Zarobki jak z muzeum
Treść
Przeciwko zbyt niskim zarobkom protestują pracownicy Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Mimo iż sytuacja jest zła także w innych tego typu placówkach, jako jedyni na Podkarpaciu przerwali milczenie, oflagowali budynek, a swoje żądania przedstawili dyrekcji muzeum i marszałkowi województwa. W przypadku braku spełnienia postulatów nie wykluczają rozpoczęcia akcji strajkowej.
Przemyskie muzeum zatrudnia ponad 60 osób. Średnia zarobków kształtuje się tam na poziomie tysiąca złotych już po 14-procentowych podwyżkach z początku tego roku. Jak twierdzą pracownicy, ich zarobki nie wystarczają na godne życie, zwłaszcza przy stale galopujących cenach.
Jak powiedział nam Jacek Błoński, wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" w MNZP, od dłuższego czasu załoga godziła się z dyskryminacją płacową, ale cierpliwość ma swoje granice. - Wielokrotnie zwracaliśmy się do władz zwierzchnich, do kolejnych zarządów województwa o zwiększenie zarobków, niestety bez rezultatu. Dalej nie możemy pozwolić, by ludzie kultury i nauki jednej z najważniejszych instytucji na Podkarpaciu byli tak niegodnie wynagradzani. Dlatego uznaliśmy, że jedyną drogą poprawy naszej sytuacji materialnej jest akcja protestacyjna - wyjaśnia Błoński.
Zdeterminowana załoga, która domaga się 30-procentowej podwyżki płac od 1 października, swoje żądania skierowała do dyrekcji muzeum, ale tak naprawdę do samorządu województwa jako organu założycielskiego, który decyduje o budżecie placówki. Tymczasem rzecznik prasowy marszałka województwa podkarpackiego Aleksandra Gorzelak-Nieduży uważa, że to dyrekcja muzeum jest adresatem żądań płacowych. - W bieżącym roku Muzeum miało szansę pozyskać znaczące środki z Programu Operacyjnego Mecenat Państwa. Jednak nie zdołało w terminie przygotować wniosku do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wniosek zamiast na pierwszy nabór - w czasie którego rozdzielano 25 milionów złotych - dotarł do ministerstwa dopiero na drugi nabór, uzupełniający, podczas którego rozdzielano niewiele ponad pół miliona złotych. Muzeum otrzymało więc tylko nieco ponad 200 tys. zł, zamiast 810 tys. zł, o które się starało. Część tej kwoty mogła zostać wykorzystana na wynagrodzenia dla pracowników - wyjaśnia Gorzelak-Nieduży. Jej zdaniem, organizator instytucji kultury nie ma bezpośredniego wpływu na wynagrodzenia pracowników poszczególnych instytucji. Wpływa pośrednio poprzez przekazaną dotację podmiotową, która nie zawiera szczegółowo dyspozycji podziału przyznanej kwoty. - Zgodnie z ustawą o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej to dyrektor instytucji kultury zarządza instytucją, prowadząc samodzielną gospodarkę w ramach posiadanych środków. Podejmując decyzje o rozdysponowaniu otrzymanej dotacji podmiotowej z budżetu województwa, ponosi on pełną odpowiedzialność w tym zakresie - uważa rzecznik marszałka.
Jednak jak powiedział nam Mariusz Olbromski, dyrektor MNZP, z ustawy o muzeach wynika jasno, że zadaniem placówek tego typu nie jest zarabianie, tylko promocja kultury, natomiast zapewnienie dostatecznej ilości środków na prowadzenie i utrzymanie muzeum oraz na płace leży w gestii organizatora, w tym przypadku urzędu marszałkowskiego. - Dotacje na płace, o czym wspólnie z dyrektorami innych placówek muzealnych wielokrotnie mówiliśmy, są zbyt niskie. Muzealnicy z Podkarpacia zarabiają mniej niż w innych regionach kraju i dużo mniej niż np. nauczyciele. Środki z programu ministerialnego Mecenat Państwa są pieniędzmi na zakupy inwestycyjne, nie mogą być przeznaczane na wynagrodzenia, bo jest to niezgodne z prawem - wyjaśnia dyrektor Olbromski. Dodaje, że tylko w ubiegłym roku placówka uzyskała spoza urzędu marszałkowskiego najwięcej funduszy ze wszystkich tego typu podkarpackich placówek. W ciągu ostatnich lat MNZP zorganizowało dwa muzea i buduje nową placówkę, jedną z najnowocześniejszych w Polsce. Organizuje w Polsce i za granicą kilkadziesiąt wystaw rocznie.
Spór płacowy trwa, a załoga muzeum nie wyklucza strajku. - Po przeprowadzeniu referendum, do czego obliguje nas prawo, przystąpimy do strajku ostrzegawczego, a jeżeli i to nie przyniesie rezultatów, rozważymy zaostrzenie protestu - zapowiada Jacek Błoński. Tymczasem już niebawem rozpoczną się przenosiny obiektów muzealnych do nowej, nowoczesnej siedziby. Protest muzealników może jedynie utrudnić ten proces.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2007-10-20
Autor: wa