Służb Specjalnych, która skierowała wniosek do prokuratury przeciwko panu Ziobrze - mówił Olejniczak na konferencji prasowej w Opolu. Nie odpowiedział jednoznacznie, czy SLD poda ministra sprawiedliwości do sądu.
Do środowej wypowiedzi ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry odniósł się także premier Jarosław Kaczyński. - Pani Blida była osobą funkcjonującą w pewnym środowisku i te kłopoty, w których się znalazła, te kłopoty, które doprowadziły do targnięcia się na życie, do tej tragedii, wynikały z obecności w tym środowisku, środowisku bardzo specyficznym, to trzeba od razu powiedzieć. Sądzę, że to właśnie miał na myśli minister Ziobro - mówił premier na konferencji prasowej w Kostrzynie nad Odrą.
Minister Ziobro, mimo krytyki SLD, nie zmienił zdania. Co więcej, podtrzymał wczoraj oskarżenia, że SLD, atakując organy ścigania, chce "złamać kręgosłup moralny polskiej prokuratury, która od nowa ma odwagę prowadzić postępowania w sferze wielkiej korupcji, w którą uwikłani są politycy z różnych stron sceny politycznej". - Korupcja była na wielką skalę i prokuratorzy robią to, co do nich należy, będę ich zawsze bronił, nie pozwolę, aby obrzucać ich błotem - podkreślił Ziobro. - Oto ci, którzy odpowiadają za stworzenie takiego systemu w Polsce, którzy odpowiadają za uwikłanie swoich środowisk w tego rodzaju świat dziwnych interesów, wątpliwych przyjaźni z osobami o wątpliwej reputacji, dzisiaj gorąco krzyczą i atakują prokuratorów, że ci rzetelnie prowadzą śledztwo - dodał.
Barbara Blida, była posłanka SLD i była minister budownictwa, zastrzeliła się 25 kwietnia w swoim domu w Siemianowicach Śląskich, kiedy wkroczyła tam ABW z prokuratorskim nakazem rewizji i zatrzymania. Blida miała zostać zatrzymana na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Zamierzano jej postawić zarzuty w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.
Małgorzata Bochenek
"Nasz Dziennik" 2007-10-05

Autor: wa