Zarząd grozi sądem
Treść
Nie doszło do rozmów, które według strajkujących związkowców kopalni "Budryk" miały odbyć się wczoraj w południe. Nie wiadomo, kiedy się odbędą. Zarząd kopalni zapowiedział, że organizatorzy trwającego od 17 dni strajku zostaną pociągnięci do odpowiedzialności na drodze sądowej.
Jeszcze w godzinach porannych przewodniczący Związku Zawodowego "Kadra" Grzegorz Bednarski wyrażał nadzieję, że dojdzie do porozumienia w przewidywanych, według niego, wczoraj w południe rozmowach. Jednocześnie oskarżył prezesa zarządu KWK "Budryk" Piotra Bojarskiego o nieuczciwe postępowanie. - Nie wierzcie kłamstwom prezesa Bojarskiego. Strajk jest legalny. Dzisiaj w nocy prezes zablokował szyby zjazdowe, co jest wielkim zagrożeniem dla ruchu w kopalni - mówił Bednarski.
O propozycji przeprowadzenia rozmów wczoraj w południe nie słyszała rzecznik JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer. - Nie wiem, skąd się wzięła ta informacja, którą ogłoszono w mediach. W piątek Jerzy Markowski (mediator rozmów, były wiceminister gospodarki, niegdyś dyrektor "Budryka"), przerywając spotkanie, powiedział, że termin następnych rozmów jest nieznany i że powiadomi nas o tym, kiedy to nastąpi. Ale jak na razie nie zostaliśmy powiadomieni, nie przyszło też żadne zaproszenie, więc nie mam pojęcia, skąd się wzięła ta informacja, może sami związkowcy tak sobie opowiadają - podkreśla rzecznik JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer. - Nas nikt nie zapraszał, prezes jest w Warszawie - dodaje. W podobnym tonie wypowiada się rzecznik KWK "Budryk" Mirosław Kwiatkowski. - Takiej propozycji zarząd nie otrzymał i nie planujemy w dniu dzisiejszym rozmów - mówi.
Próbę zbagatelizowania strajku w kopalni "Budryk" podjął wczoraj minister gospodarki Waldemar Pawlak. - Jest to problem nagłaśniany, bo związki reprezentatywne, te, które funkcjonują na poziomie krajowym, akceptują już wynegocjowane podwyżki. Także znakomita większość pracowników podchodzi do sprawy bardzo praktycznie. W moim przekonaniu, najbardziej kompetentny jest zarząd tej kopalni oraz zarząd JSW - stwierdził wczoraj Pawlak. - Jeżeli chodzi o rozwiązanie tego konfliktu, jestem po stronie zdrowego rozsądku, bo pracownicy i zarząd firmy muszą znaleźć rozwiązanie harmonijnie bilansujące oczekiwania pracowników i możliwości spółki - dodał. Wicepremier powołał się na dane statystyczne, z których wynika, że w kopalni pracuje ponad 2,5 tys. ludzi, natomiast do strajku przystąpiło tylko dwustu górników.
Na reakcję związkowców nie trzeba było długo czekać. Poinformowali, że strajkuje 750 osób z załogi, a protestujących byłoby więcej, gdyby nie to, że wiele osób jest na urlopach.
Wczoraj po południu zarząd kopalni wydał oświadczenie, w którym zapowiedział, że organizatorzy trwającego od 17 dni strajku w kopalni "Budryk" zostaną pociągnięci do odpowiedzialności na drodze sądowej. Zarząd oświadczył, iż osobom biorącym udział w strajku nie przysługuje wynagrodzenie, a strajkujący powinni zwracać się w tej sprawie do organizatorów protestu.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2008-01-03
Autor: wa