Zarząd nie negocjuje
Treść
Pomimo przeprowadzenia ogólnopolskiego godzinnego strajku zarząd Telekomunikacji Polskiej nie skontaktował się z protestującymi. W obronie miejsc pracy w dalszym ciągu 13 osób prowadzi głodówkę. Wyjścia z patowej sytuacji na razie nie widać. Telekomunikacja zamierza, w ramach zwolnień grupowych, zwolnić ponad 2,8 tys. pracowników. Przypomnijmy, że w poniedziałek w kilku największych miastach Polski pracownicy Telekomunikacji Polskiej przerwali na godzinę swoją pracę. Niestety, na razie zarząd pozostaje głuchy na ich prośby i żądania.
Do związkowców pofatygował się jedynie sekretarz Europejskiej Rady Zakładowej z Paryża. Niestety, nie mógł się on osobiście spotkać z głodującymi, gdyż od trzech dni drzwi do budynku są zamknięte. Związkowcy przekazali mu wszystkie potrzebne informacje. Dzisiaj przedstawiciel ERZ ma spotkać się z prezesem France Telecom. - Co najważniejsze, zapoznał się on z dokumentami dotyczącymi sytuacji finansowej w Telekomunikacji i stwierdził, że nie ma podstaw do takiej redukcji zatrudnienia - powiedziała Elżbieta Pacuła, przewodnicząca Związku Zawodowego NSZZ "Solidarność" TP S.A. Właśnie w zawiadomieniu o zwolnieniach Telekomunikacja, wskazując przyczyny, wymieniała spadek przychodów spółki ze sprzedaży usług, a w konsekwencji potrzebę redukcji kosztów.
Pracownicy TP S.A. prowadzą głodówkę już od szesnastu dni. W Warszawie głoduje dziewięć osób, a we Wrocławiu cztery. Pomimo niechęci francuskiego właściciela do negocjacji załoga nie zamierza się poddawać. Na razie nie narzeka na zdrowie. - Jak ktoś się źle czuje, to nie przeciągamy, a tylko mówimy, żeby ta osoba natychmiast przerwała głodówkę - poinformowała Pacuła. - Po raz pierwszy od paru ładnych lat pracownicy w takiej liczbie odważyli się bronić swoich miejsc pracy. Co do dalszych naszych działań, to jeszcze decyzja nie zapadła. W przyszłym tygodniu spotka się Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy i wtedy ustalimy, jakie będą nasze dalsze kroki - dodała. Zarząd spółki ciągle utrzymuje, że akcja związkowców jest nielegalna. Zapowiadał, że jeśli będzie trzeba, to z budynku siłą usunie protestujących. Jednak strajkujący są zdania, że przebywają w budynku legalnie, i po ich interwencji w Ministerstwie Polityki Społecznej Telekomunikacja musiała zrezygnować z tego pomysłu.
Robert Popielewicz
"Nasz Dziennik" 2005-04-14
Autor: ab